07.Intensywne Dni.

Minęło kilka dni. Rozpocząłem pracę w kawiarni kuzyna Prom'a. Cóż, było ciężko, ale zapłata to wynagradzała. Zacząłem odkładać każdą dniówkę do koperty. Robiłem to z uśmiechem na twarzy.

W przerwie między wykładami klapnąłem sobie na stopniach wydziału. Na moment w moje myśli wkradł się Yin oraz nasze zbliżenia. Otrząsnąłem się zakłopotany i dostrzegłem go z Ormsin. Usiedli na ławce, rozmawiając. Wtedy moje serce przeszył ból, otoczyła mnie również zazdrość. Pokręciłem czupryną kilka razy, nie dowierzając temu.
- Nie, nie zgadzam się.. nie mogę się w nim zakochać.. nie, nie War.. To wszystko przez to, że się przespaliśmy ze sobą... cholera... Myślałem, że to mi nie grozi... Głupek ze mnie. - wyszeptałem. Tuż obok mnie rozbrzmiał głos Benz'a.
- Dlaczego mówisz, że jesteś głupi?
Podniosłem ślepka na jednego z moich przyjaciół i skłamałem.
- Przypomniało mi się, że mam coś do zrobienia. Wybacz, muszę uciekać.
- Dobrze. To zdzwonimy się potem. Cześć. - pożegnał się student architektury, po czym ruszył na swój wydział, a ja do biblioteki.

Kiedy Yin Yang konwersował ze studentką elektrotechniki, dostrzegł na schodach swojego małżonka, który na moment spotkał się z jednym ze swoich kumpli. Musiał przyznać, że War przyciągał jego uwagę, zwłaszcza po tym jak przespali się ze sobą.
Czarnowłosy odchylił głowę, spojrzał w niebo, wracając do wspomnienia z ostatniej ich bliskości. To sprawiło, że znów go zapragnął.

Usiadłem w kącie, z dala od innych. Chciałem być sam, by pomyśleć, ale nie było mi to dane, gdyż naprzeciw mnie klapnął wysoki student elektrotechniki, witając się.
- Cześć War. Jak tam?
- Witaj, P'Prom. Dobrze. Praca u Twojego kuzyna jest ciężka, ale nieźle płaci, więc jestem zadowolony. - odezwałem się.
- Cieszę się. Cóż, mój kuzyn dzwonił do mnie i chwalił, że jesteś pracowity. Tylko nie przemęczaj się, masz też naukę. - powiedział Worrasarn.
- Dobrze.. A jak Ci idzie z Benz'em, P'? - zmieniłem temat.
- Umm... powoli.. Muszę Ci się do czegoś przyznać.. Nim się poznaliśmy, dużo romansowałem z dziewczynami, z ładnymi chłopakami, ale z nim jest inaczej. Benz jest wyjątkowy. Nie chcę być z nim na chwilę, tylko jak na dłużej, więc staram się traktować go na razie jak juniora. Nie chcę go wystraszyć. - wyznał przyjaciel Yin'a.
- Rozumiem.. Czyli to miłość... P', nawet jeżeli kiedyś dużo romansowałeś, to teraz dzięki mojemu przyjacielowi dostrzegłeś więcej, chcesz się zmienić. On to doceni, ale bądź z nim szczery. - dodałem.
- Dzięki. Twoje słowa pomogły mi. Nigdy nie przypuszczałem, że będę potrzebował wsparcia. - rzekł Prom Ratchapat.
- Jest tak, ponieważ zależy Ci na nim i masz obawy, P'. - stwierdziłem i usłyszałem głos wysokiego przystojniaka.
- Co tak sobie ćwierkacie?
Od razu poderwałem się z miejsca, zaskoczony, że podszedł do nas.
- Ćwierkamy? Nie, rozmawiamy tylko. War pomagał mi, a Ty się dziwnie zachowujesz, Yin Yang. - palnął Worrasarn.
- Wydaje Ci się. Byłem po prostu ciekawy. Tak intensywnie konwersowaliście. - wytłumaczył Wong.
- Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, to podoba mi się Benz. War mi doradzał, w jaki sposób mam zdobyć serce jego przyjaciela. - oznajmił wysoki elektrotechnik, pożegnał się, po czym oddalił się.
Szybko „rzuciłem" okiem na dłoń, czy przypadkiem nie zapomniałem znów ściągnąć obrączki, na szczęście nie zapomniałem.
- To ja też już uciekam. Za chwilę mam zajęcia. - odezwałem się.
- O której kończysz? - zapytał Yin Anan.
- O 16:00. Czy coś się stało? - wyszeptałem.
- Czekaj przy moim samochodzie. Pojedziemy w jedno miejsce. - wymruczał seksownie oraz ruszył do wyjścia.

Skończyłem zajęcia, napisałem do szefa, że dziś nie dam rady przyjść do pracy, ale jutro na pewno będę.
Po dotarciu na parking, stanąłem przy aucie. Nie musiałem długo czekać, ponieważ mój małżonek zaraz do mnie dołączył. W milczeniu otworzył drzwi, więc wsiadłem.
Kilka minut później byliśmy już w drodze.
- Gdzie jedziemy? - zacząłem.
- W ustronne miejsce. - powiedział szczerze, zaś ja od razu domyśliłem się po co... Chciał mojego ciała.

Czarnowłosy zaparkował głęboko w lesie. Odpiąłem pas, przeszedłem na tył samochodu, by zaraz rozpiąć koszulę. Student III roku klapnął obok mnie, poklepał swoje kolana, na których usiadłem, nieco zawstydzony. Uznałem, że nie mogę mu pozwolić na pocałunek, gdyż ta czułość mogła sprawić, że bardziej się w nim zakocham. Gdy chciał to zrobić, odwróciłem głowę.
- Co jest? Dziś nie masz ochoty na seks? - palnął Yin.
- Mam, ale nie na pocałunki. Zróbmy to i wracajmy. - wydukałem.
- Ponoć miałeś mnie zadowolić, więc tego też chcę. Bądź grzeczny i daj się pocałować. - warknął półgłosem, po czym przyssał się do mnie. Zrobiliśmy to oraz wróciliśmy do domu.

W holu powitali nas jego rodzice, choć ja myślami byłem jeszcze w lesie oraz tym, że uprawialiśmy seks w aucie. Tak bardzo mi się to podobało, że chętnie bym to kiedyś powtórzył, gdy on tego zechce...

Po wejściu do pokoju, ruszyłem do łazienki, by się odświeżyć. Przemyłem twarz, zaś w odbiciu lustra ujrzałem czarnowłosego. Zaraz zapytał.
- Wszystko dobrze?
- Um, tak... Chodźmy na kolację. - wyszeptałem, chcąc wyjść, lecz on chwycił mój nadgarstek, mówiąc.
- Milczałeś w drodze powrotnej, a jak tutaj szliśmy wyglądałeś na zamyślonego. A może wziąłem Cię za mocno i Cię boli?
- Nie, nie... Spokojnie. Wszystko jest dobrze. - zapewniłem i wyszedłem.

Wysoki przystojniak odprowadziłem wzrokiem War'a. Po jego wyjściu, oparł się o zlew z uśmiechem. Był zadowolony z tego, co zrobili w samochodzie.
(...)
Kolejne dni były dla mnie mocno intensywne. Dużo nauki, pracy oraz bliskości z moim seniorem. Czułem, że zmęczenie „zżera" mnie od środka, ale nie dałem tego po sobie poznać.
Folk i Win dalej randkowali. Oficjalnie też ogłosili swój związek. Jeżeli chodzi o Benz'a oraz Prom'a, to zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu, ale nie miałem kiedy zapytać Worrasarn'a jak mu idzie z moim przyjacielem?

W przerwie między zajęciami usiadłem na ławce przed wydziałem. Wziąłem głęboki oddech i przymknąłem patrzałki. W moich myślach znów pojawił się Yin Anan. Walczyłem z tym uczuciem, ale teraz wiem, że to nie ma sensu, że nie wygram, ponieważ na miłość nie ma sposobu.

Ocknąłem się na dźwięk głosu Sin.
- Cześć, Nong War. Jak tam?
I dosiadła się do mnie.
- Witaj, P'Sin... Yy, dobrze... Jeżeli chodzi o P'Yin'a, to go nie widziałem. - odezwałem się.
- Rozumiem... Jesteś pewny, że wszystko z Tobą dobrze? Blado wyglądasz. - stwierdziła.
- Jestem trochę zmęczony, ale to nic... Wybacz, mam kolejne zajęcia, P'. Miło było się z Tobą spotkać. - powiedziałem, wstałem, po czym zrobiło mi się słabo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top