25. Za dużo pracujesz. Nie możesz się tak przemęczać.
Louis zacisnął wargi gdy zobaczył zamieszanie w papierach - kurwa - szepnął i zaczął skreślać ilość książek - kurwa, kurwa, kurwa - rzucił teczką o podłogę a twarz schował w dłoniach. Kucnął i zaczął łkać. Naprawdę zrobił jeden głupi, wielki błąd. Wziął wielki wdech i wydech i miał wielką ochotę zapalić papierosa. Jednak nie mógł, obiecał Harry'emu, że rzuci palenie.
Poczuł nagle jak ktoś dotyka jego barki i zaczyna je lekko masować. Poczuł też oddech na karku i obecność blisko jego ucha - spokojnie. Nie ma czym się martwić - usłyszał cichy szept - damy radę to ogarnąć we dwójkę - kontynuował masując jego plecy - tylko uspokój się, proszę - mruknął zachrypiałym głosem i Louisowi bardzo się to podobało.
Ręce Harry'ego bardzo Ci odprężały. Dawały mu naprawdę relaks i mógłby tak siedzieć cały dzień - widzę, że już się uspokoiłeś - zaśmiał się nadal mówiąc mu do ucha - powiedz mi co się stało - złapał go za włosy i zaczął masować jego skórę głowy.
-P...pomyliłem się w zamówieniu. Nic t...tragicznego - zająkał się gdy dłonie Loczka nadal pozostały na jego barkach i głowie a jego oddech czuł na szyi.
-Gdyby to nie byłoby nic tragicznego to byś nie wyzywał - przeniósł się tak aby być z nim twarz w twarz - mów co się dzieje - zachowywał spokój mimo to chciało mu się śmiać z lekko wykończonego Louisa.
-Zrobiłem zamówienie tych samych książek, które mamy. To znaczy nie wszystkie ale większość tak- mruknął i przeglądał papiery - ostatnio mi się wszystko myli, mam dosyć.
-Za dużo pracujesz, nie możesz się tak zamęczać - westchnął patrząc mu w oczy - pokaż to - wziął od niego papiery - zamówienie złożyłeś w styczniu a jest kwiecień. Masz pokwitowanie, że dwa dni temu zostały Ci doręczone. Nie to, że później to jeszcze w takim okropnym pudle - szarpnął za pudełko - masz dwa tygodnie na wzrot książek i zostają Ci zwrócone pieniądze. Trzeba czytać wszytsko uważnie, Lou - podał mu kartkę z której wyczytał tę informację.
-Gdzie to masz? - popatrzył na papier a później na Harry'ego, który się zaśmiał i palcem pokazał to miejsce z, którego to wyczytał - przepraszam, jestem ostatnio tak zmęczony, że nie mam siły na nic - przejechał ręką po czole.
-Powinieneś odpocząć. Ostatnio masz wiele na głowie - dotknął jego ramienia - pomogę Ci z tym. Może idź się zdrzemnij na zaplecze a ja tutaj ogarnę to -mruknął
-Nie, Harry - pokręcił głową - dam sobie radę. Zrobię kawę, napije się, ogarnę się i zrobię tutaj przyjamniej kawałek - szepnął - poza tym idź czytać, nie będę Ci przeszkadzał - pokręcił głową i wstał.
-Nie, Lou. Pomogę Ci. Nie mogę Cię tak zostawić. Jestem twoim przyjacielem i chce Ci pomóc. I proszę, nie kłóć się ze mną - wstał również za nim.
-Dobrze - westchnął - kawa? Herbata?
-Kawa - uśmiechnął się do niego
-Czarna - zaśmiał się do niego
-Wow, w końcu się nauczyłeś - zaśmiał się - idź a ja tutaj ogarnę te papiery - Louis kiwnął głową i poszedł na zaplecze. Cieszył się, że ma takiego przyjaciela. Cieszył się, że to on był przy nim i mu pomagał.
Louis zaniósł kawę na blat - Harry, mam pytanie - zaczął i obserwował jak Harry leży na podłodze i wybiera papiery spod regału.
-Tak?
-Mógłbyś zostać jutro też ze mną? Na noc jeżeli by Ci pasowało. Wtedy nie ma ludzi i spokojnie możemy to robić - jego dłonie bawiły się ze sobą ze stresu.
-Oczywiście - uśmiechnął się do niego i wstał z podłogi - zostanę z tobą z największą przyjemnością - odłożył papiery na stół - a co będziemy dokładnie robić? - zapytał i wziął filiżankę kawy do ręki.
-Wywalić stare książki, których nikt nie czyta - przewrócił oczami.
-Zostanę. Zaczynamy? - wziął do ręki długopis i pustą kartkę.
💙💚
Dodane: 08.12.2017r.
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam ale miałam tak zwariowany dzień, że masakra!
Dobranoc, miłej nocy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top