08.Propozycja.

Ratsameerat stracił przytomność i wylądował na trawie. Dziewczyna zaczęła krzyczeć. Po chwili podbiegli do niej Michaels, Chankaew, Worrasarn oraz Pathong. Chłopcy zaczęli cucić pierwszoroczniaka.
- Zabierzmy go do szpitala. - miauknął student architektury.
- Folk, dzwoń do Yin'a. Powinien wiedzieć. - wymruczał wysoki elektrotechnik.
- Po co? Przesadzacie. Zabierzmy go do lekarza. - wtrąciła Limsommut.
- Yin musi wiedzieć. Oni są małżeństwem. - zdradził Mały.
- C-co? J-jak to? Oni są parą? - jęknęła Sin.
- Potem Ci to wyjaśnimy, P'Sin. - rzekł Winwin.

Wong rozmawiał ze znajomym z roku. Wtem zadzwonił jego telefon. Gdy odebrał, otoczył go strach. Przeprosił kolegę oraz ruszył do wyjścia. Po opuszczeniu wydziału, dostrzegł, że Prom Ratchapat wziął jego małżonka na ręce. Bez wahania podbiegł do nich, pytając.
- Co z nim? Co się stało?
- Nie wiemy. Odleciał. Ormsin wspomniała, że był bardzo blady. - odpowiedział Folk Thitiphat.
- Rany. Jedźmy do lekarza.

Po dotarciu do szpitala, przyjęto War'a Wanarat'a na oddział. Kiedy doktor go zbadał, wysoki przystojniak zaczął chodzić w te i we w te.
- Yin, uspokój się i wyjaśnij mi coś. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Ty i Nong War jesteście małżeństwem? - zaczęła Ormsin.
Ten stanął, spojrzał na nią, a potem na chłopaków. Niski elektrotechnik zaraz wyznał.
- To ja jej powiedziałem. Wybacz, byłem zdenerwowany.
- Szlag... nie powiedziałem Ci, ponieważ to aranżowane małżeństwo. Rodzice War'a wzięli pożyczkę od moich rodziców, którzy zażyczyli sobie narzeczonej dla mnie, ale moi teściowie mają tylko syna, więc nim się ocknąłem, zdążyłem obejrzeć, odbyły się zaręczony, ślub. To już jakieś trzy tygodnie od ceremonii. Po drugie nie chciałem, by ktoś z uczelni wiedział, moi znajomi... nieważne. Zaczekajcie tutaj. Muszę zadzwonić do teściów oraz moich rodziców. - powiedział czarnowłosy, po czym oddalił się.
- Dobrze to ukrywali. Nic nie zauważyłam. - wyszeptała dziewczyna i wyszedł lekarz, mówiąc.
- Pacjent odzyskał przytomność. Zrobiliśmy mu podstawowe badania, lecz musimy poczekać za wynikami krwi. Prosił mnie, abym was wpuścił.
- Dziękujemy, doktorze. - odezwał się Chankaew.

Nie myślałem, że wyląduję w szpitalu. Rany, nic tylko robię wszystkim kłopot, a Yin Anan się wścieknie, jego rodzice pewnie też, choć z drugiej strony może nie. Jestem tylko pod zastaw, nic więcej. - pomyślałem oraz ocknąłem się, jak do sali weszli moi seniorzy wraz z moimi przyjaciółmi.
- Jak się czujesz, War? - miauknął Benz Natthapong.
- Jestem nieco zmęczony. Dużo się ostatnio dzieje. Praca, szkoła i... - przerwałem, gdyż w progu stanął mój małżonek. Na jego widok moje serce mocniej zabiło. Zaraz warknął cicho.
- Jaka praca?
- U mojego kuzyna. War chciał iść do pracy. - wytłumaczył Prom Ratchapat, zaś czarnowłosy zrobił poważną minę.
- Nie gniewaj się. Chcę pomóc rodzicom, P'. - wyjaśniłem.
- Skończ z tym „P'". Sin wie, że jesteśmy małżeństwem. Folk jej wygadał. - wymruczał Yin Yang.
Studentka elektrotechniki miała smutny wyraz twarzy. Poczułem się winny. To wszystko przeze mnie.
- Zostawcie nas. - zażądał Wong.
Gdy pozostali wyszli, podszedł do łóżka, mówiąc.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o pracy?
- Chyba ze wszystkiego nie muszę Ci się spowiadać? To moja sprawa. - jęknąłem.
- Gdybym wiedział, nie sypialibyśmy z sobą każdej nocy. Odpuściłbym Ci trochę. - dodał.
- Nie przejmuj się. To nic takiego. Nadal możesz ze mną sypiać. Mogę Cię zapewnić, że dopełnię wszystkich, małżeńskich obowiązków, żebyś był zadowolony. - oznajmiłem.
- Masz odpocząć. Weź trochę wolnego od pracy. Musisz nabrać sił. - rzekł wysoki przystojniak, natomiast ja skinąłem czupryną.

Badania krwi nic nie wykazały, więc wypisano mnie ze szpitala. Na parkingu moi rodzice skrzyczeli mnie, zaś teściowie byli zmartwieni.
Po powrocie do domu udałem się pod prysznic, wskoczyłem w piżamę oraz położyłem się. Mój senior uczynił to samo, ale po wyjściu z łazienki stanął przy łóżku, gapiąc się na mnie. Spojrzałem na niego, po czym zacząłem.
- Jeżeli chcesz, to bierz co Ci się należy.
- Nie. Masz odpocząć. Idę po coś do jedzenia. - wymruczał Yin i wyszedł.
Odprowadziłem go wzrokiem, nie wiedząc co o nim myśleć???

Nastał poranek. Pierwszy obudził się student III roku, który obejmował War Wanarat'a. Chłopak wtulał się w jego bok, mając przy tym uroczy uśmiech. Wong zerknął na niego, pokusił się o dotknięcie swojego małżonka.

Obudził mnie czuły dotyk. Uchyliłem ślepka, którym ukazała się przystojna twarz czarnowłosego. Zaczął wpatrywać się we mnie. Zaraz znalazłem się pod nim, zbliżył się do mojego uszka, by w nie wyszeptać.
- Dobrze się czujesz?
I złożył kilka buziaków na mojej szyi.
- Um... tak.. - wydukałem uroczo, po czym przyssał się do moich warg z ogromnym pragnieniem.
To był intensywny poranek, który smakował wybornie...

Po prysznicu Yin Yang wyłonił się w samych spodniach, mówiąc.
- Dziś odpoczywaj i nie martw się o notatki.
- Nic mi... - przerwałem, gdyż wszedł mi w słowo.
- Powiedziałem coś. Żadnego sprzeciwiania się. Dziś będę wcześniej w domu, więc długo nie pobędziesz sam.
- Dobrze. Miłego dnia. - powiedziałem z lekkim uśmiechem, zaś on usiadł na brzegu łóżka, nachylił się i wziął sobie buziaka. Moje serce mocniej zabiło. Byłem zauroczony tą czułością.

Gdy mój małżonek wyszedł, ja wziąłem prysznic, wskoczyłem w dres oraz ułożyłem się wygodnie na łóżku. Po kilku minutach przyszła pomoc domowa ze śniadaniem. Przekazała mi, że przyjaciółka Yin'a chce się ze mną widzieć. Zgodziłem się.
Ormsin Supitcha wkroczyła do sypialni, więc wstałem oraz gestem pokazałem, że może spocząć przy biurku.
- A więc? Co mogę dla Ciebie zrobić, P'Sin? - zacząłem.
- Wczoraj dowiedziałam się, że Ty i Yin jesteście małżeństwem. Możesz mi to dokładniej wyjaśnić, War? - odezwała się.
- Ja i P'Yin zostaliśmy małżeństwem, ponieważ moi rodzice pożyczyli od jego rodziców dużo pieniędzy na utrzymanie firmy. By mieć jakieś zabezpieczenie, moi teściowie poprosili o narzeczoną, ale ja jestem jedynakiem. Mimo tego zdecydowali się na mnie, więc w ciągu dwóch tygodni były zaręczyny oraz ślub. To aranżowane małżeństwo i chciałbym, żebyś wiedziała, że uwolnię od niego P'Yin'a jak najszybciej. Obiecałem mu to, że jak moi rodzice spłacą dług, rozwiedziemy się. Pragnę, by był z kimś, kogo kocha, by był szczęśliwy, P'Sin. - wyznałem, choć poczułem ból w sercu. Nie dziwiło mnie to. Kochałem Yin'a.
- Jesteś miłą osobą. Ktoś inny, na Twoim miejscu zostałby z nim, bo jest bardzo bogaty, przystojny, a Ty chcesz go uwolnić, War. - dodała.
- Zasłużył na to. Gdyby nie problemy w firmie moich rodziców, byłbym tylko jego juniorem, a tak czuję, że jestem dla niego problemem. - rzekłem, choć on sypia ze mną, jednak robi to, bo jest mu ze mną dobrze w łóżku. Myślę, że to dobry układ. On ma mnie na wyłączność, zaś moi rodzice, spokojnie, bez obaw mogą spłacić dług.
- P'Sin, wiem, że kochasz P'Yin'a. Chciałbym Ci pomóc w zdobyciu go. Myślę, że powinnaś tutaj wpadać bardzo często, pod pretekstem przyjaźni ze mną. - zaproponowałem, natomiast ona uniosła brwi, poderwała się oraz wpadła w moje ramiona, dziękując. Uśmiechnąłem się, ale w głębi wypełniał mnie okropny ból...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top