33

Miesiąc później.
Taehyung.

Życie z Jiminem było wspaniałe, może trochę się kłóciliśmy.. ale jaka para tak nie robi? On na bierząco zaczął chodzić do szkoły, a ja ponownie pracować. Na nasze szczęście za pewien czas znowu młodszy miał dłuższe wolne.. przedświąteczne, znowu całe dnie będziemy siedzieć sami obok siebie.. przytulać się i okazywać sobie czułość. Uwielbiałem to.

- Taegeun, musimy chyba porozmawiać. - warknąłem, wchodząc mojego gabinetu. - Jakim kurwa prawem, mówiłeś tamtemu facetowi gdzie mój chłopak mieszka? - zapytałem. - Mam wszystko na kamerach. - mruknąłem, siadając na moim biurku. - Wytłumacz mi? Przyjaźniliśmy się, a ty zrobiłeś takie świństwo. Dobrze wiesz jaki miał kontakt z tamtym mężczyzną.

- Dlaczego nie używasz słowa, które idealnie go określa? Ojca, twojego faceta. - kurwa.

- Nie muszę Ci się z tego tłumaczyć. - uśmiechnąłem się nie szczerze. - Ty tutaj powinieneś zacząć gadać, jeśli chcesz jeszcze tu pracować.

- A co może kolejny raz niby zgwałcił twojego biednego dzieciaka? - chwila. - Myślisz, że nic nie wiem? Informacje o tej małej kurwie szybko do mnie dotarły, sam się narzucał ojcu a potem zmyśla by się wybronić.. bardziej narzucał się swojemu wujkowi bo ojca od urodzenia nie widział, długo raczej nie zobaczy. - zaśmiał się. - Zabawne.. może o wszystkim ode mnie sie dopiero dowiadujesz? Nie zdziwił bym się.

- Szczerze? - zapytałem. - Gdybyś nie wiedział, czego zapewne nie wiesz bo twój jebany sponsor naopowiadał Ci głupot. - mruknąłem, zaginając go tym. - Zabił własną żonę i wyrzucił z domu córkę, by żadna przypadkiem go nie nakryła na gwałceniu Jimina. - nagle uśmiech mu opadł. - Skąd to wiem? Raczej nie miał by śladów, dożywotnich na biodrach od spokojnego stosunku. Przecięć, śladów po mocnych uderzeniach. - przypomniałem sobie blizny, o których wolałem nie pytać na początku naszego związku. - Póki co radziłbym Ci się ogarnąć i zobaczyć czy napewno dla pieniędzy jesteś w stanie zrobić wszystko, tym bardziej zniszczyć swoje ciało oraz psychikę. - ominąłem go, idąc po laptop. - Narazie możesz się stąd zmywać i nie wracać, natychmiastowe wypowiedzenie prześle Ci mailem. Żegnam, przemyśl sobie to. - wyrzuciłem go za drzwi, którymi następnie głośno trzasnąłem.

Chcąc się uspokoić, zobaczyłem szybko na plan mojego chłopaka, który miałem zapisany w telefonie. Miał teraz piętnastominutową przerwę, idealnie.. akurat się zaczęła. Wybrałem jego numer.

- Cześć Hyung. - powiedział swoim słodkim, spokojnym głosem. - Coś się stało? Nigdy nie dzwonisz jak jesteś w pracy, no czasem.. by się uspokoić. - ktoś kiedyś mówił, że my się nie znamy dobrze?

- Cześć kochanie. - uśmiechnąłem się. - Taegeun wie o twoim wujku.. chodzi z nim, kazałem mu przemyśleć to sobie. Wyrzuciłem go z pracy, zwolnienie natychmiastowe.

- Nie. Nie mówisz poważnie, nie żartuj sobie tak. - zdenerwował się.

- To jest prawda. - szepnąłem, słysząc jego załamany głos. - Jimin ssi? - zapytałem nie słysząc już jego głosu, a jedynie uderzenie i głos Kookiego krzyczący coś.

- Tae? Jimin zemdlał, przyjedź. - rozłączył się, a ja nawet nic nie mówiąc mojemu przyjacielowi wybiegłem z firmy. - Wszystko to moja wina. - szepnąłem, wsiadając za kółko.

Po przejechaniu do szkoły.

Widząc dość duży krąg dzieciaków przy szafkach, pobiegłem tam odrazu. W samym środku był Jungkook, który przytulał Jimina. Zabrałem go od niego, biorąc młodszego na ręce.

- Zróbcie mu przejście a nie! - wrzasnęła jakaś dziewczyna, stojąca w tłumie.

Szybko utworzył się korytarz, przez który mogłem spokojnie przejść. Młodszy otworzył mi tylne drzwi dzięki czemu mogłem spokojnie, wsadzić Jimina. Gdy już go ułożyłem, sam się wcisnąłem na jedno miejsce i położyłem jego głowę na moich kolanach. Oddałem Kookiemu kluczyki, oraz poprosiłem by odjechał kawałek.

- Jiminnie.. - szepnąłem, lekko klepiąc go po polikach. - Kotku. - pocałowałem go w czoło. - Hej, wszystko jest dobrze.. otwórz oczka. - uśmiechnąłem się delikatnie. - Nie bój się.. przecież nic Ci nie zrobię, znasz mnie.. - przestał zaciskać dłonie, oraz oczka. - Skarbie.. proszę Cię.

- Hyung.. on.. ja.. - uciszyłem go, nie powinien wiele mówić. Bynajmniej nie teraz..

- Wiem kochanie.. wiem.. - pogłaskałem go po brzuchu. - Pojedziemy teraz do domu, dobrze? Położysz się spać, odpoczniesz.. - przytuliłem go, pozwalając mu usiąść na moich kolanach.

- Hyung.. chce buzi. - nie powinienem teraz.

- No dobrze.. - cmoknąłem go w usta, nie pozwalając na ani chwile dłużej.

Po przyjeździe do domu.

Wniosłem chłopaka jak pannę młodą, no dobra.. może nie miał sukni ani nic podobnego, ale..

- Położysz się obok mnie? - zapytał, nie chcąc mnie puścić.

- Jimin ssi, mam jeszcze papiery do wypełnienia. - mruknąłem jednak nie udało mi się wydostać, zbyt mocno trzymał. - Kotku.. no dobrze. - położyłem się obok niego, przykrywając nas kocem.

Jin.

Miesiąc minął mi zbyt szybko. Prawie wcale nie widziałem się z Namjoonem, jedynie to w nocy i nad ranem gdy jechaliśmy do pracy. Ale i tak od pewnego czasu ja jeżdżę swoim autem a on swoim..

Postanowiłem pojechać do Taehyunga, dawno ze sobą nie rozmawialiśmy tak o.. o byle czym, twarzą w twarz. Oczywiście najpierw upierdliwy ochroniarz wypytywał gdzie jest mój chłopak, jednak po chwili mu przeszło. Zapukałem w białe drzwi, w których jedynie pojawił się Tae.

- Cześć.. - uśmiechnąłem się, przytulając go.

- Witaj Jin. - odwzajemnił przytulenie. -Wejdź. - zaprosił mnie gestem dłoni. - Zrobić Ci kawy?

- Nie dziękuje, ograniczam ostatnio spożywanie  kofeiny po pracy. - usiadłem na kanapie. - Gdzie masz  Jimina? - zapytałem, odrzucając połączenie.

- Śpi, zemdlał w szkole. Taegeun wie o wszystkim.. o jego wujku. Dlatego nie ma go w pracy, zwolniłem go natychmiastowo. - wziął łyk wina. - A ty to od kogo nie odbierasz? - zaśmiał się.

- Namjoon. - stwierdziłem. - Widujemy się tylko w nocy, wraca późno z pracy.. idzie spać i tak cały czas. Z domu wychodzi szybciej niż ja wstaje.. - mruknąłem kolejny raz odrzucając. - Zapewne chce seksu, powinien już być w domu.. no nie licząc tego, że idzie spać to czasami.. często się do mnie dobiera. - poczułem jak nagle telefon, został wyrwany mi z ręki.

- Mogę? - zapytał, na co się zgodziłem. Odebrał i włączył na głośnik.

- Jinnie gdzie jesteś? - zabawne. - Mam dla Ciebie niespodziankę.. - mruknął, a my z brunetem już wiedzieliśmy o co mu chodzi.

- Namjoon, nie wiem czy Cię to interesuje. Bynajmniej powinno. - zaczął. - Jin nie jest jebaną szmatą, czy kurwa zabawką bez uczuć. Jak ty sobie to wyobrażasz? Wychodzisz z samego rana, wracasz późno i kurwa chcesz jeszcze seksu? Nic mu nie mówisz, nawet już go nie przytulasz. - grubo zaczynamy. - Powiem Ci tyle, że zachowujesz się jak skurwiel. Możesz wrócić do zabawy z ręką bo Jin zostaje u mnie, do czasu aż Ci przejdzie. Przemyśl to sobie.. - rozłączył się i wyłączył mój telefon.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top