8

Namjoon.

- To już wy na poważnie razem? Czy tylko tak.. - spytał wspólnik Jina. - Na seks? - dokończył.

Popatrzyłem na młodszego chłopaka, który jedynie cały się zaczerwienił patrząc na mnie. Nie wiedzieliśmy co odpowiedzieć. Chciałem byśmy byli razem, jednak ze strony młodszego chodziło jedynie o stosunek.. nie powinienem się narzucać.

- Ech wiesz.. - zaczął niższy szatyn, przytulając się bardziej do mnie. - C..chciałbym.. poważnie. Jednak Joonie, nic nie mówi.. - chwila? Czy on napewno to powiedział, czy moja wyobraźnia sama sobie to dopowiada?

- To jak jest wreszcie Hyung? - zaśmiał się, brunet siedzący naprzeciw.

- No.. ten.. - zacząłem się jąkać, jednak po chwili wziąłem głębszy oddech. Popatrzyłem prosto w oczy mojego seksownego aniołka, przesuwając jego brodę by skierował swój wzrok na mnie. - Chyba już wczoraj Ci to ukazałem, zabrałem Cię na kolacje.. później do mnie. Zadbałem o Ciebie, pomogłem Ci się umyć.. ubrać. - źle zacząłem.. kurwa. - Rano, gdy tak na Ciebie popatrzyłem. Zobaczyłem najpiękniejszego chłopaka na świecie, w dodatku leżał obok mnie. Był na wyciągnięcie dłoni, mogłem go dotknąć.. pocałować. Przytulić. - średnio mi to idzie. - Chciałbym móc to robić codziennie, budzić się obok Ciebie. Móc Cię przytulać i całować przy wszystkich, a nie tylko w mojej sypialni gdy jest ciemno.. - czy.. ach nie ważne. - Chciałbym już na świetle dziennym móc mówić, że mam najpiękniejszego i najlepszego chłopaka na świecie. - nie tak chciałem mu wyznać uczucie. - Oczywiście, że chciałbym z tobą chodzić Jinnie. - uśmiechnąłem się, delikatnie. Widząc to samo u chłopaka. - Bardzo Cię kocham.. - szepnąłem, delikatnie całując jego usta.

Jimin.

Zrobiłem to o co Jungkookie poprosił, wyszedłem z salonu. Zdziwiła mnie obecność całkowicie obcego mi chłopaka w tym mieszkaniu, zawsze sobie o wszystkim mówiliśmy..

Usiadłem na jego łóżku, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do mojego współlokatora.

- Coś się stało mój królewiczu? - uśmiechnąłem się mimowolnie, słysząc takie słowa.

- Piłeś? - spytałem odrazu.

- Nie całą lampkę wina.. - mruknął, przeciągając słodko przedostatnie słowo. - Ale Jin nic nie pił, mamy po Ciebie przyjechać? - zapytał.

- Em, tak. - pomyślałem chwile, zastanawiając się czy powiedzieć mu o tym obcym mi chłopaku. - Hyung?

- Tak skarbie? - ech, za słodko.. no..

- Do Kookisia przyszedł jakiś facet, mniej-więcej w jego wieku.. chyba Yoongi. Jak się nie mylę.. wydawał się dość dziwny. - mruknąłem.

- Zaraz tam będziemy kochanie. - powiedział szybko, dość zdenerwowany. Po chwili się rozłączając.

Wyszedłem z pokoju, idąc do salonu. Gdzie zobaczyłem obojga leżących na kanapie, blondyn przytulał mojego przyjaciela. Głaszcząc delikatnie po głowie. Odezwałem się wreszcie, gdy założyłem moje buty.

- Jungkookie, TaeTae zaraz będzie. Jin z nim przyjedzie, moje rzeczy weźmiemy jutro.. - uśmiechnąłem się, widząc jak odwraca się w moją stronę. - Jutro rano jedziemy, nie zapomnij się znowu spakować. Nie dam Ci znowu rozciągnąć moich spodni. - zaśmiał się, podchodząc do mnie.

- Obiecaj, że nawet jeśli będę w związku albo ty.. to i tak znajdziemy dla siebie czas. Nie porzucimy naszej przyjaźni i nie wsadzimy przed nią nikogo, nie chce Cię stracić. - wyszeptał, a ja zobaczyłem na jego oczach łzy. Przytuliłem go, do siebie. Nie chciałem by płakał, przeze mnie. - J..jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, nikt nigdy nie będzie ważniejszy.

- Nie płacz skarbie, proszę Cię.. bo zaraz ja się rozpłacze. - uśmiechnąłem się, patrząc w jego czarne oczka. - Nigdy nikt nie będzie ważniejszy od Ciebie, zawsze znajdę dla Ciebie czas. Nawet, żebym musiał tu przyjść o trzeciej w nocy by Cię wysłuchać, zrobię tak. - powiedziałem, nie przerywając kontaktu.

- Obiecujesz? - wystawił swój mały palec, czekając aż ja za niego złapie.

- Obiecuje. - powiedziałem, z prawdą. Złapałem za jego palec, przyciągając go ponownie do siebie. - Poczekaj, otworze drzwi.. zapewne Hyung już przyszedł. - uśmiechnąłem się, po czym otworzyłem drzwi. Widząc zdziwioną dwójkę, mężczyzn.

- Płakałeś skarbie? Co się stało? - spytał odrazu brunet, dając drugiemu przejść do swojego brata. - Pokłóciliście się? - zapytał, patrząc na Jungkooka.

- Nie, nie ważne teraz.. powiem Ci później. - uśmiechnąłem się, pozwalając mu otrzeć moje poliki. - W pokoju u Jungkooka, są dalej spakowane moje rzeczy.. - stwierdziłem, pozwalając mu odejść do pomieszczenia. - No chodź tu. - mruknąłem, widząc dalej płaczącego przyjaciela. - Nie płacz kochanie, wszystko jest dobrze. Taehyung, nigdy nie będzie ważniejszy od Ciebie. - wystawiłem usta w dziubek, czekając chwilkę aż da mi buziaka. - Nie porzuciłbym mojego brata, dla jakiegoś faceta. Jesteś zbyt ważny dla mnie, zależy mi na tobie i naszej znajomości.. jesteś jedyną osobą na którą się aż tak otworzyłem. Pozwoliłem Ci wstąpić do mojego życia, ale teraz nie pozwolę Ci odejść. Nawet jeśli musiałbym trzymać Cię siłą i tak nie pozwolę. - uśmiechnąłem się, wycierając jego policzki. - Zadzwonię jeszcze dziś, jak wrócę do domu. Pomożesz mi się spakować? - spytałem, słysząc potwierdzenie.

- Jimin ssi? Idziemy już? Namjoon czeka na dole, weźmiemy jeszcze z nami Yoongiego. - zapytał starszy, przechodząc do drzwi. - Rozumiem, że się bardzo kochacie ale nie chciałbym być zazdrosny o brata mojego przyjaciela. - zaśmiał się, gdy wszyscy wyszliśmy z mieszkania. - Kochanie, idź na dół do mojego samochodu.. muszę porozmawiać z Yoongim. - uśmiechnął się, chcąc buziaka w usta. Jednak, wiedziałem, że pił. Więc jedynie przelotnie pocałowałem jego policzek, sam nie lubiłem zapachu i smaku alkoholu.

Taehyung.

Poprosiłem mojego skarba by zostawił nas samych, musiałem poważnie porozmawiać z blondynem.

- O czym chciałeś gadać? - zapytał, patrząc na mnie.

- O czym? Co ty sobie szczerze myślałeś, przychodząc do tamtego mieszkania? - spytałem, a mój głos zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. - Jemu też wkręciłeś te historie? Że to niby ona Cię pocałowała? Ona kazała Ci się rozebrać i ją prawie wyruchać? - zaśmiałem się, wątpiąc w ludzkość. - Gdyby nie wejście Jungkooka to siedziałbyś w więzieniu, mało nie zgwałciłeś niepełnoletniej. Nikogo by nie interesowało, że wsypała Ci jakieś gówno do soku i sama chciała. Wystarczyło by się popłakała a jej starszy, by Cię zajebali. - przypomniałem mu, bo widocznie zapomniał. - Nie zapominajmy, że to ty zdobyłeś klucz do mieszkania, wykradając go Jinowi, dzień wcześniej. - przytuliłem go, widząc łzy w oczach. - Rozumiem, chciałeś do niego wrócić.. nie byliście aż tak złą parą. Kochaliście się oboje i dalej to robicie, ale nie potraficie tego ukazać. - mruknąłem blisko jego ucha. - Jednak nie tak. Powinnaś najpierw postarać się odzyskać reputacje w oczach Jina i ich mamy, później jakoś starać się ponownie zdobyć Jungkooka. - uśmiechnąłem się, idąc z nim w stronę auta. - Ale chyba troszkę się spóźniłeś, z tego co mi wiadomo to się już z kimś umawia..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top