- 𝔻𝕠𝕕𝕒𝕥𝕖𝕜 -
Byłem z siebie naprawdę zadowolony, że wpadłem na tak świetny pomysł. Rzadko kiedy zdarzało się, by coś aż tak mi się udawało, a jednak tym razem właśnie tak się stało. Byłem z siebie tak dumny, że miałem ochotę się sam poklepać po plecach.
Radość Jisunga, gdy usłyszał o moich planach była wręcz nie do opisania i to sprawiło, że chciałem dopilnować każdego szczegółu, by było idealnie. Wszystko miało iść zgodnie z planem i nic nie miało prawa pójść źle. Po prostu nie.
Przebrałem koszulkę, by zerknąć na podekscytowanego Jisunga, który biegał w kółko, nie mogąc się doczekać. Nie żeby to było coś wielkiego, ale widocznie naprawdę mu się spodobał pomysł wyjazdu nad morze. Odkąd dotarliśmy na miejsce, uśmiech nie schodził z jego buźki, tak samo rumieńce.
A jeśli Sungie był szczęśliwy, to ja byłem dwa razy bardziej. Nic nie liczyło się dla mnie tak, jak jego szczęście.
- Idziemy? Będzie się ściemniało zaraz. - uwiesił mi się na szyi, a ja złożyłem na jego słodkich ustach krótkiego buziaka.
- Tak, chodźmy. - zaśmiałem się lekko i objąłem go w pasie, by wyjść z hotelowego pokoju, który od razu zamknąłem. Głupio, gdyby ktoś nas okradł już pierwszego dnia.
- Mówiłem ci, że jesteś najlepszym chłopakiem na świecie? - zaćwierkotał w drodze na plaże, na co uśmiechnąłem się wesoło.
- Po prostu chcę, żebyś był szczęśliwy. - pokręciłem głową i cmoknąłem go w czoło.
- Jestem więcej niż szczęśliwy z tobą. - zamruczał cicho, sprawiając, że mocniej zabiło mi serce.
Hotel znajdował się naprawdę w ładnym miejscu i był blisko plaży, więc nie dziwiła mnie cena, którą zapłaciłem za tygodniowy pobyt w nim. Wolałem nie wtajemniczać w to młodszego, ponieważ pewnie zszedłby na zawał, a ja naprawdę chciałem z nim spędzić resztę życia.
Nim się obejrzeliśmy byliśmy już na plaży, która była mniej zaludniona o tej godzinie. Woda zapewne zrobiła się już zimna, a słońce chyliło się ku zachodowi, więc większość osób nie miała zwyczajnie powodu, by tam siedzieć. No może oprócz spaceru.
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteśmy. - westchnął zachwycony Sungie, kręcąc się w kółko i podziwiając widoki.
- Lepiej żebyś uwierzył. - zaśmiałem się i spojrzałem przed siebie, by usiąść na piasku.
- Dziękuję. - szepnął i zajął miejsce obok mnie, a po chwili ułożył wygodnie głowę na moim ramieniu.
- Nie masz za co. - splotłem nasze palce, zerkając na niego łagodnie.
- Mam i to za naprawdę wiele. - oburzył się cicho, gdy słońce już w połowie ukryło się przed naszym spojrzeniem.
- Więc ja mam jeszcze więcej powodów, by ci dziękować. - odparłem i zanim się odezwał, po prostu zacząłem go delikatnie całować w świetle ostatnich promieni słońca.
Stwierdziłem, że to będzie całkiem romantyczne. Poza tym obaj kochaliśmy się ze sobą całować, więc czemu mielibyśmy tego nie robić?
Nie zarejestrowałem momentu, gdy młodszy znalazł się na moich udach, ale zadowolony objąłem go, by wtulić w siebie jego nieco drobniejsze ciało. W tym czasie Sungie przeczesywał moje włosy, co chyba było jednym z jego ulubionych zajęć, bo robił to na okrągło. Początkowo byłem neutralnie nastawiony do tej pieszczoty, ale z czasem pokochałem ją i sprawiała mi coraz więcej przyjemności.
Ba, samo spędzanie czasu z Hanem było przyjemnością, nie mówiąc o mizianiu się i całowaniu. Znowu uderzył we mnie jego śliczny, czekoladowy zapach, który teraz zmieszał się z zapachem morza. Przez chwilę zapomniałem aż, że jesteśmy na plaży.
Delikatna, morska bryza łaskotała nasze ciała i rozwiewała nasze włosy, ale żaden z nas nie zwracał na to uwagi. Teraz najważniejsze były nasze wargi, które powoli ocierały się o siebie w czułem pocałunku, pełnym miłości.
- Kocham cię Minho. - wyszeptał, gdy oderwaliśmy się od siebie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- A ja kocham ciebie Jisungie. - odszepnąłem, opierając swoje czoło o te jego i ciesząc się jego bliskością.
Kolejny raz usłyszałem przyjemną melodię wewnątrz siebie, która delikatnie łaskotała moją duszę.
Kolejny raz zdałem sobie sprawę z tego, jakim byłem szczęściarzem, że miałem tak cudowną istotę przy sobie.
Kolejny raz uświadomiłem sobie, jak mocno kocham Han Jisunga.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top