46

✨✨✨

Wszystko ostatnio stało się dziwne, mój brat jest w ciąży.. ale nie z Hoseokiem a jakimś przypadkowym facetem, który go zgwałcił. Mama wróciła do Korei i próbuje wszystko ogarnąć, a ja nie mogę się ruszyć z domu.. ponieważ skręciłem kostkę. A Namjoon nie chce bym sobie coś jeszcze zrobił.

- Joonie, ale ja muszę wyjść z domu! - podniosłem głos, chcąc wstać z kanapy. - Mam kule, mogę się ruszać!

- Jinnie, ledwo Ci wsadzili te nogę w gips.

- Mój brat jest w ciąży! Został zgwałcony! Ja muszę tam pojechać! - pomógł mi wstać, zaniósł mnie do auta.

Po chwili dojechaliśmy pod mieszkanie mojej mamy, Hyung zaparkował i pomógł mi wejść na szóste piętro. Przy okazji wyćwiczyłem wskakiwanie po schodach. Nawet nie zapukał do drzwi a jedynie mnie przez nie przepuścił, sam wszedł za mną i usiadł w salonie.

- Co Ci się stało Hyung? - zapytał, Ggukie.

- Źle stanąłem, naderwanie stawu skokowego jedynie. - uśmiechnąłem się delikatnie, siadając na kolanach Nama. - Jak się czujesz? Jak to jest możliwe? Czy ja także..? - zacząłem zadawać pytania.

- Czuje się chujowo. - usłyszeliśmy krzyk mamy. - Źle, strasznie.. - poprawił się. - Nie wiem sam, wujek Han był w ciąży.. ma bliźniaki. - och. - Ty też.. rodzinne, każdy mężczyzna może.. każdy z naszej rodziny. - uf. - Ale chyba nie chcesz, powiedzieć..?

- Nie, zawsze gumki. - uśmiechnąłem się delikatnie. - Z tego co mi wiadomo Taehyung ma plan, znaczy no Minho.. - opowiedziałem mu wszystko, o czym powiedział mi mój przyjaciel. - Jak im to dobrze wyjdzie, to będziecie mieli idealny dowód.

- Może.. ale kto nam uwierzy, że to dziecko nie jest moje? Przecież, my sami tego nie wiemy.. - odezwał się szatyn.

- Musicie iść do jakiegoś lekarza, tamten powie który to tydzień czy tam dzień.. i się okaże. - powiedział blondyn.

- Mamy jutro wizytę. - uśmiechnął się delikatnie, najmłodszy. - Na szczęście Jimin ssi nie jest w ciąży.. on bynajmniej nie ma problemu. - odetchnął głośno.

- Właśnie.. co wy.. chcecie?

- Nie wiem, nie chce tego dziecka.. nie chce by mi rozcinali brzuch. - rozumiem go, blizna do końca życia.. - Ale z drugiej strony, nie potrafię zabić muchy a co dopiero człowieka..

- Ono nie jest jeszcze człowiekiem, póki co może i być nadal nasieniem. Wystarczy wyjąc przez lekarza, każdy taki plemnik musi znaleść odpowiednie miejsce co może trwać trochę. - oznajmił najstarszy.

- Tak? W takim razie gdybym teraz zrobił tą aborcje, nie zabił bym dziecka.. a jedynie plemnik?

- Raczej tak, w swoim życiu wiele takich każdy z nas zabił. - uśmiechnął się, a każdy z nas to powtórzył.

- Ja nic nie zabiłem, proszę tu nie kłamać. - powiedział wchodzący do mieszkania Onew.

- Onew! - powiedział młodszy, przytulając go mocno.

- Cześć młody.. - uśmiechnął się, podchodząc do nas wszystkich. Podał dłoń Namjoonowi, oraz Hoseokowi. Przytulił mnie, a jego chłopak jedynie usiadł na brzegu kanapy. - Przywitałbyś się. - mruknął, siadając obok.

- Minho. - powiedział swoje imię, podając obojgu dłoń. - Pasuje? - znowu się kłócą?

- Co Ci znowu jest? - zapytał, patrząc na niego.

- Nic. - mruknął, patrząc w ścianę.

- Przecież widzę, nie znam Cię od pięciu minut.

- Jestem zmęczony, nie wyspałem się przez te dwie godziny. - mruknął, przytulając do siebie niższego chłopaka. - Wymęczyłeś mnie. - pocałował go w czółko. - Jak się czujesz Ggukie? - zapytał, uśmiechając się delikatnie.

- Em, jak ty byś się czuł mając w sobie niechciane dziecko? - zapytał, przytulając się do szatyna. - Przepraszam, czuje się strasznie..

- Spokojnie, podejrzewam co musicie przezywać.. - powiedział. - Właśnie, Jimin do was przyjdzie.. Tae kazał mu tu zostać, nie chce by cokolwiek mu się stało jak my tam pójdziemy.. - wy?

- Wy? Sami? - zapytał nieufnie Hoseok.

- Wymyśliliśmy, że póki co zaproponujemy mu piwo.. - przerwał mu.

- Wiem wszystko, Jin się wygadał.. - uśmiechnął się, biorąc kilka paluszków. - Przypomnę tylko, że w domu jest jeszcze mama.. nie wiem jak wy chcecie się tu wszyscy zmieścić. - powiedział.

- Właśnie, u nas jest więcej miejsca.. mamy dwie sypialnie i salon. - trzy wolne miejsca, plus materace. - A mama będzie miała spokój.. - uśmiechnąłem się, widząc jak akurat przychodzi do pokoju.

- Ale po co my mamy być wszyscy w jednym miejscu? - zapytał blondyn.

- Taehyung boi się o Jimina, Onew sam nie zostanie w mieszkaniu. - zaczął Ho.

- A ja z Ggukiem przecież nie zostaniemy sami, w bloku gdzie mieszka ten.. właśnie. - dokończył Seok.

- Zresztą Kookie powinien przebywać teraz w gronie osób, którym ufa. - odezwała się kobieta. - Wiem jak to jest być w niechcianej ciąży, najlepiej jest mieć przy sobie osoby, na które zawsze możemy liczyć. - niechcianej?

- Niechcianej? - zapytał najmłodszy, patrząc na mamę.

- Tak. - odpowiedziała, stając obok telewizora. - Miałam siedemnaście lat. - różni mnie a mamę osiemnaście lat.. - Zaszłam w ciąże z waszym ojcem, nie chciałam tego dziecka.. na początku, ale moi rodzice zmusili mnie do porodu. - och. - Trzeciego grudnia, urodziłam pięknego synka.. wystarczyło, bym popatrzyła w jego oczka a już go pokochałam.. - urodziłem się trzeciego grudnia.

- Mówisz o Jinie? - zapytał, patrząc na mnie. - On się urodził trzeciego grudnia, różni was osiemnaście lat.. przy okazji ma śliczne oczy.. - machnęła głową, na zgodę.

- Rozumiem Cię mamo, sam bym nie chciał dziecka w tak młodym wieku.. - przytuliłem ją. - Ale ty podjęłaś decyzje, dzięki czemu masz kochanego syna, który jest najprzystojniejszą osobą na świecie.. - uśmiechnąłem się, czując jak mnie lekko bije.

- Każdy z was jest przystojny, każdy jest moim dzieckiem. - napewno?

- W takim razie każdy z nas popełnia grzech ciężki, kazirodztwa.. - zaśmiał się Minho, a każdy to powtórzył.

- Nie w tym sensie, powinniście wiedzieć o co mi chodzi. - uśmiechnęła się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top