35

Jimin.

Rano obudził mnie telefon od mojego ojca, odebrałem nawet nie widząc kto dzwoni.

- Mm? - mruknąłem, zaspany.

- Cześć synku. - chwila, który to? - Niedługo święta, chciałbym zapytać czy możemy się spotkać. - śpię.

- Nie wiem.. - szepnąłem, opierając się o łokieć. - Śpię.

- Och, przepraszam.. jest czternasta. Nie sądziłem, że śpisz. - czternasta?

- Czternasta? Co jak? Przecież.. - dostałem poduszką w twarz. - Nie bij sobie mnie. - warknąłem do bruneta, który i tak nie zareagował.

- Kto Cię bije? - nie tak.

- Nie chodzi o to, oberwałem poduszką.. - wytłumaczyłem się, słysząc ulgę u mężczyzny. - Co do spotkania, Tae chciał pojechać do swoich rodziców.. znaczy no wigilię spędzimy w Seulu ale z rodzicami Hyunga. - zacząłem, czując jak starszy zaczyna mnie głaskać po głowie. - Zależy kiedy, czy będę miał czas.. muszę jeszcze kupić prezenty. - położyłem się na klatce piersiowej bruneta. - Na jakim terminie wam zależy?

- Jutro? - odpada.

- Nie mogę, obiecałem Kookiemu, że pojedziemy po prezenty dla Hyungów. - uśmiechnąłem się, czując usta na moim policzku.

- Masz jakiś wolny czas? - nie wiem.

- Jutro jadę z Jungkookiem, a po jutrze z Tae.. jeszcze muszę wysłać coś cioci.. - mam zawalony cały tydzień. - Dziś może znajdę chwile, zależy jeszcze gdzie mamy się spotkać.. no i czy Hyung mnie wypuści z domu. Ale nie sądzę. - zaśmiałem się.

- Przetrzymuje Cię? Wiedziałem.. - idiota.

- Nie, jestem z nim z własnej woli. - uśmiechnąłem się. - Po prostu zawsze gdy ma wolne, to uwielbia się przytulać.. przez co najczęściej dni spędzam leżąc z łóżku. - mruknąłem, patrząc na chłopaka.

- Nie wypuszczę go, muszę mieć kogo przytulać. - stwierdził, zabierając mi na chwile telefon. - Najwyżej mogą państwo przyjechać do nas..

- Nie będziemy się wpraszać, spotkamy się po świętach. - usłyszeliśmy lekko załamany głos.

- Ależ nie ma z tym problemu, zapraszam. - uśmiechnął się, całując mnie w czoło. - Wyślę adres w wiadomości, do zobaczenia! - rozłączył się i odłożył telefon.

Zostałem położony do parteru, a nade mną znalazł się Tae. Pocałował mnie delikatnie, pogłaskał jeszcze po policzku, lekko go ssąc.

Koło osiemnastej.

Moi rodzice już przyjechali, Tae po nich zszedł. A ja jeszcze się poprawiałem, przy pomocy Jina. Nie żeby coś, ale musiałem chociaż nałożyć korektor. Cienie źle wyglądały..

- Jesteśmy! - usłyszeliśmy zadowolony głos. - Wyglądasz pięknie kochanie.. - uśmiechnął się, przytulając mnie od tyłu. - Taki mały słodki kotek.. - pocałował mnie w środek ucha, przez co usłyszałem dziwny pisk.

- Dobry wieczór.. - ukłonili się, a mężczyzna podał dłoń Jinowi.

- Przepraszam na chwile, Namjoon dzwoni. - odszedł kawałek.

- Pójdę z nim, lepiej by teraz nie rozmawiał sam z Hyungiem. Zaraz przyjdę kotku. - ostatnie słowo wyszeptał, jedynie dla mnie. Po czym zniknął za drzwiami gabinetu.

Nie zwracając uwagi na pare, usiadłem sobie na kanapie. W salonie, wyjąłem telefon i odpisałem mojemu przyjacielowi. Moi rodzice nie poruszali się zbytnio, czuli się skrepowani.

- Siadajcie, przecież nic wam nie zrobię. Nie jestem aż taki zły, jak wam się może wydawać. - mruknąłem, przesuwając się na kraniec.

- Mamy dla was prezent, nie mieliśmy zbytnio pomysłu.. więc. - podali mi dość małe pudełko.

- Otworze gdy Tae przyjdzie. - stwierdziłem, kładąc je na podłodze obok.

- Możesz nam powiedzieć, jakim cudem jesteś z chłopakiem? Nie mamy nic do tego.. ale kiedy to odkryłeś? - zajebiście.

- Zostało mi to narzucone, byłem na bierząco gwałcony przez mężczyznę. Bałem się go, ale kobiety mi nie pomagały, jedynie Soo mi pomagała się ubierać i karmiła mnie. - powiedziałem bez uczuć. - Na początku bardzo się bałem Tae, ale był delikatny.. dbał o mnie. Powoli mnie do siebie przekonywał, był inny niż wszyscy.. nie licząc Gguka. Po około trzech dniach staliśmy się prawie parą, początkowo zaproponował mi układ.. on będzie o mnie dbać, pozwoli mi się tu wprowadzić i będzie za mnie płacić. A ja w zamian miałem tylko tu być, rozmawiać z nim.. - przerwałem na chwile. - Po pewnym czasie nasza relacja się zmieniła, pozwoliłem by mnie całował i dotykał.. odpowiadało mi to, dostawałem więcej przyjemnego dotyku z jego strony. Czułem się wreszcie bezpieczny, doceniany.. kochany. - uśmiechnąłem się. - Pokochałem go. Nie potrafię tego wytłumaczyć inaczej, samo się stało.. jestem z nim dzięki pewnej imprezie, mojej kłótni z przyjacielem i jego zjaraniu się w toalecie. - zaśmiałem się, czując duże dłonie, które wylądowały na moich ramionach.

- Jesteśmy, Jin zostanie u nas przez całe święta i tak w wigilie wszyscy jedziemy do moich rodziców.. - uśmiechnął się, lekko mnie podnosząc by samemu usiąść.

- Nie przeszkadza mi, właśnie dostaliśmy prezent.. - podniosłem pudło i zdjąłem górną część. - Och.. koszule. - wyjąłem obie.

- Mam nadzieje, że trafiłam z rozmiarem. - powiedziała cicho, blondynka.

- Tak, dobrze.. tylko u mnie pomyliłaś się o dwa. - mruknąłem, podając starszemu jego koszule. - Ale jest za duża, nawet lepiej.. lubię duże. - zobaczyłem jak Jin wyczuł w tym podtekst, ale nawet się zgadzałam Tae nie był aż taki mały.

- Każdy o tym wie.. - czuje podtekst. - Najbardziej ja.. - kolejny. - Codziennie Cię widzę w za dużych rzeczach, najczęściej w moich bluzach. - uśmiechnął się, odkładając prezent.

Siedzieliśmy przez dłuższy czas w ciszy, po chwili Jin próbował zażartować. Lecz nie udało mu się to, bo jedynie było słychać parsknięcie Tae. Postanowiłem zapytać chcociaz czy chcą się czegoś napić..

- Chcecie coś do picia? - spytałem, ściągając z siebie dłonie.

- Nie dziękuje.. - powiedziała cicho kobieta.

- Ciekawi mnie po kim on jest taki wygadany i pyskaty, państwo są strasznie cicho.. przecież was nie zjemy. No znaczy ja jestem na diecie, nie wiem jak Jin.. - zaśmiał się brunet.

- Prawdopodobnie właśnie po mojej żonie. - oznajmił mężczyzna. - Wydaje się cicha, ale w domu.. lepiej już nawet nie mówić.

- Hej, to nie tak. Jestem spokojna, jedynie ten idiota mnie wkurza. - uderzyła swojego męża w ramie. - Jimin jest bardziej podobny do ojca, po mnie ma jedynie nos, oczy i charakter. Bynajmniej Soobin zawsze mówiła, że Jimin ssi jest strasznie do mnie podobny z zachowania. - uśmiechnęła się, przez co lekko rozluźniła atmosferę.

- Uśmiech także ma pani jak on.. - stwierdził starszy, który ponownie umiejscowił na mnie swoich rękach.

- Nie sądzę, wyglądam całkiem inaczej. - oznajmiłem, idąc do kuchni. - Halo? Co chcesz?

- Jiminnie, otwórz mi drzwi. Pukam i pukam, a nikt nie otwiera. - och.

Odrazu pobiegłem do drzwi, otwierając je dla Jungkooka oraz Hoseoka. Przytuliłem młodszego, z dwójki. Zapraszając do domu.

- Udusisz mnie kochanie. - stwierdził szatyn. - Ktoś u was jest? - spytał, widząc obce buty. - Och.. Dobry wieczór. - ukłonił się do kobiety, a mężczyźnie podał dłoń. - Cześć Tae.. witaj braciszku. - uśmiechnął się siadając obok Jina.

- A ja się z państwem znam.. - powiedział Hoseok.

- Witaj Hoseokie. - przywitali się oboje.

- Cześć.. - dziwne. - Co ty tu robisz Jinnie? - zmienił odrazu temat. - Dobra wole nie wiedzieć. - mruknął widząc jego wzrok. - Przyjechaliśmy bo Jungkookie chciał zabrać jakieś swoje spodnie, jak dobrze pamiętam.. i no pogadać. - popatrzył znacząco w stronę mojego chłopaka.

- To my już pójdziemy.. do zobaczenia. - pożegnali się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top