18. Nikt dawno nie zabrał mnie na randkę.
Louis zapukał kilka razy w drzwi a po chwili usłyszał zbieganie po schodach.
Po chwili zobaczył ślicznego chłopaka z długimi lokami i pięknym uśmiechem, który witał go dzisiejszego dnia - Cześć, Louie - przywitał się i zamknął drzwi za sobą. Zszedł po dwóch schodach równając się z Louisem. Po chwili jednak się zatrzymał - chwila - mruknął i wrócił do domu szybko otwierając dom.
Louis zaśmiał się z rozstargnięcia Loczka i obserwował jak szybko wyszedł z domu - przepraszam, myślałem, że zostawiłem włączone żelazko - zaśmiał się a Louis otworzył mu drzwi, które po chwili zamknął gdy młodszy już poprawię wsiadł.
-Rozumiem, też tak czasami mam - odpowiedział wtedy gdy usiadł sam wygodnie w siedzenie - na pewno wszystko wyłączyłeś? Żelazko, gaz, woda zakręcona?
-Tak, na pewno - zaśmiał się.
-Możemy jechać? - zapytał ponownie Harry'ego a gdy ten kiwnął głową Louis odpalił swoje auto i jechał w wyznaczone miejsce - czeka nas dłuższą podróż - mruknął i uśmiechnął się do Harry'ego zanim wyjechał z podwórka na drogę.
***
-Kino pod gwiazdami? - Harry zaśmiał się gdy przeczytał wielki plakat - Lou... - zachichotał cicho.
-Poczkaj - mruknął płacąc należną kwotę facetowi, który dawał bilety - chyba nie myślałeś, że tak wspaniałego chłopaka na pierwszą randkę zabiorę do zwykłego kina?
-Tak, tak właśnie myślałem - przyznał się - choć i tak to byłoby wspaniałe - zaśmiał się - nikt dawno nie zapraszał mnie na randkę. A jak miałem to nie taką - posłał mu uśmiech.
-Cieszę się, że mogę być tym pierwszym, wyjątkowym - zrobił usta w cienką linię i zaczął cofać do tyłu - za dziesięć minut zaczyna się seans, pójdę kupić jakieś picie i popcorn, chcesz coś jeszcze? Hamburger? Frytki? Hot dog? - zgasił auto i z tyłu wziął koce i poduszki.
-Nie, dziękuję - uśmiechnął się do niego - daj ja wezmę i rozłoże - wziął od niego wszystkie rzeczy i wyszedł z auta.
On rozkładał a Louis poszedł po wcześniej wymienione rzeczy - Wow, szybki jesteś - zaśmiał się szatyn gdy przyszedł pod auto - potrzymasz? Ja ściągne kurtkę - Harry przytaknął głową i wziął położył na aucie picie i popcorn. Po chwili wskoczył na przyczepę swojego auta - mięciutko - zaśmiał się poklepał miejsce obok siebie tym samym dając znak żeby Harry usiadł koło niego.
-Jaki wybrałeś film? - zapytał i przykrył ich dwoma kocami aby było cieplej. Mimo lata wieczór dziś był chłodny i każdy to mógł odczuwać. Ludzi było coraz więcej ale Harry i Louis mieli chyba najlepszy widok na wielki ekran.
- 50 pierwszych randek, bodajże - mruknął i jeszcze się ułożył ostatni raz.
-Miałem oglądać kiedyś z Gemmą ale byłem tak wykończony, że zasnąłem a ta mnie budziła - zaśmiał się.
-Obiecujesz, że nie zaśniesz tutaj? - odwzajemnił śmiech a Harry skarcił go poważnym wzrokiem.
-Obiebuje - przytaknął i poprawił się tak aby spojrzeć mu w oczy - mogę? - zapytał pokazując na jego nogi.
-Oczywiście, Harry, że możesz - uśmiechnął się do niego ciepło - nawet nie musisz się pytać.
Obserwował jak Harry układa sobie poduszkę na jego uda i po chwili odgarniając włosy ułożył głowę na białym materiale. Włosy znów mu się zaplątały a Harry próbował je ogarnąć - czekaj, mogę Ci - zachichotał Louis i delikatnie odgarniał jego włosy na bok idealnie ilustrując delikatną twarz Loczka. Udając, że miał jeszcze kosmyk na twarzy dotknął delikatnie jego policzka uśmiechając się przy tym.
-Dziękuję - złapał jego rękę i złożył na niej pocałunek.
-Nie ma za co, Hazz - odpowiedział cicho i nadal przyglądał się nic nie świadomemu chłopakowi.
***
Louis zaparkował pod domem Harry'ego i popatrzył przed siebie - na pewno nie wejdziesz? - zapytał odpinając pasy.
-Przepraszam Harry ale może następnym razem. Jutro Pheophe chciała abym ją zawiózł o dziewiątej rano gdzieś na stadion. Jedzie kibicować przyjacielowi, który jej się podoba. Jest to dla niej mega ważne.
-Rozumiem - uśmiechnął się - Dziękuję za wspaniałą, pierwszą randkę. Nikt nie sprawił mi takiej przyjemności od dawna. Nie wiem jak Ci podziękować, Lou.
-Nie musisz. Mi też się bardzo podobało, też Ci dziękuję - zaśmiał się.
Chłopcy patrzyli sobie w oczy i posłali sobie miłe, lekkie uśmiechy - to... to ja już pójdę - mruknął i otworzył drzwi. Jednak przed całkowitym wyjściem z auta złożył na policzku Louisa pocałunek - do zobaczenia, Lou - wyszedł z auta i dziękował Bogu, że na dworze było już ciemno bo jego policzki zrobiły się całe czerwone.
-D....dobranoc, Harry - uśmiechnął się i jeszcze wzrokiem doprowadził Harry'ego do drzwi uśmiechając się sam do siebie.
💙💚
Randka udana ✔
Miłej nocy, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top