Grażyna Białas "Masaż Serca" - Ailes
Wdech i wydech, wdech... I tak przed kilka minut próbowałam się rozluźnić, wdychając zapach kadzidła i egzotycznego drewna. Dużo dobrego słyszałam o tutejszych zabiegach, ale mimo to czułam skrępowanie i trochę ganiłam się za tę szybką decyzję. Sama nie wiedziałam, czy byłam gotowa na coś takiego, w końcu oddawałam się w ręce zupełnie obcego mężczyzny. Jednak przyjaciółka, u której niedługo miałam zostać druhną na ślubie, nie dawała spokoju. Z okazji nadchodzącego Międzynarodowego Dnia Seksu wcisnęła mi do torebki nasączony perfumami plik karnetów z pewnym stwierdzeniem, że wyjdę stąd jak nowo narodzona i wrócę po więcej. Łatwo mówić, zwłaszcza że nie byłam nawet w połowie tak pewna siebie i otwarta jak ona. Nawet nie pytałam skąd je wytrzasnęła.
I tak oto był siódmy czerwca, późne popołudnie. Jakiś diabeł mnie podkusił i dałam się namówić. Pogrążona w ciemności, leżałam plackiem i czekałam z łomoczącym sercem. Zanim jednak weszłam do „jaskini", jak głosił napis nad drzwiami z ciemnego matowego drewna, przejęła mnie bardzo sympatyczna kobieta z obsługi o delikatnej azjatyckiej urodzie. Poprosiła o karnet, w zamian za który wręczyła cieniutkie kimono, i skierowała mnie do przebieralni. Kiedy wyszłam, ku mojemu zaskoczeniu zawiązała mi na oczach opaskę i kompletnie ślepą wprowadziła do „jaskini". Następnie poleciła zdjąć kimono i pomogła położyć się na „ołtarzu rozkoszy" w samej bieliźnie. Wychodząc, życzyła udanego relaksu i poinformowała, że mistrz przyjdzie za chwilę i że nie powinnam się niczego obawiać, ponieważ jest niewidomy. Ostatnia informacja podniosła mnie na duchu, ale tylko trochę. Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu i żaden mężczyzna poza moim ex nie dotykał mnie w ten sposób. Wciąż byłam podenerwowana i początkowo nawet miałam zamiar stąd uciec. Nie należałam bowiem do kobiet, które były zadowolone ze swojej figury. Miałam pokaźny biust i nawet niewidomy bez problemu odkryje zaokrąglony brzuch oraz masywne uda, między którymi, zdaniem gburowatych kolegów z pracy, nie potrafiłam utrzymać Darka. No ale czymże były moje puste rozterki w konfrontacji z kuszącą wizją, jaką roztoczyła przede mną przyjaciółka? Miałam osiągnąć sto procent satysfakcji i przez tydzień nosić w pracy banana na twarzy, a potem wrócić po jeszcze więcej bananów. Oby miała rację i moje wystawienie się na „ołtarzu" nie było pośmiewiskiem, bo inaczej groziła mi jakaś cholerna depresja i całkowita klapa w drastycznym tempie obniżającej się samooceny. Od współczucia, którego miałam po dziurki w nosie, w tym ciągłego poklepywania oraz koleżeńskich uścisków, nabawiłabym się w końcu siniaków i wpadła w poważną traumę.
Darmowe fragmenty promocyjne już niebawem oficjalnie wydanej antologii tematycznej grupy Ailes i La Noir czyli "MDS: Miłosne Rewolucje". Autorzy tekstów wchodzących w skład antologii zysk z jej sprzedaży przeznaczają na Fundację Hospicjum dla kotów bezdomnych.
Codziennie będziemy dodawać po kilka fragmentów prac z najnowszej antologii.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top