Uczucie? Bezuczuć.

Mark siedział w barze przy stoliku i popijał piwo. Siedział tam całymi dniami. Każdy dzień wyglądał u niego tak samo. Dziś jednak do jego krainy przyjeżdżało 4 inne.

Kiedy usłyszał krzyki, zrozumiał, że przyjechało jeszcze jedno królestwo. Paanem. Kraina wiecznego mroku. Kraina diabłów i demonów. Nikt nie wrócił stamtąd, gdy wyruszył w poszukiwaniu odpowiedzi.

Do izby weszło kilkoro ludzi. Byli uzbrojeni. Byli z Paanem. Rozejrzeli się i przysiedli do wolnego stołu. Jeden z nich podszedł do Mark'a i pokazał mu zdjęcie. Nie dużo na nim było widać, ale bez trudu rozpoznał kobietę widniejącą na zmasakrowanym obrazku.

-Gdzie ona jest?-zapytał przybysz siadając obok Mark'a.

-Nie wiem.-odpowiedział, ale gdy poczuł ostrze pod swoją brodą kontynuował wypowiedź.- Jeżeli jest, to pojawia się jak zjawa I znika równie szybko, budząc strach.

-Ile ma lat?-zapytał mężczyzna w zbroji.

-Chyba 15. Tak, bo pamiętam pustkę, gdy...-Mark urwał, zasłonił usta dłonią i mruknął jeszcze.-Mam za długi jęzor.

-Opowiadaj.

Mark tylko spojrzał na niego i zaczął.

- Znalazła się tu przypadkiem, miała na imię Amberlie. Paula ją tu przyprowadziła z labiryntu śmierci. Wychowywała ją. Jednak gdy wybuchła wojna, dobrze wiesz która, ona musiała ruszyć z armią. Tam zginęła. Kazała jednak chłopakowi się nią opiekować. Miał na imię Dan. Pracował w kuźni, przez co dziewczynka dorastała w samotności. Amberlie mając 3 latka poznała Pitera. On miał wtedy 5 lat. Mimo że prawie zawsze się kłócili, lubili swoje towarzystwo. Żadko kiedy zdarzało się, aby zgadzali się w tej samej sprawie. Piter pokazał jej drzwi zamku, których nigdy nie widziała. Pokazał jej świat. Gdy dziewczynka miała 5 lat, chłopaka wysłali na karę. Wywieźli go na farmę. Przed wyjazdem zostawił jej karteczkę, na której napisał: Gdy wrócę, mogę być inny... Ona czekała z niecierpliwością na niego. Wypatrywała go z okien. W tym czasie przepisy w krainie się zmieniały. Amberlie nie zwracała na nie uwagi. Nienawidziła Pitera, ale go wypatrywała, bo czuła dziwną pustkę. W jej 8 urodziny, Piter wrócił. Miał wtedy 10 lat. Chciała go przytulić, ale nie wiedziała czy się zmienił. Wolała poczekać na rogu w pełnym uzbrojeniu, po treningu. Wiatr rozwiewał jej białe, długie włosy. Czekała. W końcu gdy przywitał się już z kolegami, dostrzegł ją. Przepchnął się przez tłum i stanął naprzeciw niej. Był od niej wyższy co najmniej o 10cm. Patrzył w jej niebieskie oczy, a ona w jego. Nie zdołał nic powiedzieć. Wszyscy patrzyli się na nich, nie wiedząc o co chodzi. W końcu Amberlie wypowiedziała jakieś słowa i obok nich pojawiły się dwa piękne rumaki. Dziewczynka zapytała: Ścigasz się? Nie oczekiwała odpowiedzi. Wiedziała,że za nią pojedzie. Tak minęła im resztka dnia. Później trenowali. Obserwowali siebie nawzajem gdy to drugie nie widziało. Po 9 miesiącach ktoś wysłał list. Piter musiał wyjechać i nigdy więcej nie wracać. Amberlie nie mogła w to uwierzyć. Gdy się o tym dowiedziała powiedziała dyrektorowi szkolnego zamku: Dopiero co go odzyskałam i już mi to odbieracie? Dlaczego?...
Wtedy wybiegła z zamku i wpadła prosto w ręce chłopaka. Patrzyli na siebie. Ona miała łzy w oczach. On miał je również. Obiecał pisać do niej listy. Gdy powóz ruszył, dziewczynka biegła za nim do granicy. Dalej nie mogła. Deszcz zaczął padać co raz szybciej i mocniej. Ona ze spuszczoną głową wlokła się ulicą pełną błota i kałuż nadal się napełniających. W zamku poszła do swej komnaty, nie zwracając uwagi na ludzi obok niej. Położyła się na łóżku i płakała. Następnego dnia przyszedł list żałobny. Piter nie żył. Amberlie się załamała. Nie odpowiadała na pytania, gdy ktoś do niej przychodził. Przez 2 lata nie ruszała się z miejsca. Nie piła, nie jadła, ale żyła. Chudła. Stawała się trupem. Nie spała. Płakała, lecz z czasem łez zabrakło, bo z czego mają być gdy nie pije nawet wody. Przez 2 lata, utworzyła nad sobą kopułę ochronną, dzięki której nikt nie mógł jej dotknąć. Kiedy wstała pierwsze co zrobiła poszła na trening. Była silniejsza, ale nie miała już uczuć. Nie czuła szczęścia, strachu, bólu po największej ranie. Czuła wieczny ból po stracie. Obiecała sobie że już nigdy nie zapłacze. I tak się stało. Od tamtej pory stała się zjawą. Tak ją nazywali. Zawsze chodziła w stroju do wojny, na który zawsze zakładała czarną pelerynę z kapturem. Teraz dziewczyna ma 15 lat. Nadal nie ma uczuć. Chłopak, który odszedł nie umarł. Wszyscy są już tego świadomi gdy przysłano kolejny list o zaginięciu chłopaka. Amberlie miała nową nadzieję, ale szybko ją straciła. Teraz dziewczyna jest świadoma tego, że może go dziś spotkać.

-Skąd tyle o niej wiesz? Kim jesteś?-zapytał uzbrojony chłopak odkładając nóż na stół.

-Jestem Mark. Przyjaciel, a raczej wróg Dan'a. A Ty, kim jesteś że chciałeś o niej tyle wiedzieć?

-Ja... ja... jestem Piter...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top