Rozdział 7

Minął tydzień od pamiętnej rozmowy przy stole. Rudowłosy nastolatek zdążył już tak na prawdę o tym w pewnym stopniu zapomnieć i już nic o tym nie mówił co najwyraźniej wyszło wszystkim na dobre. Postanowił nie wtrącać się w ich sprawy, nie było powodu by to robił. Rozumiał, że wszyscy mieli swoje zmartwienia i niekoniecznie zawsze wymagały one tego żeby każdy w otoczeniu tej osoby o niej wiedział. Sam nie zawsze wszystko wszystkim mówił więc nie miał prawa oczekiwać tego od nikogo innego. Przez ostatnie dni skupił się też trochę bardziej na nauce. Nie przykładał się od początku w stu procentach i było to widać w tym, że czasami łapał się na tym, że zapominał tego co dosłownie przed chwilą powtarzał. Największe problemy naturalnie miał z językiem angielskim. Został on wprowadzony do jego nauki dopiero w zeszłym roku* a co za tym idzie nie był w stanie ani trochę się nim komunikować. Co prawda Rimbaud próbował mu w nim pomóc, w końcu sam przez pewnien czas mieszkał w Wielkiej Brytanii, jednak nie udawało mu się to. Jedyny język obcy , którym obcował to był Francuski bo przecież miał w Francji bliską rodzinę i przez te pięć lat jednak tam zamieszkiwał co mimo młodego wieku robiło swoje.

Nie potrafił rozumieć tych wszystkich dziwnych czasów oraz literek, którymi posługiwało się większość świata. Też bał się, że nie będzie w stanie napisać z tego testu. W tamtym roku jego wynik nie był zadowalający, nawet w jednej czwartej nie był chociaż mówiono mu, że jak na pierwsze obcowanie z tym językiem to naprawdę dobrze mu poszło. Nie słuchał jednak zbytnio pogrążony w myślach o tym, że skoro nie miał więcej niż pięćdziesiąt pięć procent z sprawdzenia wiadomości z samych podstaw to jak będzie kiedy będzie chciał się dostać na studia, a tam mu dadzą test z o wiele trudniejszymi zagadnieniami**. Nie chciał wylądować też na dole listy*** więc starał się jak mógł żeby się nauczyć wszystkiego co trzeba. Dazai też zdawał się wpaść w wir nauki. Nie za bardzo odpisywał na wiadomości pewnie nie zwracając na nie nawet uwagi i odbierał dopiero jak ktoś naprawdę robił mu duży spam lub po prostu dzwonił. W szkole również jakby bardziej przykładał się do notatek próbując przepisać praktycznie cały wykład mówiony przez danego nauczyciela.

Od rozpoczęcia roku miał wrażenie jakby wszyscy zmienili się w zombie. Ograniczony zasób snu****, do tego jeszcze stres i nauka powodowały, że jego rówieśnicy, ale i również osoby z młodszej klasy byli po prostu zmęczeni, a czasami i wymęczeni choć już wszyscy byli w miarę przyzwyczajeni. Praktycznie co drugi uczeń miał cienie pod oczami, które i tak starano się niwelować według możliwości. Nie można było nakładać żadnego makijażu zgodnie z zasadami panującymi w szkole więc nie było jakiś wielkich zakresów co do tego, nie znaczyło to jednak, że w domu też nie można było niczego stosować. Niebieskooki szczególnie upodobał sobie taki jeden krem, który naprawdę dawał efekty nie tak jak dwa poprzednie, które testował. Krótko mówiąc chciałby odpocząć, Ale nie miał kiedy, a teraz nadarzała się idealna okazja.

Święto Hanami było obchodzone od bardzo dawna, a podczas jego trwania było celebrowanie kwitnienie sakury. Było obchodzone w marcu lub kwietniu - zależało to od tego na jakim danym obszarze się one znajdowały - zaczynając się wtedy kiedy już pierwsze różowe kwiaty ukazywały się oczom mieszkańców zmieniając ulice Japonii w prawdziwe powodzie różu i trwało od tygodnia do dwóch. Samo święto jest też było bardzo ważne dla kultury kraju. Było wyczekiwane przez większość Japończyków oraz relacjonowane przez media przez co nie dało się nie wiedzieć kiedy oni było. Oczywiście nie odwoływano na ten okres zajęć, nie było takiej potrzeby. Uczniowie mimo natłoku nauki też znajdywali czas na to by się trochę pobawić i wyjątkiem w tym przypadku nie był tezt Nakahara który już szczerze nie mógł się doczekać. Pamiętał te czasy jako małe dziecko skakał do okoła wszystkich nie mogąc usiedzieć w miejscu. Zawsze rwał się do pomocy przy robieniu bento, pakowaniu rzeczy na piknik lub wymyślaniu różnych gier i zabaw, w które mogliby wszyscy zagrać.

Jednak w tym wszystkim było jedno czego nie lubił. Za każdym razem dzień lub dwa przed uroczystym zaczęciem obchodów przez ich rodzinę zawsze szli wypożyczać kimona. Jego matka nigdy nie pozwoliła kupić ich własnych, które mieliby na wyłączność. Uważała, że była to strata pieniędzy ponieważ i tak nie było zbyt dużo okazji by takowy strój nosić, a w ciągu roku zdążyliby już z niego wyrosnąć co w sumie było racją. Ojciec też się z nią nie wykłócał chociaż widać było na pierwszy rzut oka, że był tradycjonalistą i wolałby jakieś mieć w domu przynajmniej tak profilaktycznie. Chuuya zawsze śmiał się z Paula, który nosił zazwyczaj żółte kimono, które kompletnie kolorystyką do niego nie pasowało (jakimś cudem ich tatko zawsze znajdywał takie samo tyle, że w większym rozmiarze), a na dodatek za każdym razem się w nim plątał mimo iż chyba oglądał milion instruktażów jak zrobić to poprawnie. Oczywiście on sam nie był lepszy, czasami szło mu nawet gorzej, jednak nie potrafił się powstrzymać przed dopiekaniem starszemu.

W tamtym roku prawie wcale nie znalazł czasu na to by wyjść gdzieś na spacer z bliskimi i podziwiać pudrowe płatki latające do okoła. Nie założył nawet kimono bo bał się, że nie zwyczajnie nie zdąży nauczyć się wszystkiego na czas. Teraz jednak miało być innaczej. Co prawda nadal obawiał się, że nauczyciel nagle zrobi jakąś kartkówkę, a on nie będzie nic umiał jednak obiecał, że pójdzie wraz z tą dwójką i nie zamierzał się wycofać. Z resztą mogło być naprawdę fajnie. Uprzedził ich oczywiście, że jego opiekunowie będą z nim bo dawno nigdzie razem nie wychodzili i im też by się to trochę przydało do czego rzecz jasna dziewczyna nie miała żadnych problemów. Ona sama również z resztą zaprosiła kogoś do towarzystwa, a kiedy usłyszał nazwisko i imię tego kogoś to miał ochotę zwyczajnie się załamać.

Ranpo Edogawa nie był nikim złym. Oczywiście, że zdawał sobie z tego sprawę jednak w przeszłości doszło między nimi do nieprzyjemnego incydentu. Mianowicie najzwyczajniej w świecie się pokłócili i to co najlepsze o Dazaia, który stał dosłownie obok nich. Brunet zarzucił mu, że niby zazdrościł szatynowi ocen z czego oczywiście próbował się wybronić wiedząc, że nigdy by się do tego nie przyznał nawet gdyby grożono mu śmiercią jednak drugi rzucał takimi tekstami jakby specjalnie chciał go tylko bardziej zdenerwować co zresztą mu się udało. Doszło by do rękoczynów gdyby Yosano nie wepchnęła się między nich. Swoją drogą wtedy poznał też ją, a to jak świętowała go przez najbliższe kilka dni swoimi kocimi oczami przepełnionymi ostrożnością ani trochę nie pomagało. Dopiero potem przestał się czuć w jej towarzystwie zbyt niekomfortowo (chyba Dazai ją ułaskawił) jednak nadal nie wiedział jak się zachować przy zielonookim. Pocieszał się myślą, że w razie czego Paul nie będzie się bał interweniować i albo opierdzieli jego, albo samozwańczego detektywa.

Kiedy pojawił się w parku rozglądał się do okoła nie wiedząc gdzie ma iść. Blondyn też za bardzo nie zwracał uwagi na ich trasę tylko cały czas zagadywał żółtookiego po cichu więc kiedy ten się zatrzymał on też wyhamował w ostatniej chwili zdezorientowany dlaczego stoją. Dzisiaj najwyraźniej doszedł do wniosku, że chce kontynuować tradycję więc założył na siebie kimono w złotawym odcieniu i lekkimi zdobieniami w kształcie rombów z pomniejszym rombem w środku. Ryży miał na sobie takie samo ubranie jednak w kolorze czerwonym, a Rimbaud miał niebieski w czarnym pasem przepasanym w talii. Krótko mówiąc, najprostsze jakie mogły tylko być. Wyciągnął telefon z swojej torby jeszcze raz patrząc na wiadomość wysłaną przez starszą po czym biorąc wdech skręcił w bok idąc dalej. Mijał co chwilę to kolejne pojedyńcze osoby, pary czy rodziny z dziećmi patrząc na nich z obojętnością widząc coraz to bogatsze stroje.

Dotarł na miejsce już po chwili, a jego oczom ukazało się spore drzewo wiśni pod którym zostały rozłożone dwa duże koce by było wygodniej. Ustalili, że najpierw trochę ze sobą posiedzą, a dopiero potem będą spacerować na co wszyscy się zgodzili, Chuuya jednak uważał, że lokalizacja była jednak trochę źle dobrana patrząc na to, że w każdej chwili może im spać do jedzenia jakiś robak z drzewa, a oni tego nie zauważą. Nie narzekał jedna tylko podszedł do dwójki chłopaków oraz jednej studentki. Przywitał się tak samo jak jego starsi towarzysze po czym zasiadł na miejscu dla niego zarezerwowanym. Materiał pod nim był wyjątkowo miękki co dało mu nieco więcej poczucia komfortu dopóki Osamu nie zepsuł chwili ciszy.

— Chuuya, chyba pamiętasz Ranpo-san prawda? — Wskazał dwiema otwartymi dłońmi na prawie dorosłego już mężczyznę, który pomachał w jego stronę z lekkim lekceważeniem.

— Jakbym mógł zapomnieć — w myślach przeklinał brązowookiego na wszelakie sposoby modląc się do Shinigami**** żeby zabrał już młodszego w swoje objęcia i nie zmuszał go do oglądania jego okropnej twarzy niemalże dzień w dzień. Wysilił się jednak na miły ton i w miarę możliwości przychylny wyraz twarzy mając na uwadze, że tym razem Akiko raczej nie puściłaby mu niczego płazem.

Bawił się zadziwiająco dobrze. Jeśli ktoś wczoraj by mu powiedział, że czułby się dobrze i swobodnie w towarzystwie swojego starszego brata i jego chłopaka wraz z dwójką adoptowanych dzieci Ougaia i dziewiętnastoletnim chłopakiem zachowującym się jak pięciolatek to wysłałby taką osobę do wariatkowa. A tu proszę, naprawdę było okej. Co prawda dokuczali sobie, wypominali żenujące sytuację lub zadawali niewygodne pytania by zirytować drugiego jednak przyjemna atmosfera unosiła się ciągle do okoła przez co lazurowooki poczuł się jakby był o kilka lat młodszy, jakby wszystkie zmartwienia odeszły i nie miał na głowie tyłu rzeczy ile miał. W pewnym momencie nawet Rimbaud dołączył się do śmieszkowania co przez wszystkich było odbierane jako małe zwycięstwo, w końcu mężczyzna był znany z swojej niewzruszonej postawy powagi. W pewnym momencie wywiązała się też niepoważna kłótnia pomiędzy Paulem, Yosano i Dazaiem, a dotyczyła ona bento brązowookiego. Blondyn chciał poczęstować się jednym orygini***** z pudełka młodszego jednak ten mu nie pozwolił mówiąc, że sam je sobie zrobił i sam je zje. Starszy za to protestował, że przecież z całego jedzenia zjadł przez cały ten czas tylko dwa kawałki sushi więc chyba mógł się z nim podzielić. Oczywiście nie trzymał urazy do starszego, nigdy nie przykładał wagi do tego typu spraw, kiedy typowy Japończyk uznałby to za zniewagę. On za t lubił się droczyć w ten sposób i rozumiał, że przecież są tylko dziećmi i tak naprawdę nie mają złych intencji. Tak czy siak w końcu został poczęstowany.

Następny był spacer więc musieli złożyć wszystko do koszyka stojącego koło pnia drzewa przy czym też nie obyło się przed złośliwościami prowadzonymi przez Dazaia i Chuuye. Ten drugi jednak szybko odpuścił chcąc już przejść się dalej po parku i woląc nie przyciągać więcej uwagi ludzi. Gdzieś w połowie drogi jednak Paul wraz z Rimbaudem musili zawrócić tłumacząc się pracą co oczywiście zrozumieli i pożegnali się z nimi zostając samym. Kiedy wyklepywali ścieżki w zmieni, a pałatki kwiatów wirowały do okoła nad ich głowami tworząc im dzięki temu coś na kształt anielskiej aureoli szatyn zaproponował grupowe zdjęcie. Pierwsze tak naprawdę było zrobione tak naprawdę z zaskoczenia i Nakahara walczył długie osiem minut zanim udało mu się je usunąć. Wyglądał na nim okropnie i wolał żeby nigdzie to nie wyciekło, a z jego rówieśnikiem wszystko było możliwe. Drugie było już bardziej zorganizowane, a jego główną gwiazdą została Yosano. Stanęła pod girlandą z gałęzi drzew robiąc w żartach jakąś pozę, którą zazwyczaj widywał tylko na okładkach magazynów modowych, a wyszła przy tym tak dobrze, że rudowłosy zastanawiał się czy ona tego przypadkiem nie ćwiczyła wcześniej w domu. Oczywiście ta oburzyła się na taką sugestię jednak oddała żart na co ten odetchnął z ulgą.

Kiedy ryży wrócił do domu i myślał o tym jego główną myślą było to, że na tym spotkaniu to właśnie Dazai był największą gwiazdą. Promieniał bardziej niż zwykle, uśmiechał się w ten cudny, urzekający sposób tak jak za każdym razem kiedy chciał poderwać jakąś dziewczynę oraz wszędzie było go pełno. Był po prostu pełen energii, a niebieskie kimono z białymi detalami, które miał wtedy na sobie jakby tylko dopełniało całego obrazu. Chuuya naprawdę chciałby to jeszcze kiedyś powtórzyć choć pewnie nie będzie już okazji.

***

*Nauka języka angielskiego jest wprowadzana dopiero w szkołach ponadpodstawowych.

**W Japonii nie ma odpowiednika polskiej matury. Jeśli chcesz się dostać na studia musisz napisać test ułożony przez daną szkołę.

***Pod koniec szkoły dostaje się pewną listę. Znalezienie się na jej samym końcu zamyka praktycznie wszystkie drzwi do kariery.

****Uczniowie w szkołach ponadpodstawowych bardzo często ograniczają zasób snu do czterech godzin bo uważają go za marnowanie czasu, który mogą poświęcić na naukę.

*****Shinigami (jap. 死神, 死に神 bóg, bóstwo, duch, kami śmierci) – kami prowadzące (zapraszające, kuszące) człowieka ku śmierci, wzbudzające w człowieku myśl o śmierci, występują często parami.

******Onigiri - czyli japońska ryżowa kanapka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top