Agata Głowacz "Karmelowy Chłopiec" - Ailes

 Trzy lata. 

 Tyle trwała nasza przyjacielska, pełna radości, marzeń i celów relacja. W trakcie tego czasu Arch miał kilka dziewczyn, zaliczył ponad dwieście siedemnaście imprez, jeden wypadek samochodowy, posiadał dwa auta, cztery razy trafił na izbę wytrzeźwień, a dziesięć razy próbował przejść przez liczne sesje terapeutyczne. Po trzech latach coś się zmieniło. My się zmieniliśmy. Chyba weszliśmy w dojrzałość. Chyba, ponieważ do końca nie jestem pewna. W związku Arch także pokazywał inną twarz. Z kochanego, najlepszego przyjaciela pod słońcem stał się zaborczym, zazdrosnym, pewnym siebie facetem, który ciągle czegoś żądał i stawiał niesłychanie abstrakcyjne warunki. Ja i mój charakter byliśmy zarazem jego przeszkodą, jak i uzależnieniem.

 O trudnej miłości ciężko się mówi. Jeszcze ciężej się od niej się uwolnić...

 Myślę, że od zawsze mnie kochał. Kochał mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Najpierw było to uczucie radosne, pełne dziecięcego optymizmu, nadziei, wielkich marzeń. Zachowywaliśmy się jak rodzeństwo. Wszędzie razem. Skoczyłabym za nim w ogień, którego się bałam, i wiedziałam, że on zrobiłby to samo. Znałam go jak własną kieszeń. Był kulą szaleństwa, energii i wesołych uśmiechów; był ambitny, zdolny oraz troskliwy. Poznaliśmy się dzięki naszym matkom, przyjaźniącym się od wieków. Obie zaszły w ciążę w niewielkich odstępach czasowych, przez co od pieluchy mogliśmy zerkać na siebie, bawić razem w piaskownicy, chodzić na wspólne spacery, na basen, na lody czy w późniejszym czasie do szkoły. Byliśmy jak brat i siostra. Dopiero kiedy nastał wiek magicznych osiemnastu lat, stwierdziliśmy, że to przyjaźń. Wielka, prawdziwa aż po grób przyjaźń.

 Uwielbiałam określać Archera jako mojego najlepszego przyjaciela, brata z innej matki. Nigdy nawet nie spojrzałam na niego jak na innych mężczyzn z otoczenia. Kochałam go, ale w sposób... dozwolony i bezpieczny. Unikałam myśli, iż nasze uczucia mogą przeobrazić się w coś innego, głębszego. Wewnątrz siebie czułam, że właściwie oboje oszukiwaliśmy nasze serca i rozumy przez długie, niekiedy bolesne lata. Zawsze tłumaczyłam to sobie moim nastoletnim, głupim wiekiem, który sprowadził na mnie wiele nieszczęść. Na Archera zresztą także. Wraz z dorosłością przyjaciel o pięknych, karmelowych, gęstych włosach, z delikatnym zarostem na twarzy, zaczął buntować się przeciwko całemu światu. Nie uznawał norm, panujących na naszej wspaniałej Ziemi, nie lubił chodzić za tłumem. W kółko powtarzał mi, że jeśli chcemy być kimś, musimy zacząć się sprzeciwiać. Podążając za swoją nową zasadą, zrobił sobie kilka tatuaży, chociaż jego mama stanowczo się nie zgadzała. Mój przyjaciel znalazł także pracę w warsztacie samochodowym, gdzie poznał kolejnych widocznie zbuntowanych chłopaków.

Darmowe fragmenty promocyjne już niebawem oficjalnie wydanej antologii tematycznej grupy Ailes i La Noir czyli "MDS: Miłosne Rewolucje". Autorzy tekstów wchodzących w skład antologii zysk z jej sprzedaży przeznaczają na Fundację Hospicjum dla kotów bezdomnych.

Codziennie będziemy dodawać po kilka fragmentów prac z najnowszej antologii.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top