13. Ugh, nie przerywaj mi, nie lubię tego

Louis usiadł przy stole podając kubek Harry'emu - proszę - uśmiechnął się do niego - jak Ci minął dzień? - zapytał i wziął łyka gorącego napoju.

-Nawet dobrze - odparł - słuchaj, bo jest sprawa, Lou - potarł swoje dłonie o siebie z powodu zimna.

-Tak? - odłożył kubek herbaty - tylko nie mów, że kolejny ślub. Nogi mnie nadal bolą a minął już tydzień - zaśmiał się.

-Nie, nie chodzi o ślub ale i moją rodzinę - nie chciał proponować tego Louisowi ale ciężarnej siostrze się chyba nie odmawia, nie? - moja rodzina bardzo Cię polubiła. Zwłaszcza mama i Gemms. Cieszę się z tego powodu bo jesteś moim przyjacielem i to dla mnie ważne - przełknął ślinę.

-Ja też bardzo lubię twoją rodzinę, Hazz - posłał mu pełen szczerości uśmiech.

-Chodzi o to, że Gemma i Michael nie długo wyjeżdżają, nie? - zapytał i gdy zauważył, że Louis kiwa głową kontynuował - i tak jakby Gemma i Michael zapraszają Ciebie na kolację za dwa dni, w sobotę - powiedział szybko.

-Oh - spuścił głowę w dół.

-Jak masz jakieś plany albo nie chcesz to mów, ja im przekażę - zapowiedział.

-Nie, nie o to chodzi - zachichotał - bardzo miłe z ich strony i jeżeli nie ma problemu to z jak największą przyjemnością - gdy się stresował, Louis zawsze podgryzał wewnętrzną stronę policzka. I właśnie się teraz stresował - oczywiście o ile Ty tam będziesz.

-Tak, tak będę - jego humor odrazu się poprawił - to fajnie, bardzo się cieszę, Louis.

-Ja też Harry -popatrzył mu w oczy. W szmaragdowych oczach mógł zauważyć iskierkę szczęścia, zadowolenia - powiedz im, że z miłą chęcią przyjdę - powtórzył.

***

-Naprawdę chcesz tam iść ? - zapytał odpinając pas bezpieczeństwa w aucie. 

-Czemu się stresujesz, Harry? Znam twoją rodzinę.

-Nie wiem, Lou. Zależy mi na ich zdaniu - mruknął.

-Jak chcesz to mogę pojechać do domu. Nie muszę iść przecież - powiedział patrząc mu w oczy.

-Lou - mruknął - nie chodzi mi o to. Jejciu to pierwszy raz kiedy przeprowadzam kogoś do domu. Nigdy wcześniej nie przyprowadzałem nikogo nawet tak jak teraz przyjaciela - położył rękę na jego nodze - a Ty jesteś moim najlepszym przyjacielem i stresuje się jeszcze bardziej.

-Nikogo wcześniej nie przyprowadzałeś? Nawet kumpli, chłopaka? - zapytał patrząc mu w oczy

-Nikogo, Lou. Nikt do mnie nie przychodził, nigdy. Mówiłem Ci, że byłem nieśmiały i wyśmiewany - szepnął - idziemy?

-idziemy - przytaknął i szybko wybiegł z auta aby otworzyć drzwi Harry'mu.

***

-Powiem Ci, Louis - zaczęła Gemma gdy ona myła naczynia a Louis składał je do zmywarki.

-Tak? - popatrzył na nią ledwo co łapiąc talerz  - przepraszam - zaśmiał się.

-Harry prosił mnie abym Ci nie mówiła ale od czego jest starsza siostra, nie?

-Nie wiem, nie mam starszej siostry - zaśmiał się.

-Ugh, nie przerwaj mi, nie lubię tego.- zaśmiała się - Harry tak prosił mnie abym zaprosiła Cię na ten obiad. Uwierz, że nie docierało do niego słowo tak i zgodziłam się za pierwszym  razem a ten głupi padł na kolana.

-Naprawdę? - zaczął się śmiać.

-Jesteście w końcu razem czy nie?

-Jesteśmy przyjaciółmi, dlaczego mnie się o to pytasz?

-Teraz Harry zachowuję się normalnie ale ktoś wspomniał  o tobie słowem odrazu był w skowronkach. Nie zauważyłeś jak na Ciebie patrzy? - oparła się o blat i spojrzała na lekko zagubionego Louisa.

-Uważam, że jesteśmy przyjaciółmi. Harry zachowuję się normalnie - szepnął i patrzył przed siebie jak Harry żywo rozmawia z rodzicami.

-Podoba Ci się? - popatrzyła w to samo miejsce co szatyn - Harry jest naprawdę dobrym chłopakiem, jest przystojny i zasługuje na szczęście. Widać, że ty mu je dasz - poklepała go po ramieniu.

-Fakt, Harry jest przystojny ale i co nawet skoro uznałbym, że mi się podoba to i tak to nic nie zmieni. Byliśmy, jesteśmy i będziemy przyjaciółmi - powiedział i wzruszył ramionami.

-Już podbiłeś jego serce. Wystarczy, że na każdym kroku będziesz go uszczęśliwał. To mu wystarczy.

- Gemma, nie rozumiesz - pokręcił głową - nawet gdyby Harry coś by poczuł to i tak nie zasługuje na niego. Miałem okropną przeszłość, może to w każdej chiwli wrócić.

-Harry o tym się? - pokiwał głową - to jak się to przecież nie odszedł tylko został. Nie chce się mieszać ale jak to wróci to Harry zrobi wszystko abyś miał uśmiech na twarzy. Zawalcz o uczucie. Postaraj się, Louis.

-Mówisz poważnie? - patrzył na nią z założonymi rękoma na klatce piersiowej.

-Tylko spróbuj go zranić a nie ręczę za siebie - wskazała na niego palcem.

-Nie śmiałbym zranić, Harry'ego.

💙💚

Dodane: 25 listopada 2017r.

Miłej nocy, kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top