10.Odwzajemnione Uczucia.
Przez kolejne dni studenci dziwnie się na nas patrzeli, gdyż pojawiałem się na uczelni razem z Yin Anan'em. Miałem nadzieję, że to się nie odbije na nim, choć sam to zaproponował. A może przestał się przejmować ludźmi, skoro i obrączkę zaczął nosić, praktycznie jej nie ściągał? Nie wiem, co o tym myśleć?
Po zajęciach dostałem telefon od moich rodziców. Chcieli się spotkać w kawiarni, w której pracowałem, więc udałem się na spotkanie z nimi. Usiedliśmy przy oknie, złożyliśmy zamówienie, a gdy je otrzymaliśmy, mama odezwała się.
- Mamy dla Ciebie dobre wieści.
Uniosłem brwi, nieco zaintrygowany.
- A więc? Mówcie, bo jestem ciekawy. - jęknąłem.
- Podpisałem kontrakt, który spłaci zadłużenie zaciągnięte u Wong'ów. - oznajmił tata.
Ucieszyło mnie to, choć w głębi było mi smutno. To były ostatnie chwile z Yin'em, no ale on będzie zadowolony. Wreszcie uwolni się ode mnie.
- W takim razie P'Yin może oddać papiery rozwodowe do sądu, będzie mógł żyć po swojemu, żyć tak, jak żył, nim mnie poznał. - powiedziałem cicho.
- Jak to? - zapytała matka.
- Tak ustaliliśmy po ślubie. Chcę, żeby był wolny i kochał, a nie był z kimś, kto ciągle go ogranicza. Przecież to aranżowane małżeństwo, bez miłości. - odpowiedziałem.
- Synku, to dlaczego masz taką minę? Powinieneś się cieszyć, że będziesz wolny. - dodał ojciec.
- Mam, ponieważ zakochałem się w nim, tato. Niestety, P'Yin nie czuje tego samego, więc nie mam do niego prawa. - wytłumaczyłem.
- Wybacz nam. To nasza wina, to wszystko przez nas. - wydukała mama, zaś ja chwyciłem jej dłoń, uśmiechając się do niej.
Po spotkaniu z rodzicami napisałem do moich przyjaciół. Obaj się ucieszyli, że będę wolny, że będę mógł robić, co chcę. Jeżeli chodzi o mnie, to miałem nadzieję, że szybko się odkocham.
(...)
Dwa dni później po zajęciach wróciłem do posiadłości teściów. Wydrukowałem papiery rozwodowe, które włożyłem do teczki. Następnie wszedłem do pokoju dziennego, gdzie był wysoki przystojniak. Zaraz wstał, jak mnie zobaczył. Podszedłem do niego oraz wręczyłem teczkę.
- Co to jest? - zaczął spokojnie.
- Zajrzyj... - wyszeptałem, po czym to uczynił, zagłębiając się w treść. Nagle wyskoczył.
- Papiery rozwodowe?!
- Tak. Moi rodzice moją pieniądze na spłatę długu, więc nie długo Cię uwolnię, tylko musisz je podpisać. Całą winę za rozwód biorę na siebie. W sądzie powiesz, że przyłapałeś mnie na zdradzie, swoim rodzicom również. - rzekłem cicho, z bólem w sercu.
- War... przerwał, gdyż wszedłem mu słowo.
- Na Twoim miejscu złożyłbym je jak najszybciej, bo rozprawa może zacząć się za miesiąc.
- Dobrze... Zrobię to. - potwierdził i opuściłem salon.
Wieczorem Wong poprosił swoich rodziców o rozmowę. Pokazał im papiery rozwodowe. Oboje byli zaskoczeni.
- Synku, ale widzieliśmy was wtedy. Byliście bardzo blisko. Co się stało? - odezwała się pani Wong.
- On mnie zdradził. Nie mogę być z kimś takim. Przecież.. to.. to obraża naszą rodzinę... - skłamał czarnowłosy. Jego serce wypełnił ból.
Podsłuchałem całą rozmowę teściów z ich synem. Przykro mi, że musimy ich oszukać. Gdyby wtedy nas nie przyłapali, to było by łatwiej się rozstać... Polubiłem ich, a teraz będą myśleli, że jestem nic nie wart...
Nazajutrz, po przebudzeniu spojrzałem obok. Yin Anan'a nie było. Przekręciłem się na bok i rozpłakałem cichutko. Mogłem dać opust emocjom.
Między zajęciami czarnowłosy spotkał się ze swoimi kumplami. Opowiedział im wszystko oraz pokazał im papiery rozwodowe. Obaj byli w szoku.
- Yin Yang, co teraz zamierzasz? - zaczął Prom Ratchapat.
- Liczyłem, że on zapomni o tym i zostanie ze mną, lecz trwa w tej obietnicy. To znaczy, że mnie nie kocha. A tak się starałem. Jeździłem z nim na uniwerek, nosiłem obrączkę, tuliłem, go, całowałem, kochałem się z nim. Tylko nic to nie dało. Nie zakochał się we mnie, więc jeżeli chce rozwodu, to go dostanie. Zasłużył na wolność, zwłaszcza że tak się poświęcił. - oznajmił Yin Yang, a za sobą usłyszał głos Sin.
- To mu wyznaj, że go kochasz, a nie tutaj siedzisz i użalasz się nad sobą.
Chłopcy popatrzyli na nią, zaskoczeni.
- Sin.. - zawołał student zarządzania.
- War, to taki miły chłopak. Był gotów zrobić wszystko, nawet pomóc mi rozkochać Cię we mnie, ale i tak nie miałam szans, bo go kochasz. Uważam, że powinieneś mu to powiedzieć. Zasłużył na to. - powiedziała Limsommut.
- Kocham go, ale on mnie nie. Wystarczająco się poświęcił dla mnie, dla moich i swoich rodziców. Chcę, żeby był szczęśliwy, dlatego uwolnię go o tego związku. - wyjaśnił Yin, po czym poderwał się na widok swojego małżonka, który zbliżał się wraz ze swoimi kolegami. Szybko schował teczkę oraz przybrał poważną minę, choć z trudem. Był zachwycony Ratsameerat'em, który uśmiechał się.
Po powrocie do domu z moim ukochanym, odezwała się.
- Yin, myślę, że pora, abym się wyprowadził. Twoi rodzice patrzyli na mnie z nienawiścią, więc nie chcę ich denerwować.
- Jeszcze nie jesteśmy po rozwodzie. - burknął.
- Ale będziemy. Wiedzą, że Cię zdradziłem. Nie chcę się narzucać, P'Yin. - ciągnąłem.
- Nie nazywaj mnie tak! Jestem Twoim mężem! - wrzasnął Wong, a ja rozpłakałem się.
- Przepraszam, że znów Cię denerwuję... - jęknąłem.
- Nie przepraszaj, nie masz za co... Jeżeli chcesz, to wyprowadź się. Nie mam prawa, by Cię zatrzymywać. Jedyne co nas łączyło, to łóżko. - rzekł oschle.
Ściągnąłem pierścień zaręczynowy oraz obrączkę i oddałem mu je, po czym udałem się na piętro, by się spakować. Kiedy to zrobiłem, przyjechał po mnie ojciec, z którym wróciłem do domu.
Po wyjściu War'a, Yin stanął na środku holu. Wtem opadł na kolana, zwiesił czuprynę oraz popłakał się. Na to weszli jego rodzice.
- Synku, co się stało? - zapytała pani Wong.
- Nie chcę, by on odszedł... on nie może mnie tak zostawić.. Jest tylko mój.. cały mój.. - odpowiedział czarnowłosy.
- Ale Cię zdradził, czyli Cię nie kocha. - dodał pan Wong.
Rodzice studenta III roku westchnęli cicho i weszli do salonu.
(...)
Przez następne dni nie chodziłem na uczelnię. Potrzebowałem czasu, by przywyknąć, lecz nie potrafiłem. Bardzo tęskniłem za moim ukochanym. Brakowało mi jego obecności, dotyku, pocałunków, naszych zbliżeń, ale będę musiał nauczyć się żyć bez niego.
Wysoki przystojniak liczył, że będzie widywał Ratsameerat'a na wydziale, ale chłopak się nie zjawiał. To go zmartwiło.
Kiedy wrócił do posiadłości, natknął się na rodziców. Jego ojciec spojrzał na niego i przeszedł do rzeczy.
- Yin, złożyłeś papiery?
- Nie.. wybaczcie, ale nie mogę tego zrobić. Jest coś, co powinniście wiedzieć. - wymruczał.
- Co takiego? - wtrąciła kobieta.
- War mnie nie zdradził, to kłamstwo byśmy dostali rozwód. Wziął wszystko na siebie, by mnie uwolnić, tak jak mi obiecał. Lecz ja go pokochałem i pozwoliłem mu odejść, by zaznał szczęścia. Nie wińcie go. On jest wspaniałą osobą, która poświęciła się dla tego związku. - wyznał Yin Yang.
- O mój... a my... tak patrzeliśmy na niego.. skłamał dla Ciebie... - jęknęła pani Wong.
- Uspokój się, kochana.. Co teraz zrobimy? - zapytał pan Wong.
- Chcę go odzyskać. Chcę spędzić z nim to życie i następne także. Kocham go. - odpowiedział wysoki przystojniak.
W końcu zebrałem się i pojechałem na zajęcia. W czasie dużej przerwy spotkałem się z Win'em oraz Benz'em, który promieniał, gdyż był zakochany w Prom'ie. Cieszyłem się z tego.
- A co z Tobą się działo? Dlaczego nam nie odpisałeś, War? - zmienił temat przyszły prawnik.
- Potrzebowałem samotności. Musiałem się pozbierać, nabrać sił. Powrót do domu był dla mnie trudny. Kiedy się pakowałem, wylałem tyle łez, że nie mogłem się uspokoić, do tego wyszedłem bez pożegnania. A może to lepiej, że Yin nie widział moich, czerwonych oczu. Nie wiem, co bym mu powiedział, gdyby je dostrzegł? - wytłumaczyłem i usłyszałem za sobą hałas. Szybko się odwróciłem. To był mój ukochany wraz z kumplami. Jego torba leżała na trawie. Patrzył na mnie pełen szoku. Zaraz poderwałem się, mówiąc.
- Yin...
- Dlaczego płakałeś podczas pakowania się? - odezwał się Wong, zaś ja zwiesiłem czuprynę oraz wyznałem.
- Kocham Cię. Wiem, jak to wygląda. Wiem, co sobie myślisz. Dzieciak ze mnie. Zakochałem się w Tobie, bo sypialiśmy ze sobą, ale to było silniejsze ode mnie. Za każdym razem, gdy tylko mnie pocałowałeś, ja zaczynałem chcieć więcej. Nie tylko bliskości, Twojej obecności, uwagi, samego spojrzenia, zasypiania i budzenia się obok Ciebie.
- Jak długo? - ciągnął czarnowłosy.
- Uświadomiłem sobie, jak pojechaliśmy do lasu i tam się kochaliśmy. Przepraszam Cię.. Nie planowałem tego, ale w końcu się ode mnie uwolnisz. Mam nadzieję, że spotkasz kogoś odpowiedniego, kogoś kogo pokochasz z całego serca. Tego Ci życzę. - powiedziałem szczerze.
Wtem podniósł torbę, wyciągnął z niej teczkę, w której były papiery rozwodowe i wyrzucił je.
- Co Ty robisz? - wyskoczyłem.
- To co powinienem, gdy w salonie wręczyłeś mi tę teczkę. Nie będzie żadnego rozwodu. - rzekł Yin Yang.
- Ale... ale wtedy nie uwolnisz się ode tego ciężaru, a co na to Twoi rodzice? - miauknąłem, chcąc podejść do śmietnika, lecz on chwycił mnie w ramiona, docisnął do swojego ciała oraz oznajmił.
- Jestem wdzięczny moim rodzicom, że mi Cię wybrali, a Twoim, że mi Cię oddali. Kocham Cię i chcę spędzić z Tobą resztę tego życia i następne również.
Nagle rozpłakałem się, natomiast moja miłość scałowała moje łzy, po czym pocałował mnie na oczach całego kampusu.
Koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top