02.Zaręczyny i szybki ślub.
W piątkowy wieczór rodzice oznajmili mi, że jutro przyjadą państwo Wong z synem oraz jego przyjaciółmi. Chcieli szybkich zaręczyn. Uznałem, że i ja zaproszę moich kumpli. Jednak przez to wszystko nie mogłem zasnąć.
Rankiem, tuż po śniadaniu mama zajęła się pichceniem razem z pomocą domową, zaś tata pojechał do pracy.
Z każdą godziną, minutą, sekundą otaczały mnie obawy i stres.
Nie byłem gotowy na małżeństwo z jakimś, nieznajomym kolesiem.
Przed kolacją przyszli Michaels oraz Pathong, podczas gdy ja szykowałem się.
- No, no. Nasz War wygląda niczym aktor, albo model. - odezwał się Win.
- Jestem za niski na modela, czy aktora.. Mniejsza z tym. Mogę mieć czarne jeansy oraz białą koszulę? - jęknąłem.
- Pewnie, wyglądasz elegancko, skromnie. Spodobasz się przyszłym teściom. - stwierdził Benz.
Wtem w domu rozbrzmiał dzwonek. Dosłownie zatrzęsłem się...
Do Ratsameerat'ów przyszli Wong'owie z synem oraz jego przyjaciółmi. Wszyscy się przywitali z uśmiechami. Matka War'a była zachwycona Yin'em.
- Yin, jesteś bardzo przystojny. - zaczęła pani domu.
- Dziękuję. - powiedział wysoki przystojniak, po czym przeniósł wzrok na piętro, gdyż usłyszał kroki. Jego kumple uczynili to samo.
Wyszedłem z chłopakami z sypialni. We trzech podążyliśmy na skraj stopni. Zatrzymałem się, widząc gości.
- Hej, kojarzę tych kolesi. Widzieliśmy ich wtedy, w knajpie. - wyszeptał Babyboy.
- Rzeczywiście... O rany, czyli to nie jest staruszek. Możesz odetchnąć. Będziesz miał młodego męża, War. - dodał Winwin.
Westchnąłem i zeszliśmy do holu. Złożyłem ręce, by powiatać przyszłych teściów wraz z tymi kolesiami. Jeden z nich był seniorem z mojego wydziału. Kojarzyłem go z przerw oraz tego, że odwiedzała go dziewczyna.
Yin Anan zlustrował swojego juniora. Z bliska mógł przyjrzeć mu się dokładniej. Musiał przyznać, że był bardzo słodki, zjawiskowy.
Śliczne, ciemnobrązowe oczy, pełne usta w kolorze różu.
Mój senior był bardzo przystojny. Wyglądał jak model, albo gwiazda muzyki. Dużo dziewczyn się nim zachwycało, nawet moje koleżanki z roku.
Prom przestał zwracać uwagę na otaczający go świat, gdyż jego ślepia były wpatrzone w jednego z kolegów narzeczonego jego kumpla. Chłopak przykuwał swoją przystojną, twarzą.
Win również się zagapił, lecz na niskiego studenta. Tak bardzo go przyciągał, że się uśmiechnął.
Następnie przeszliśmy do salonu. Rodzice oraz państwo Wong nie czekali, od razu przeprowadzili zaręczyny. Po wymianie pierścieni, moja matka, skomentowała.
- Pasujecie do siebie, i to bardzo.
- Zgadzam się. Obaj są bardzo przystojni. - dodała pani Wong, a to sprawiło, że nieco się zawstydziłem. Nie myślałem, że aż tak się spodobam.
Potem czas było na kolację podczas, której milczałem. Nie miałem ochoty na rozmowy, ale zerkałem na Yin'a. Wyglądał seksownie w jeansach oraz koszuli. Miał ją rozpiętą od góry.
Nagle przyłapał mnie na gapieniu się. Szybko wróciłem do jedzenia, mając nadzieję, że nic nie zauważył.
Po posiłku zostałem sam na sam z Wong'iem. Przez moment trwała cisza, ale ją przerwał.
- Kojarzysz mnie chociaż?
- Oczywiście. Jesteś moim seniorem, P'? - wyszeptałem.
- Posłuchaj, nie będę ukrywał, ale to małżeństwo nie jest mi na rękę. Jednak dla rodziców, dla firmy jestem w stanie to przełknąć. Myślę, że powinniśmy ustalić pewne kwestie, żeby nam się łatwiej żyło. - ciągnął.
- Dobrze. Słucham Cię, P'Yin. - zgodziłem się.
- Na uczelni zachowujmy się jak senior i junior. Najlepiej nie wchodźmy sobie w drogę. W domu zwracaj się do mnie po imieniu. Będziemy małżeństwem i chcę jakoś wyglądać przy rodzicach. Jeżeli będę miał ochotę gdzieś wyjść z kumplami, nic Ci do tego. Jasne? - rzekł Yin.
Skinąłem czupryną. Pasowało mi to. Nie będę się czuł, jakbym żył w małżeństwie.
- A Ty nie masz żadnych wymagań? - zapytał wysoki przystojniak.
- Umm, tylko jedno. Jeżeli będę chciał spotkać się z moimi przyjaciółmi, to nie możesz mi tego zabronić. Reszta mi pasuje. - odpowiedziałem.
- Dobrze. Myślę, że się dogadamy. - stwierdził z lekkim uśmiechem, który był bardzo czarujący.
Po spotkaniu zaręczynowym pomogłem mamie w sprzątaniu. Podczas zmywania przeszła do rzeczy.
- Synku, chcę Cię o coś prosić.
„Rzuciłem" okiem na moją rodzicielkę, a ona powiedziała.
- Błagam Cię. Spełnij wszystkie oczekiwania teściów oraz ich syna, nawet jeżeli będziesz musiał z nim sypiać.
- Mamo, on tego nie będzie chciał. To małżeństwo będzie istniało tylko na papierze. - miauknąłem.
- Ale jeżeli będzie chciał, to proszę Cię zaciśnij zęby i uczyń wszystko, by był zadowolony. - dodała mama.
Wziąłem oddech i skinąłem czupryną.
(...)
Minął tydzień. Państwo Wong oraz moi rodzice uparli się na szybki ślub, więc nie miałem zbyt wiele czasu, aby się nacieszyć wolnością. Moi przyjaciele pomogli mi spakować rzeczy oraz przewieść do wielkiego domu teściów, gdzie miała też odbyć się ceremonia.
Rozejrzałem się, natomiast Win Achawin skomentował cicho.
- Ale chata... Powinieneś go w sobie rozkochać i ustawić się do końca życia.
Wtedy na skraju stopni ujrzałem mojego narzeczonego w towarzystwie jego kolegów. Miał na sobie modne jeansy z dziurami oraz rozpiętą od góry kolorową koszulę, aż się na niego zagapiłem.
Yin Yang doszedł do schodów z przyjaciółmi. Stanął, jak ujrzał War'a wraz z kumplami. Musiał przyznać, że różowy t-shirt i czarne jeansy idealnie do niego pasowały.
- Yin, na Twoim miejscu uważałbym na niego. Ten mały jest rozkoszny. Jak ludzie się dowiedzą, że jest Twoim małżonkiem, to będą go podrywać. Ma w sobie coś, co przyciąga. - palnął Prom.
- Jest zjawiskowy, to dlatego. - odezwał się Folk, który dostrzegł, że chłopak w okularach mierzy go wzrokiem. To sprawiło, że zmieszał się.
- Mam gdzieś, czy ktoś będzie go podrywał. To papierowe małżeństwo, a on jest tylko pod zastaw. - wymruczał student zarządzania.
Seniorzy zeszli na parter, więc ich powitałem razem z Michaels'em oraz Pathong'iem.
- Dużo masz tych rzeczy? - zaczął Wong.
- Kilka kartonów, walizkę, torbę, plecak i komputer. - oznajmiłem.
- Bierzmy się do pracy. Im szybciej wniesiemy rzeczy, tym lepiej. - zarządził wysoki przystojniak.
Po wniesieniu wszystkiego do sypialni, oparłem się o futrynę. Dostrzegłem, że to wielka kwatera, że są tutaj rzeczy Yin Anan'a.
- A my będziemy dzielić pokój? - zapytałem.
Nastała cisza. Mój narzeczony popatrzył na swoich i moich kolegów, którzy wyszli.
Po chwili usiadł na wielkim łóżku, poklepał miejsce obok siebie, klapnąłem i odpowiedział.
- Moi rodzice się na to uparli. Ja nalegałem na to, abyś miał swój pokój. Niestety, rodzice uważają, że małżeństwo śpi razem, nawet takie jak nasze. Nie martw się, nie tknę Cię palcem.
- O to akurat się nie martwię. Jestem chłopakiem. Inaczej byłoby, gdybym był dziewczyną, P'. - stwierdziłem.
- Może, ale raczej nie. Uważam, że by ze sobą sypiać, to trzeba być ze sobą trochę czasu. - dodał Wong, na co ja uśmiechnąłem się promiennie.
Student zarządzania zauważył, że gest którym obdarował go Ratsameerat był bardzo uroczy. Wtedy przez głowę przewinęły mu się słowa Worrasarn'a o tym, że ma uważać na War'a, by nikt go nie poderwał...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top