Ten

Hejka misie kolorowe!

Jak tam dzień przed Wigilią? Mieliście kalendarze adwentowe, aby odliczać ten czas? :3

Miłego dnia/wieczoru ♥️

*************

Siwowłosy uchylił swoje ociężałe powieki, mrugając nimi, by przyzwyczaić swój wzrok, do otaczającej go rzeczywistości.

Czuł odrętwienie i dreszcze, które przechodziły przez jego ciało.

Rozejrzał się wokół, zauważając białe ściany, oraz szpitalne łóżko, na którym leżał.

Spanikowany starał się przypomnieć ostatnie sytuację, które miały miejsce, zanim stracił przytomność.

— Hej.. Jak się czujesz? — usłyszał przyjemny i spokojny głos, obok siebie.

Wzdrygnął się, od razu odwracając w jego kierunku. Zauważył szatyna, siedzącego na krześle, który spoglądał na niego, z widocznym zmartwieniem.

— Dobrze… — skłamał niepewnie, chrząkając cicho przez wysuszone gardło.

Brązowooki zauważając to, od razu podał mu szklankę z wodą, pomagając mu się napić, co przyjął z wdzięcznością.

— Na Pewno jesteś zdezorientowany.. Pamiętasz cokolwiek? — dopytał policjant, odkładając naczynie na stolik nocny.

— Byłem w jakimś domku, było zimno… Później już tylko urywki. Chyba mnie gdzieś niosłeś — odpowiedział złotooki, marszcząc brwi w skupieniu.

— Tak. Znalazłem cię i zabrałem do samochodu. Przywiozłem cię na szpital. Dostałeś hipotermii, oraz byłeś postrzelony w udo.. — dopowiedział szatyn.

— Oh.. Czy to nie ty byłeś razem z tą grupą wtedy na szpitalu? — zapytał Knuckles, rozszerzając swoje oczy w strachu.

— Tak, byłem tam. Ale nie bój się, naprawdę nie chce zrobić ci krzywdy.. Oni też nie chcieli.. — funkcjonariusz od razu odpowiedział. — Obiecałem w samochodzie, że wszystko ci wyjaśnię i to zrobię.

— No dobrze.. W takim razie, kim jesteś? Dlaczego tamta grupa chciała mnie złapać? Czemu wcześniej byłem w szpitalu? — Erwin zaczął zadawać pytania.

— Nazywam się Gregory Montanha. Jestem szefem policji w Los Santos — rzekł brązowooki.

— Gregory Montanha.. — zastanowił się siwowłosy. — Jesteś psem.. W takim razie, czego ode mnie chcesz?

— Nie jestem tu w celach służbowych, nie przejmuj się tym — mruknął policjant.

— Dlaczego więc tu jesteś? Nie znam cię! — fuknął złotooki.

— Ale ja cię znam. Posłuchaj.. Tamci ludzie, którzy wtedy próbowali cię złapać, to twoi przyjaciele. Martwili się o ciebie, nie chcieli zostawić cię samego, dlatego cię gonili. Wylądowałeś wtedy w szpitalu, w ciężkim stanie. Masz uszkodzoną wątrobę, dość poważnie — tłumaczył szatyn.

— Ja ich nie znam! Widziałem ich pierwszy raz na oczy! — zaoponował Knuckles.

— Od kilku tygodni masz problemy z alkoholem. Kiedy jesteś trzeźwy, nie pamiętasz swojego teraźniejszego życia. Mamy rok 2023, nie 2018.. — stwierdził Gregory.

— Co ty pierdolisz?! Przecież pamiętam wszystko.. — zdenerwował się młodszy.

— Wiem, że to ciężkie informacje do przetrawienia, ale mówię prawdę. Chcemy ci pomóc Erwin.. Potrzebujesz pomocy. Nie możesz więcej pić, żeby wszystko pamiętać. Wiem, że jesteś uzależniony, ale damy jakoś radę. Twoja wątroba nie wytrzyma więcej alkoholu, rozumiesz? — powiedział funkcjonariusz.

Złotooki patrzył na niego dłuższą chwilę zagubiony. Zastanawiał się nad słowami starszego. Rzeczywiście, dopiero teraz zrozumiał, dlaczego ciągle czuł pragnienie. Nie chodziło w nim wcale o wodę..

Przełknął głośno ślinę, spuszczając wzrok. Wpatrywał się w swoje blade i kościste dłonie.

— Dlaczego chcesz mi pomóc? Jesteś psem.. Mówiłeś, że tamta ekipa to moi przyjaciele, więc czemu ty tu jesteś, a nie oni? — zapytał cicho siwowłosy.

— Na razie nie wiedzą, że cię znalazłem. Jest tu tylko jedna osoba, która o tym wie. Powiedzmy, że twoi przyjaciele, nie do końca tolerują nasza znajomość.. — powiedział szatyn, drapiąc się po karku.

— Co to znaczy? Jak długo się znamy? Kim dla mnie jesteś? Czemu czuje, że mogę ci zaufać… — ostatnie zdanie, złotooki dodał dość cicho i niepewnie.

— Znamy się od prawie trzech lat. Mamy za sobą naprawdę dużo różnych wspomnień, tych dobrych, jak i złych. Jeśli chodzi o nasze relacje to są naprawdę skomplikowane.. Nie chce ci wszystkiego mówić, musisz sam przypomnieć sobie dużo rzeczy.. — odpowiedział policjant.

— Czyli.. Co teraz ze mną będzie? — zapytał Erwin, spoglądając w ciemne tęczówki.

— Przyjdzie do ciebie pani psycholog. Chcę z tobą porozmawiać. Może jej uda się jakoś dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje i co ci dolega — rzekł Gregory.

— A co jeśli się nie uda.. Jeśli już tak zostanie? — zmartwił się siwowłosy.

Montanha uniósł lekko kącik ust i niepewnie chwycił dłoń młodszego, gładząc ją delikatnie.

— Obiecuję, że pomożemy ci malutki. Jakoś damy razem radę..

Nie wiedząc czemu Erwin naprawdę poczuł, że szatyn mówi prawdę..

***

Brązowowłosa kobieta opuściła salę, zamykając za sobą drzwi. Stanęła przed mężczyznami, wzdychając cicho i sięgając swój notatnik.

— Erwin wyraził zgodę, na informowanie pana o jego stanie zdrowia.. — stwierdziła psycholożka, zwracając się do Montanhy. — Mam już pewne podejrzenia i możliwe, że jesteśmy w stanie go wyleczyć. Muszę się jeszcze upewnić, oraz potrzebna jest również konsultacja z psychiatrą..

— To znaczy? Co mu dolega? — zapytał policjant, krzyżując ręce na piersi.

— Prawdopodobnie zaburzenia urojeniowe, tak jak wspomniałam, musimy to jeszcze potwierdzić. Polegają one na tym, że pacjent jest przekonany o istnieniu rzeczy i lub zjawisk, które nie mają miejsca. Zazwyczaj jednak, nie dotyczy to “amnezji”, lecz myślę, że to skutki spożywania alkoholu — odparła Maria.

— Co w takim razie musimy zrobić? — dopytał laborant.

— Najpierw konsultacja z psychiatrą, aby potwierdzić te przypuszczenia. Prawdopodobnie, będzie trzeba wdrożyć leczenie farmakologiczne, oraz psychoterapię — powiedziała Hernandez.

— Jak długo takie leczenie będzie trwało, żeby przywrócić go do normalności? — zapytał Gregory.

— Najpierw Erwin musi przejść całkowity detoks. W jego organizmie, nie może być żadnych używek. Musimy też poradzić sobie z uzależnieniem. Podczas brania leków, nie będzie mógł ani pić alkoholu, ani zażywać żadnych narkotyków — rzekła kobieta. — Gdy już jego organizm się oczyści, podamy mu leki przeciwpsychotyczne. Będzie musiał brać je regularnie, a w połączeniu z terapią, w końcu dojdzie do siebie..

— No dobrze, ale w takim razie ile to będzie trwać? Jak długo musi brać te leki i chodzić na terapię? — pytał zniecierpliwiony szatyn.

— To zależy.. Takie leczenie może trwać od kilku tygodni, do nawet miesięcy. Zazwyczaj leki zaczynają działać już po 3-4 tygodniach. Jeśli chodzi o zażywanie ich, może za kilka lat się wyleczyć, ale równie dobrze może żyć już z tą chorobą do końca życia.. — stwierdziła brązowowłosa .

— Czyli.. — mruknął niepewnie Montanha.

— Musi brać leki. Nawet jeśli mu się polepszy, nie może ich odstawić. Musi też regularnie odwiedzać psychiatrę i psychologa, którzy będą monitorować chorobę.. — przerwała mu ciemnooka.

— Co mamy zrobić, aby nie pił? — zapytał Michael.

— Pilnować go. Podamy mu kroplówki, aby się nie odwodnił. Najbliżej dni, będą najcięższe. Będzie próbował w jakikolwiek sposób się napić. Będzie stosował różne manipulację, aby osiągnąć swój cel.. — odparła psycholożka.

— To znaczy? Czego mamy się spodziewać? — zainteresował się policjant.

— Będzie szantażował, błagał, płakał. Nie jestem w stanie stwierdzić, które wybierze. Będzie potrzebował wsparcia emocjonalnego najbliższych. Nie możecie mu ulegnąć — mówiła kobieta.

— Rozumiem. Dziękujemy pani bardzo — odparł Gregory.

— Nie ma za co, to moja praca. Jutro odwiedzi go psychiatra. Ja również będę do niego przychodzić. Zaraz ktoś przyjdzie i sprawdzi jego stan fizyczny i poda mu kroplówkę. Pamiętajcie, że ktoś musi go ciągle pilnować.. — rzekła i zostawiła mężczyzn samych.

Szatyn usiadł na krześle, chowając twarz w dłoniach. Zastanawiał się nad tym jak to będzie wyglądało.

— Co z ekipą? Mam ich zawiadomić? Mogą pomóc w pilnowaniu go.. — stwierdził Laborant, dosiadając się obok.

— Nie jestem co do tego pewny. Wiedzieli o jego problemach i nie potrafili go dopilnować. Muszę skontaktować się z Bazylem.. — mruknął brązowooki wyciągając telefon.

— Chyba nie chcesz poinformować o tym policji? — fuknął Quinn.

— Muszę mu powiedzieć, aby wziął pieczę nad jednostką pod moją nieobecność. Nie mogę bez słowa przestać przychodzić do pracy — odparł Montanha.

— Chcesz zrezygnować ze służby? Ciebie naprawdę popierdoliło na jego punkcie.. Nigdy z własnej woli nie opuściłeś pracy! — stwierdził Michael.

— A co mam zrobić? Masz jakieś inne wyjście? Nie możesz pilnować go sam. Nie chcę żeby zakshot o tym wiedział, a nie zostawię go z tym samego. Jest chory, potrzebuje pomocy… — mówił policjant.

— Nie bierz całkowitego urlopu. Wystarczy, że odpuścisz część etatu. Będziemy się zmieniać. Gdy będziesz podczas służby i odpoczywał po niej, ja będę z nim siedział, później już ty, a ja wtedy odpocznę i ogarnę swoje sprawy. Spędzę też trochę czasu z ekipą i będę im pomagał go “szukać”, żeby nie nabrali podejrzeń.. — odparł zielonooki.

— W porządku. Zadzwonię do Kwiekusa, aby dać mu o tym znać.. — odpowiedział szatyn, wybierając odpowiedni numer.

Wrócił po kilku minutach informując maskarza o sytuacji. Jego zastępca się zgodził, nie pytając o powody.

Laborant wziął pierwszą wartę, gdy Gregory pojechał na komendę załatwić resztę spraw papierkowych, oraz aby odbyć jeszcze kilka godzin służby.

***************
1313 słów (bez notatki)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top