03.Ceremonia i Sesja.
W tym czasie do kuchni weszli koledzy narzeczonych oraz zasiedli przy wyspie kuchennej. Konwersację zaczął Folk Thitiphat.
- Ale się porobiło... Nigdy nie przypuszczałem, że ciocia i wujek podejmą taką decyzję.
- Nikt się tego nie spodziewał, ale uważam, że nasz Yin Yang i ta kruszynka pasują do siebie. - wyskoczył Prom Ratchapat.
- Muszę się z Tobą zgodzić, P'Prom. Pod względem wyglądu bardzo do siebie pasują, ale to charaktery łączą ludzi. Miejmy nadzieję, że się polubią, choć lepiej jakby zaiskrzyło. - wtrącił Win Achawin.
- Win, przestań. To wszystko w ogóle nie powinno mieć miejsca. Co będzie, jak jedna ze stron się zakocha, a druga nie odwzajemni tych uczuć? - miauknął Benz Natthapong.
- Trafna uwaga, Benz. Lepiej, aby trzymali się jak najdalej od siebie, po za tym wszyscy wiemy jakie Yin ma powodzenie wśród dziewczyn. To tylko kwestia czasu, jak się na jakąś zdecyduje. - ciągnął Mały.
- A może? Rodzice się nie wściekną? - zapytał Playboy.
- Myślę, że to zależy tylko od nich i od tego, jakie postawili sobie nawzajem warunki. - rzekł Winwin.
- Wolałbym, żeby lepiej się poznali i wtedy zdecydowali, czy chcą być razem, ale nie mogą. - jęknął niski student elektrotechniki.
Wong wstał, spojrzał na mnie mówiąc.
- Pora się wyszykować. Nie długo ceremonia.
Skinąłem czupryną, podniosłem się, by zaraz odsłonić ciemnoczerwony garnitur. Potem odświeżyłem się i ubrałem się w niego.
Kiedy stałem przed lustrem, w jego odbiciu, za sobą ujrzałem wysokiego przystojniaka. Zakładał niebieską marynarkę. Ten kolor bardzo do niego pasował, ale tak to jest. Przystojnym, ładnym, czy pięknym we wszystkim było dobrze.
- Jutro odbędzie się sesja. Moja matka się na nią uparła, ale rozumiem ją. Chce, by wszystko wyglądało tak naturalnie, żeby inni pomyśleli, że jesteśmy małżeństwem z miłości. - zaczął Yin Anan.
- Dobrze. Nie mam nic przeciwko.. P'... tak sobie teraz myślę. Jeżeli moi rodzice spłacą dług, to chcę Cię uwolnić od siebie. Zasługujesz na bycie z kimś, kogo pokochasz. - oznajmiłem i zauważyłem, że odstaje mu kołnierz.
Popatrzyłem na niego, wyciągnąłem ręce, by mu poprawić marynarkę.
- Będziesz chciał się rozwieść? - dodał.
- Jeżeli moi rodzice oddadzą cały dług, ale w przyszłości możemy współpracować. Z resztą taki przystojniak, jak Ty powinien mieć śliczną żonę oraz dzieci. - powiedziałem z uśmiechem.
Serce studenta III roku mocniej zabiło, gdy jego junior poprawił mu kołnierz. Chłopak był bardzo uprzejmy.
Poczułem, że mój narzeczony przygląda mi się, więc zabrałem ręce, nieco zawstydzony.
- Przepraszam, pewnie przekroczyłem granicę. Nie chciałem, P'. - wyszeptałem i wyszedłem.
Yin odprowadził wzrokiem War'a, nieco zauroczony. Był ciekaw tego, jaki naprawdę jest pierwszoroczniak.
Wieczorem opuściłem dom z kolegami. Moi teściowie pięknie przygotowali ogród. To miejsce wyglądało niczym z bajki, tak bardzo romantycznie. Byłem zachwycony.
Stojąc przy ołtarzu, Babyboy zbliżył się do mnie oraz odezwał.
- Umiesz grać, bo Twój uśmiech jest naturalny.
- Jest taki, ponieważ nie udaje. Jestem zachwycony ogrodem. Pięknie to wygląda. - wyjaśniłem pod noskiem.
W końcu przyszedł Wong. Szedł w moim kierunku wraz z kumplami. Obserwował mnie z uwagą, więc zwiesiłem wzrok.
Gdy czarnowłosy kroczył to ołtarza, Chankaew szepnął.
- Yin, War wygląda niczym Mały Książę. Pasuje do Ciebie.
Wysoki przystojniak uśmiechnął się nieznacznie, ponieważ jego niski przyjaciel miał rację.
Rozpoczęła się ceremonia. Urzędnik przeprowadził ją sprawnie, bez żadnych potknięć, po czym wymieniłem się obrączkami z moim narzeczonym, który w jednej, małej chwili stał się moim małżonkiem. Potem zasiedliśmy do stołu, by świętować, choć nie wiem co tutaj świętować???
Późno w nocy udałem się z Yin Yang'iem do naszej sypialni. Nieco się chwiał, bo był pijany. Zaczął się rozbierać, nie zwracając na mnie uwagi. W milczeniu zgarnąłem piżamę i przeszedłem do łazienki.
Po kąpieli wróciłem do kwatery. Student III roku spał w samych bokserkach, mając kołdrę między nogami. Ułożyłem się obok niego, blisko krawędzi, na boku oraz przymknąłem ślepka. Na szczęście sen przyszedł szybko.
Pierwszy obudził się Wong. Po uchyleniu powiek ujrzał twarz Ratsameerat'a, który wtulał się w poduszkę, wyglądając przy tym bardzo słodko. Na moment Yin Yang zapatrzył się na niego. Wyciągnął rękę, by dotknąć policzka małżonka, ale on się poruszył.
Obudziłem się, otworzyłem patrzałki i zobaczyłem się, mój senior już nie śpi. Podniosłem się do siadu oraz powitałem go.
- Dzień Dobry.
- Cześć... och, głowa mnie boli. Za dużo wypiłem... - wymruczał, przekręcając się na plecy.
- Zaraz przyniosę Ci wodę i coś na ból, a Ty... - przerwałem, gdyż rozbrzmiało pukanie i głos mojej teściowej.
- Chłopcy, mogę wejść?
- Nie, nie wchodź. Jestem półnagi, mamo. - wyrwało się czarnowłosemu.
- Och.. dobrze.. wybaczcie, za chwilę śniadanie.. - wydukała pani Wong, po czym oddaliła się.
Nagle mój małżonek uderzył się w czoło, mówiąc.
- O rany, ale ze mnie głupek. Teraz pewnie moja matka pomyśli sobie, że się przespaliśmy.
- To dobrze. Bynajmniej będzie zadowolona i pomyśli, że przekonałeś się do tego małżeństwa. - stwierdziłem z lekkim uśmiechem.
Po śniadaniu przyszedł fotograf. Poprosił, abyśmy stanęli obok siebie do zdjęcia, ale od razu zauważył, że to wygląda zbyt sztucznie.
- Chłopcy, więcej uczucia.... Może spróbujemy na siedząco. Siadajcie. - zaczął mężczyzna.
Klapnęliśmy na ławce ogrodowej i ustawił nas tak, że Yin siedział normalnie, zaś ja oparłem się o niego plecami. Wyszło idealnie. Byłem zachwycony, aż się uśmiechnąłem.
- Widzę, że Ci się podoba. - odezwał się student III roku.
Zerknąłem na niego oraz potwierdziłem.
- Tak. Uważam, że to zdjęcie jest bardzo ładne. Nikt się nie połapie. Mam nadzieję, że nie jesteś zły o to, że się o Ciebie opierałem.
- Nie jestem. Miało być naturalnie, i tak wyszło. - rzekł mój małżonek.
- Cieszę się. To ja wracam się uczyć.
I ruszyłem po stopniach, na których zatrzymał mnie słowami Yin Anan.
- Zaczekaj. Powinniśmy się poznać. Nawet nie wiem, co lubisz, a czego nie.
- To chyba nie jest takie ważne i mamy dużo czasu, by się poznać. Spędź wolną chwilę z kumplami. - powiedziałem i udałem się do sypialni.
(...)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top