- 𝟠 -

Nie bywałem często w lodziarniach, kiedyś w dzieciństwie byłem wręcz ich stałym bywalcem, ale z czasem przestałem zaglądać do takich lokali, myśląc, że przecież już nie jestem dzieckiem. Zawsze mogłem kupić sobie lody w supermarkecie i zajadać się nimi w domu, podczas oglądania Netflixa.

Tym razem była to wyjątkowa sytuacja, bo byłem z Hanem, więc zabrałem go do jednej z lepszych lodziarni, która miała wysokie oceny na google. Jednak nie chciałem go zabrać gdzieś, gdzie te lody byłyby wątpliwej jakości.

Przywitaliśmy się z obsługą i podeszliśmy do wystawy, aby móc wybrać jaki smak chcemy, choć ja nie musiałem patrzeć. Słony karmel był moją miłością od zawsze i nie było innego smaku, który mógłby go przebić, dlatego wziąłem dwie takie gałki i jedną czekoladową.

- A ty co wybierasz? - spytałem łagodnie Hana, wyjmując portfel, by za nas zapłacić.

- Chyba wezmę o smaku oreo i kinder bueno. - westchnął zamyślony, a ja skinąłem głową do pani za ladą, by nałożyła odpowiednią ilość gałek do rożka.

Szybko też zapłaciłem za nas obu, aby nie wykłócać się o to z młodszym, który oburzony obrócił się do mnie z nadymanymi policzkami.

- Hyung mogłem sam za siebie zapłacić! - fuknął, a ja ze śmiechem podałem mu jego lody.

- Nie narzekaj, jestem twoim hyungiem i to ja płacę. - pokazałem mu język rozbawiony.

Momentami zastanawiałem się czy on naprawdę idzie obok mnie, zajadając się i mrucząc pod nosem jakie te lody są dobre. Miałem w planach wrócić do domu i wkurzać się dalej, a skończyłem z Hanem na..no właśnie na czym?

Powinienem to chyba nazwać przyjacielskim wypadem, prawda?

Wypuściłem powoli powietrze z ust i dojadłem swoje lody, żeby schrupać również i rożek, którego szkoda było mi wyrzucać. Osobiście nienawidziłem go, ale jednak to dalej jedzenie i nie powinno się go marnować, dlatego z bólem serca go zjadłem.

- Dziękuję, że za mnie zapłaciłeś hyung - zerknąłem na uśmiechniętego nastolatka i również uniosłem kąciki ust, kiwając głową.

- To nic takiego, chodź do tego oceanarium. - zaśmiałem się, by sprawdzić drogę na mapach i ruszyć w dobrym kierunku. Sam pewnie bym tam nie poszedł, ale skoro Jisungowi zależało to z chęcią mu towarzyszyłem.

Postanowiłem zapłacić i tym razem za wejściówki dla nas obu, ale dostałem za to spory opierdziel od blondyna, który próbował mi wepchnąć swoją część pieniędzy w dłonie. Nie rozumiałem czemu aż tak się burzył, skoro nie wydałem na to wszystko majątku i nie zamierzałem przyjmować zwrotu.

Ostatecznie na randce płaci się za drugą osobę, prawda? Tak samo hyung będzie płacił za młodszą osobę.

- Nie dąsaj się Sungie, tylko ciesz się. - szturchnąłem go, gdy przeszliśmy przez bramki, a naszym oczom ukazał się cudowny widok.

- Wow... - szepnął młodszy i podleciał do szyby, za którą pływały tysiące większych lub mniejszych rybek.

Jeśli ktoś by się dobrze rozejrzał to i sufit był ze szkła, więc mogliśmy obserwować morskie stworzenia, które przepływały nad naszymi głowami. Naprawdę nie spodziewałem się, że to wszystko będzie tak wyglądało i sam wciągnąłem się w oglądanie.

- Hyung spójrz! To rekin! - pisnął, gdy tuż obok nas przepłynął sporych rozmiarów drapieżnik, a ja poczułem, że młodszy owija ramiona wokół mojej ręki.

- Uważaj, bo cię zje. - zaśmiałem się i puściłem mu oczko, by przejść do sali, w której na każdej ścianie były wyświetlane różnokolorowe rybki.

- Hyung Nemo pływa ci po twarzy. - zachichotał głośno, gdy ja robiłem zeza, by dostrzec małą rybkę, ale nie udało mi się.

- Bardzo zabawne. - pokręciłem głową rozbawiony.

Kontynuowaliśmy zwiedzanie oceanarium, śmiejąc się i głośno komentując wszystko. Z czasem moja uwaga coraz bardziej skupiała się na nastolatku, który cały czas miał na twarzy wymalowany uśmiech, podczas wskazywania mi z ekscytacją kolejnych rybek i innych płaszczek. Nie potrafiłem napatrzeć się na szczęśliwego Hana, był to najpiękniejszy widok, jaki miałem okazję oglądać.

Z lekkim uśmiechem wyjąłem telefon, gdy mój towarzysz był zajęty podziwianiem żółwia i zacząłem mu robić ukradkiem zdjęcia, wzdychając pod nosem. Wyglądał przepięknie i nawet jeśli nie gustowałem w facetach, to dla niego mógłbym zacząć.

- Czy ty mi robisz zdjęcia? - do moich uszu doleciał oburzony pisk blondyna, przez który zacząłem się śmiać.

- Nie burz się, ładnie wyglądasz i będziesz miał pamiątkę! - uniosłem brew z przekonywującym uśmiechem, w duchu przysięgając sobie, że jeszcze dzisiaj zmienię tapetę w telefonie.

- Ugh... Niech ci będzie, ale nie udostępniaj ich nigdzie bez mojej zgody. - tupnął nogą i założył ręce na klatce piersiowej, jak małe dziecko, co było cholernie urocze. Na dobrą sprawę wszystko, co robił Han takie było, bo on sam był przesłodki.

Wreszcie dotarliśmy do punktu, w którym była barierka i można było obserwować delfiny, płaszczki i rekiny, które powoli pływały, nie przejmując się ludźmi. Na pewno były już przyzwyczajone do tego, że codziennie były odwiedzane przez setki osób, które przyglądały im się.

Zerknąłem na chłopaka, który oparł dłonie na barierce i lekko wychylił się do przodu, żeby z zafascynowaniem śledzić spokojne stworzenia. Co chwilę słyszałem, że wzdychał z zachwytem, podczas gdy ja z równym zainteresowaniem patrzyłem na niego. Chociaż nie, on był zdecydowanie ładniejszy i ciekawszy niż te wszystkie zwierzęta.

Miałem okazję do dokładnego obejrzenia jego twarzy, z której momentalnie skorzystałem, w myślach komplementując każdy jej milimetr. Był po prostu piękny. Gdy tak jeździłem spojrzeniem po jego osobie, czułem, że coś przewraca mi się w żołądku i robi mi się gorąco.

Co mi się dzieje...

- Wszystko w porządku? - wbiłem spojrzenie w jego błyszczące oczy i pokiwałem głową z uśmiechem, próbując pozbyć się dziwnego uczucia.

- Tak, wszystko jest idealnie Sungie - odszepnąłem zadowolony, podczas delikatnego rozwalania mu fryzury, co chłopak zawsze dzielnie znosił.

Okazało się, że obejrzeliśmy już wszystko, co można było zobaczyć, więc postanowiliśmy, że to dobry moment, aby wrócić do naszych domów. Każdy z nas musiał nadrobić zaległości z tego dnia, których pewnie zebrało się sporo, patrząc na to, na ilu lekcjach nie byliśmy.

- Odprowadzę cię. - uśmiechnąłem się lekko do blondyna, którego oczy błysnęły jeszcze jaśniej niż wcześniej.

- Dziękuję hyung. - zaśmiał się i resztę drogi do jego domu rozmawialiśmy o głupotach, mało ważnych rzeczach, nie licząc ustalenia szczegółów piątkowego spotkania.

- Czyli w piątek od razu po szkole idziemy do kawiarni, która jest za rogiem, a potem do mnie poćwiczyć na występ. Pasuje ci? - przechyliłem głowę w bok, mając nadzieję, że wszystko dobrze zrozumiałem.

- Oczywiście! Dziękuję za dzisiaj hyung. - kolejny raz poczułem, jak młodszy oplata mnie ramionami i mocno wtula się we mnie, na co cicho się zaśmiałem rozczulony.

Nie sądziłem, że z tego chłopaka będzie taka przylepa, ale nie zamierzałem narzekać, póki mogłem mieć go tak blisko. Objąłem go delikatnie i przytuliłem do siebie bardziej, gładząc jego plecy.

- Jeszcze się spiszemy dzisiaj, więc póki co to papa mały. - mruknąłem w jego włosy, by odsunąć się niechętnie.

- Pa hyung! - zawołał radośnie i zniknął za drzwiami domu, więc i ja mogłem wrócić do siebie, a szeroki uśmiech ani na chwilę mnie nie opuszczał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top