04.Życie w Małżeństwie.

Minęło kilka dni. Dziwnie było mi wrócić na uczelnię jako małżonek swojego seniora. Obym przywykł.
- War, a gdzie masz obrączkę? - zapytał Win Achawin.
- P' uznał, że lepiej nie nosić obrączek na wykładach. W sumie ma racje. Zwłaszcza, że tutaj mamy traktować się jak koledzy. - odpowiedziałem.
- A co jeśli on zacznie się z kimś umawiać? - ciągnął Benz Natthapong.
- Nie obchodzi mnie to. Niech umawia się z kim chce, byle nie w domu, żeby jego rodzice czegoś nie podejrzewali. - oznajmiłem.
- A jak zacznie Ciebie ktoś podrywać, to co wtedy? - dodał przyszły prawnik.
- Nic takiego się nie wydarzy. Nie mam czasu na romanse. Chcę pomóc rodzicom spłacić dług oraz pomóc im w pracy. - wyznałem.
- Chcesz pracować? - odezwał się student architektury, na co ja skinąłem czupryną.
Po zajęciach pożegnałem się z moimi przyjaciółmi. Oni ruszyli do biblioteki, natomiast ja udałem się na poszukiwanie pracy.

Kiedy Michael oraz Pathong przekroczyli próg czytelni, pierwszy dostrzegł kumpli Yin Anan'a. Siedzieli oni przy oknie. Winwin stuknął Babyboy'a i wskazał na seniorów, po czym podeszli do nich, witając się. Koledzy Wong'a popatrzyli na juniorów, również się witając.
- Możemy się do was dosiąść? - zaczął Win.
- Pewnie. - zgodził się Prom Ratchapat, a pierwszoroczniacy zajęli miejsca. Wyższy obok Folk'a Thitiphat'a, zaś Benz obok Playboy'a, który zaczął przypatrywać się chłopakowi. Wcześniej nie miał okazji być tak blisko niego.
- Co tam u was? - zapytał Mały.
- Wszystko dobrze. W sumie to z Benz'em cieszymy się, że dzięki temu małżeństwu poznaliśmy was. - wyznał student prawa.
Przyszły architekt zastanawiał się, o czym jego przyjaciel mówił, ponieważ o niczym takim nie rozmawiali. Jednak zaraz zauważył, że Michaels przygląda się niższemu elektrotechnikowi. Najwyraźniej był nim zauroczony.
- Hej, a może powinniśmy urządzić jakąś, wspólną imprezę, by trochę lepiej się poznać, oraz by nasi nowożeńcy pobyli razem. Warto by było ich połączyć. - zaproponował Worrasarn.
- P', to dobry pomysł. Jestem za. - wyskoczył Win Achawin.
- To w takim razie my pogadamy z Yin Yang'iem. Dobrze by było urządzić ją u niego. Ma dużą chatę. - stwierdził wysoki elektrotechnik, zerkając na Benz'a Natthapong'a.

Pochodziłem po okolicy w poszukiwaniu pracy, ale nic ciekawego, na dłużej nie znalazłem. Wróciłem do posiadłości teściów, która była pusta. Pomoc domowa podała mi kolację. Potem przeszedłem do sypialni, wziąłem prysznic i w samym ręczniku wszedłem do pokoju, by przyszykować sobie piżamę.

W tym czasie pojawił się Yin Anan.
Od razu ruszył do kwatery, lecz zatrzymał się przed nią, gdyż przez szparę zauważył półnagiego małżonka. Ciało War'a Wanarat'a okazało się bardzo ładnie zbudowane, choć był niski, aż wysoki przystojniak przylgnął do futryny z rozchylonymi wargami. Zaraz przeszło mu przez myśl:
„No odwróć się przodem do mnie."
I Ratsameerat zrobił to, jakby usłyszał myśli Wong'a. Ten był bardzo zachwycony.

Gdy miałem założyć górę od piżamy, wszedł student III roku, którego powitałem.
- Witaj w domu.
- Cześć. - przywitał się, „rzucając" na mnie okiem.
Odwróciłem się tyłem, by szybko zapiąć guziki, ale czułem, że mi się przygląda. W ciszy, to było bardzo krępujące, więc ją przerwałem.
- Odgrzeję Ci kolację.
- Nie trzeba. Jadłem z moją przyjaciółką. - oznajmił mój małżonek.
Zerknąłem na niego, mówiąc.
- Czyli masz kogoś bliskiego. Fajnie.
- To tylko przyjaciółka. Co prawda kocha się we mnie, ale ja nie czuję tego samego do niej. - wytłumaczył Yin.
- Na Twoim miejscu umówiłbym się z nią, skoro Cię kocha. Uważam, że łatwiej się w kimś zakochać, jak już ktoś Ciebie kocha. - ciągnąłem.
- Może, nie wiem. Na razie nie mam czasu na miłość. Wolę skupić się na nauce. - stwierdził czarnowłosy, patrząc na mnie. Jego oczy miały w sobie odrobinkę tajemnicy. Z trudem mogłem go odczytać, ale to na swój sposób przyciągało mnie.
- Słuchaj, w sobotę robię imprezę w domu. To pomysł naszych przyjaciół. Chcą spędzić z nami trochę czasu. - zmienił temat.
- Czyli to będzie mała impreza? - zapytałem.
- Nie, będzie duża, więc udawaj mojego juniora i zwracaj się „P'". Musimy pamiętać, by zamknąć sypialnię oraz usunąć nasze zdjęcia. - sprostował Wong, na co ja skinąłem czupryną.

Nazajutrz, tuż po przebudzeniu dostrzegłem, że wysokiego przystojniaka już nie ma. Ubrałem się, zjadłem śniadanie oraz udałem się na zajęcia.
Przez pierwsze zajęcia dzień przebiegał spokojnie, wręcz zwyczajnie. W czasie przerwy obiadowej spotkałem się z moimi kumplami. Stanęliśmy w kolejce, rozmawiając sobie. Tuż za sobą usłyszałem głos Yin Yang'a, który był ze swoimi kolegami.
- Musimy pogadać.
„Rzuciłem" okiem za siebie, na niego. Nagle chwycił mój nadgarstek i pociągnął do wyjścia.
- A ten co? - wymruczał Win.
- Yin jest zły, bo War ma dziś obrączkę. - wyszeptał Folk, natomiast pierwszoroczniacy unieśli brwi, zaskoczeni.

Student III roku wyprowadził mnie z budynku. Ludzie się na nas gapili, a ja zastanawiałem się, co zrobiłem nie tak?
Czarnowłosy zaciągnął mnie w ustronne miejsce, pchnął na mur, po czym przyparł mnie do niego, warcząc pod nosem.
- Mówiłem coś o obrączce. Masz ją nosić tylko w domu.
Szybko popatrzyłem na dłoń, rozchylając wargi.
- Och... przepraszam.. Zapomniałem jej ściągnąć...P'. - miauknąłem ze zwieszoną czupryną.

Zachowanie War Wanarat'a było urocze. Wong nie potrafił się przez to na niego gniewać.

Poczułem jego rękę na swojej głowie. Pogłaskał mnie z czułością i powiedział.
- Dobrze, dobrze... Następnym razem pamiętaj o tym, by ją ściągnąć.
Powoli podniosłem na niego patrzałki. Spojrzał w nie z uśmiechem. Od razu moje serce mocniej zabiło. Wreszcie ocknąłem się, odwróciłem ślepia, nieco zmieszany.
- Coś Ty taki czerwony? - odezwał się Yin, chcąc sprawdzić moją temperaturę, lecz ja po prostu zwiałem do moich kumpli.

Yin Yang odprowadził wzrokiem swojego małżonka, nieco zaskoczony. To wyglądało tak, jakby chłopak wpadł w zakłopotanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top