15. bardzo Cię lubię, Louie.
Louis, elegancko ubrany wpuścił Harry'ego pierwszego do przyjemnego pomieszczenia- wow, jest tutaj pięknie - szepnął i porozglądał się dookoła.
-Wiem -uśmiechnął się do niego - chodź, zapytamy gdzie są nasze miejsca - pociągnął go za rękę.
-Dobry wieczór - powiedziała niską blondynka stojąca za ladą - niestety stoliki są zajęte i są trzy rezerwacje. Przykro mi - powiedziała ze smutkiem w oczach.
-Wiem, wiem - zaśmiał się - na rezerwacje Tomlinson dla twój osób, proszę - zachichotał i popatrzył na Harry'ego.
-Dobrze - zawstydziła się - w takim razie zapraszam za mną - przechodziła slalonem między gościami - miejsce dalej od wszystkich było, tak? - zapytała a Louis przytaknął. Poczuł jak Harry nie pewnie łapie go za rękę i lekko ściska - proszę, zaraz zawołam kelnera do państwa. Miłego wieczoru.
-Dziękujemy, wzajemnie - uśmiechnął się Harry i popatrzył jak Louis odsuwa mu krzesło aby usiadł - nie trzeba było - zaśmiał się i usiadł na krzesło.
Poczekał aż Louis usiądzie na swoje miejsce aby spojrzec mu w twarz - podoba się?
-Tak jest ślicznie - jego oczy zabłysły - zapewne kosztowało Cię to fortunę, Louis. Oddam Ci w poniedziałek jak się spotkamy, dobrze?
-Harry, proszę nie wkurzaj mnie - powiedział poważnym tonem - zaprosiłem Cię na kolację czyli ja płacę i nie chce widzieć, że bierzesz najtańsze jedzenie, zrozumiałeś?
-Ale, Louis...
-Nie wyskakuj mi z ale, masz brać to na co masz ochotę, dobrze? Nie przejmuj się pieniędzmi - uśmiechnął się gdy Harry kiwnął niepewnie głową - Cieszę się.
-Dlaczego tak oddaleni jesteśmy od reszty restauracji?
-Ludzie nie doceniają tego miejsca. Moim zdaniem jest oni wyjątkowe, nie siedzimy w tym całym gwarze i możemy porozmawiać z osobą, na której skupiamy się podczas wieczoru, Harry.
-Na swój sposób uważam to za słodkie - mruknął - naprawdę jest tu miłej niż tam.
-Cieszę się, że to pochwalasz - posłał mu ciepły uśmiech.
***
Louis i Harry szli poboczami ulic, w blasku księżyca - dziękuję Ci, Lou. To było naprawdę miłe z twojej strony - powiedział patrząc na niego nadal idąc przed siebie.
-Dziekowałeś już, Harry. Nie musisz więcej - zaśmiał się.
-Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? Proszę tylko nie mów, że nie ma takiej opcji - powiedział dość szybko - Lou?
-Nie ma takiej rzeczy, chyba, Hazz. To ja powinienem Ci dziękować cały czas i nawet kolacja w najlepszej restauracji wysadzana diamentami nie pokaże Ci moich podziękowań dla Ciebie - zachichotał.
-Co masz na myśli?
-Jesteś powodem mojej zmiany. Gdyby nie Ty to dawno bym się stoczył na tę złą drogę. Jesteś powodem dlaczego zatrudniłem się w bibliotece. Miałem być w niej przez półtora miesiąca jestem już czwarty, prawie piąty miesiąc dla Ciebie - szepnął - porozmawiałem z mamą i tatą oraz siostrami. Patrze inaczej na świat dzięki tobie. Mimo, że może nie wiedziałeś to cholernie pomogłeś mi w życiu. Dziękuję Ci bardzo Harry za to, że jesteś mimo, że miałem okropną przeszłość - głowę miał cały czas zniżoną w dół - Dziękuję Ci, Harry. Naprawdę wiele dla mnie znaczysz.
-Lou - zaczął - umm, nie wiem co powiedzieć.
-Nic nie mów, nie musisz - w końcu podniósł głowę i uśmiechnął się do niego smutno.
-Nie, Lou - przybliżył się niego ale nadal szli wolnym krokiem - nie mogę zostawić tak tego, okej? To co właśnie powiedziałeś zamurowało mnie. Nie wiedziałem, że specjalnie dla mnie siedzisz w bibliotece codziennie przez osiem, czasami nawet dwanaście godzin - mruknął.
-Teraz już wiesz - przejechał dłonią po włosach postawionych do góry.
-Tak, teraz już wiem - przyznał. Zwolnił trochę tempa o ile było to możliwe a Louis powtórzył to zaraz za nim.
Styles schylił się trochę i pocałował policzek szatyna - bardzo Cię lubię, Louie - szepnął gdy oblizał wargi po czynie.
-T...też Cię lubię - popatrzył na niego nie pewnie i ponownie głowę dał w dół - j...już jesteśmy - wskazał palcem na swój dom.
-Szkoda - przyznał - to do poniedziałku? -zapytał drapiąc się w kark.
-Do poniedziałku - uśmiechnął się i odrazu odwrócił idąc w stronę klatki schodowej.
Obaj poszli w swoją stronę ale szatyn zagryzł policzek od środka - Chyba... - powiedział dosyć głośno i nie zwracał uwagi na to czy sąsiedzi wyjdą zza okien zobaczyć co się dzieje. Odwrócił się na pięcie i spojrzał na Harry'ego, który razem z nim, równo się odwrócili - chyba, że chcesz zajść i zostać na noc? Mam kakao i filmy - uśmiechnął się nie śmiało a jego palce u stóp ciągle się ruszały.
-J...ja? - zapytał a kiedy Louis zbyt energicznie kiwnął głową uśmiechnął się do niego - nie chce przeszkadzać.
-I tak będę to robił ale zawsze lepiej komentować filmy i pić kakao z kimś niż samemu, nieprawdaż?
-No skoro chcesz - podszedł niepewnie do Louisa - prowadź do swojego azylu - zaśmiali się obaj i może trochę zbyt głośno ale ani jednego i ani drugiego to nie obchodziło. Byli w swoim towarzystwie i to cieszyło ich najbardziej.
💙💚
Dodane: 27 listopada 2017r.
Uhu, się porobiło. Sama się zdziwiłam, że takie coś weszło mi do głowy bo plan był całkiem inny 😂 ale zdecydowanie podoba mi się ten.
Miłej nocy, kochani 💟💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top