50 ;)

✨✨✨

Zaciągnąłem Jimina do gabinetu, a resztę poprosiłem by położyli się w salonie. Wcześniej jeszcze Jin uświadomił mnie, że jestem totalnie ślepy.. i wyszedł wraz z Joonim.

- Jin też miał racje, nawet jeśli on zbytnio nie okazuje do Ciebie szacunku.. to nadal ty powinieneś to robić. Jest twoim Hyungiem, a moim przyjacielem.. - przytuliłem go, patrząc mu w oczka. - Byłeś zdenerwowany, rozumiem.. ale nigdy takie coś się nie powtórzy. Jin jest jaki jest, więc lepiej uważając przy nim na słowa.. os dwóch dni jest strasznie oschły. - pocałowałem go delikatnie w czoło. - Obiecujesz, że będziesz miły dla Jina?

- Tak, obiecuje.. - mruknął, bardziej się przytulając. - Przepraszam.. - szepnął, lekko zaciskając piąstki na mojej bluzie. - Za wszystko, za problemy ze mną.. za te chorobę..

- Kotku, to nie twoja wina.. nikt sobie chorób nie wybiera, zresztą twoja możliwość nie jest problemem.. bardziej jest pomocna. - uśmiechnąłem się, patrząc na niego. - Chciałbym mieć w niedalekiej przyszłości dzieci, a takim sposobem wiem, że to dziecko napewno nie będzie mi obce.. powstanie z nas. - podniosłem go, łapiąc dłońmi za jego uda. - Nie będziemy musieli robić przechodzić żadnych komisji.. - uśmiechnąłem się, widząc jak on lekko sie uśmiecha.

- Nie dalekiej przyszłości? - zapytał.

- Jak skończysz szkole, odpoczniemy oboje.. gdy będziesz gotowy. - wytłumaczyłem, kładąc go na materac.

- Ale.. gdybym, był wcześniej gotowy? - musimy teraz?

- Kotku, zależy od Ciebie. To nie ja będę nosić to dziecko, a ty.. myśle, że najlepiej by było gdybyś skończył szkole.. odpoczął sobie, wtedy można myśleć o takich sprawach. - przytuliłem go, do siebie. - Sam wiesz, że nie zamierzam i nie narzucam tobie moich decyzji. Zawsze słucham Ciebie, twojego zdania na dany temat.. Staram się byś czuł się tu dobrze. - pogłaskałem go po plecach.

- Tak jest Tae.. czuje się tu dobrze i bezpiecznie. - uśmiechnął się.

- Mam pytanie.. - powiedziałem cicho, bojąc się iż ktoś stoi obok pokoju. - Jest coś co Ci przeszkadza? Chciałbyś coś zmienić? - zapytałem, patrząc mu w oczy.

- Nie lubię spać w gabinecie, ale dziś musimy.. - uśmiechnął się. - Nie ma nic co chciałbym zmienić w naszym związku, czy mieszkaniu.. relacjach. - przytulił mnie. - Ale częstszy seks mógłby być, tylko nie na kanapie w garderobie bo twarda i mała jest. - zaśmiałem się, przykrywając nas kocem. - Właściwie, jutro sylwester.. co wreszcie robimy?

- Jutro? - popatrzyłem na telefon gdzie, widniała data trzydziestego grudnia. - Mam te zaproszenia, będzie coś w stylu europejskiego sylwestra.. zresztą moja rodzina obchodzi większość świąt tak samo jak inne kontynenty..

- Zauważyłem, w święta zawsze robiliśmy tylko jeden dzień.. siostra z jej mężem zabierali mnie na obiad i później chodziliśmy po mieście. - jak większość koreańskich rodzin. - Ale wasza atmosfera.. dawanie sobie prezentów bardziej mi się podoba. - uśmiechnął się.

- Najlepsza impreza sylwestrowa w Korei południowej! - zacząłem czytać. - Nie jest to zwykle wydarzenie, w tym roku postanowiliśmy zorganizować bardziej europejski sylwester. Żadnego chodzenia po mieście, upijania się i wynajmowania moteli. - przerwałem, by złapać oddech. - Będziemy bawić się na poziomie, wino i inne wysokoprocentowe trunki będą dostarczane przez gospodarza i jego obsługę. - rozłożyłem bardziej kartkę. - Plan imprezy.. spotkanie się, picie alkoholu.. jedzenie. O dwunastej w nocy wystrzelimy kilka fajerwerk, później tańce do wczesnego ranka. - przeczytałem w skrócie. - Wszystko odbędzie się w moim apartamencie, mamy zgody na wszystkie te atrakcje. Zapraszamy serdecznie rodzina Wang. - odłożyłem kartkę.

- Nie wiem, nie lubię zbytnio imprez. - tak samo jak ja. - Znaczy no gdyby nie impreza i to, że paliłeś skręta w toalecie to byśmy się nie poznali..

- Sam nie chce tam iść, patrząc na twarz Jacksona. - mruknąłem. - Możemy zostać w domu i po porostu spędzić miło wieczór.. - widziałem jak machnął głową na zgodę. - Dobranoc w takim razie.. - pocałowałem go w głowę.

✨✨✨

Obudziłem się jak zwykle ostatni, lecz widząc jak mój chłopak stara się odejść od materaca pociągnąłem go za rękę, tak aby spadł na mnie. Pocałowałem go delikatnie w usta, przytulając do siebie.

- Hyung.. puść mnie. - mruknął, całując mnie s polik. - Muszę zrobić śniadanie, Kookie zapewne jest głodny..

- Ale ja chce buzi.. - uśmiechnąłem się, całując go bardziej namiętnie.

- Tae.. - mruknął, wstając. - Czyste ubrania położyłem Ci na biurko, zanim się przybierzesz to weź prysznic. Wczoraj się nie kąpałeś. - wyszedł z pokoju.

Po chwili się podniosłem, idąc do łazienki z przygotowywanymi ubraniami. Rozebrałem się z bielizny i wskoczyłem pod prysznic, szybko się obmyłem kokosowym płynem. Poszedłem do kuchni, gdzie stał mój chłopak, jak zwykle pijąc herbatę.

- Teraz też chce buzi.. - uśmiechnął się, delikatnie mnie całując. - Nic Ci nie jest po wczoraj? - zapytałem, głaszcząc jego ramie.

- Nie, rano jak się obudziłem.. nie mogłem złapać normalnego oddechu. Ale teraz jest już lepiej, jednak nadal czuje ten zapach.. - powiedział cicho, wciskając mi kubek do ust.

- Moje małe kochanie.. - uśmiechnąłem się, kładąc dłonie nieco dalej na jego biodrach.

- Znowu się obmacujecie? - zapytał Minho, który akurat podszedł by zrobić sobie kawę.

- Znowu? Nie ja cały czas trzymam dłonie na pośladkach, mojego chłopaka. - zaśmiałem się, czując jak rozwala moje włosy. - Wole biodra. - uśmiechnąłem się, całując mojego skarba w czółko.

- Tae.. musimy dziś pojechać do sklepu, nie mamy nic co mógłbym ugotować na obiad. W dodatku, trzeba kupić wino.. i ja chce banany. - mruknął, przytulając mnie.

- Pojedziemy, później.. ja potrzebuje kawy, albo papierosa. - uderzył mnie w ramie. - Dobrze, tylko kawy.. i gumy truskawkowej.

- Nie palisz już? - zapytał starszy.

- Zakazał mi. - odpowiedziałem, czując jak młodszy odchodzi od nas. - Powiedział, że jeśli chce go kiedykolwiek jeszcze pocałować to mam przestać palić.. - oparłem się pośladkami o blat. - Raczej proste, że wybrałem jego.. zresztą tym paleniem to szkodziłem i sobie i Jiminowi. - odetchnąłem głośno. - Przeze mnie ma problemy z oddychaniem..

- Jakim cudem?

- Wcześniej miał problemy z sercem, napady, lękowe.. - zacząłem. - Serce się ustatkowało, ale przez moje palenie w jego otoczeniu zaczął ciężej oddychać, czasami nie może złapać oddechu. Budzi się w nocy, próbując oddychać.. - szepnąłem, kończąc pić z kubka młodszego. - Nie mogę go narażać, nie skończył jeszcze liceum.

- Chwila, to ile on ma lat? - zapytał, patrząc na mnie przerażony.

- Jest pełnoletni, spokojnie.. dziewiętnaście. - uśmiechnąłem się, przytulając chłopaka mojego brata.

- Ja mam dwadzieścia dziewięć.. czuje się staro. - mruknął Onew.

- Nie jesteś stary, jedynie doświadczony. - uśmiechnąłem się. - Zresztą Minho od zawsze wolał młodszych, ty jesteś wyjątkowy. - zaśmiałem się, czując jak mnie bije po głowie.

- Ja Ci kurde tam.. młodszych. - uderzył swojego chłopaka.

✨✨✨

Mieliśmy już pełny koszyk, prawie.. a Jimin nadal czegoś nie miał. Przeszliśmy cały sklep już dwa razy.

- Przecież masz wszystko.. - mruknąłem, ciągnąć go za rękę. - Owoce, czekolada.. alkohol coś na obiad. - zacząłem wymieniać.

- Nie mam wszystkiego, pojedziemy po drodze jeszcze do apteki. - uśmiechnął się, idąc do kasy.

- Po co?

- Skończyły się wczoraj tabletki na bóle głowy, przy okazji muszę jeszcze kupić zapasowy test. Oraz coś na ból gardła.. - ból? - Podrażnienie gardła, odpowiada? - zaśmiałem się, płacąc za wszystko.

Po drodze wstąpiliśmy do apteki.

- Co podać? - zapytała miła kobieta.

- To tak. - zaczął wymieniać nazwy tabletek, ja oczywiście zrozumiałem tylko jedno. - Oraz test ciążowy. - wszyscy z kolejki popatrzyli w jego stronę.

- Dziewczyna w ciąży? - zapytała mnie jakaś kobieta, za nami. - Ta, obok pana. - Jimin? Och, tak napewno.

- Przepraszam, ale to prywatne. - uśmiechnąłem się, znowu płacąc za wszystkie zakupy.

✨✨✨

- Ta starsza pani, wzięła Cię za kobietę.. w dodatku pytała czy jesteś w ciąży. - zaśmiałem się, odpalając silnik.

- Aż tak damsko i grubo wyglądam? - zapytał, zasmucony.

- Hej kotku, wyglądasz ślicznie. - pogłaskałem jego polik. - Jesteś chudy, za chudy.. - uśmiechnął się.

- Jeśli tak mówisz.. - powiedział wesoło, zapinając pas.

✨✨✨

Po powrocie, była już szesnasta. Więc wraz z Jiminem zacząłem robić obiad, przy okazji mało nie spaliłem mięsa.

- Jednak nie potrafisz gotować.. - zaśmiał się, zabierając mi pałeczki. - Powinieneś obracać te pierożki co dwanaście minut, teraz się przypaliły za mocno.. - mruknął, a ja go przytuliłem.

- Kochanie to tylko jedzenie, nie denerwuj się.. - pocałowałem go delikatnie, wyłączając wszystkie palniki. - Nakładamy? - zapytałem, wyciągając dziesięć talerzyków.

- Zostaw mi to tu, idź lepiej zobaczyć gdzie jest reszta wspólnoty głodnych ludzi z tego mieszkania. - zaśmiałem się.

✨✨✨

Wszyscy już wyszli, na miasto. W domu zostałem sam z moim chłopakiem, usiedliśmy w sypialni na naszym łóżku.. wcześniej przygotowałem dla nas kieliszki i wino. Oraz lekkie przekąski, włączyłem romantyczny film na laptopie.

- Kochanie, nie trzeba było.. - uśmiechnął się, otwierając wino. - Chwila, czy aby napewno ma pan ukończone osiemnaście lat? - zapytał, chcąc nalać mi napoju.

- Och.. zależy ile pan by chciał abym miał lat. - uśmiechnąłem się zadziornie, podchodząc do niego.

- No niepełnoletnich nie wpuszczam.. więc sądzę, że conajmniej osiemnaście.. - położył dłoń na moim pośladku. - Ale osiemnastoletnich nie biorę do łóżka.. więc musisz mieć dziewiętnaście.. - pocałował mnie dość mocno.

- Bez filmu? - zapytałem, siadając na komodę.

- Nie marudź kotku, czeka Cię najlepszy seks w życiu.. - uśmiechnął się.

✨✨✨

Godzina prawie dwunasta w nocy, nowy rok.. a ja leżę nago w łóżku z moim chłopakiem..

- Jesteś wspaniały Hyung, naprawdę bardzo Cię kocham.. - pocałowałem go. - Bardzo, bardzo.. - powtórzyłem, zaplątując wokół ciała kołdrę.

Wybiegłem na balkon i oparłem się o barierkę, popatrzyłem na niebo gdzie było widać pokaz laserów. Mogłem wsłuchiwać się w dźwięki wydawane przez fajerwerki, oraz odliczających ludzi. Taehyung podszedł do mnie i przytulił, przebiliśmy się a on delikatnie mnie pocałował.

-Kocham Cię. - powiedział w tym samym czasie gdy ludzie skończyli odliczać, lasery się uspokoiły tak samo jak wszystkie dźwięki. W mieście nastała cisza, a ja mogłem rozpocząć nowy rok najlepiej jak można było..

THE END!

Ale czy napewno?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top