31
Jimin.
Po dojechaniu do domu, poczekałem chwilkę na dole, oczywiście kurier się spóźniał.. typowe. Po chwili podjechał bus z logiem firmy, mężczyzna wysiadł i podał mi tablet oraz paczkę.
- Proszę sprawdzić czy stan się zgadza, ostatnio dostajemy coraz więcej wymian.. nie wiem kto to pakuje. - jęknął bezsilnie, w czasie gdy ja otwierałem delikatnie nożykiem pudło.
- Kolczki, łańcuszek.. koszula, bluza.. - szeptałem cicho, sprawdzając rzeczy. - Wszystko się zgadza. - uśmiechnąłem się, żegnając z mężczyzną. - Znowu nie chcesz mnie wpuścić? - zapytałem zmęczony zachowaniem ochroniarza. - Mieszkam tu od prawie czterech miesięcy, powinieneś zapamiętać już.
- Pamiętam, dziesiąte piętro, apartament numer trzy. - brawo. - Ale muszę sprawdzić zawartość paczki, możesz chcieć coś tam wprowadzić.
- Tak, prezent dla Taehyunga na urodziny. Nic więcej. - mruknąłem podając mu pudełko. - Trzy bluzy, kolczyki, łańcuszek i dwie koszule.. wszystko. - stwierdziłem patrząc jak powoli wyciąga rzeczy. - Gdybym chciał coś wprowadzić by wysadzić te mieszkania to już dawno bym to zrobił, proszę się Suho... przecież jestem spokojnym dzieciakiem nic więcej. Czy ja Ci jakoś przeszkadzam?
- Nie.. ależ przepraszam. - ukłonił się delikatnie, wpuszczając mnie dalej.
Szybko dzięki windzie znalazłem się w domu, prezent przyszedł idealnie.. już jutro mój chłopak będzie starszy o kolejny rok. Dwadzieścia cztery lata.. interesujące, ja dopiero za dwa miesiące będę miał dziewiętnaście. Dość duża różnica, zawsze chciałem mieć starszego chłopaka.. ale myślałem o jakiś dwóch, maksymalnie trzech latach.. jednak życie wybrało inaczej.
Schowałem pakunek do mojej szuflady z bielizną, wcześniej jeszcze wyciągając trzy bluzy.. tego nie musiałem mu dawać w prezencie. No koszule też mogłem zabrać, ale za późno już.. wrócił do pokoju.
- Co tam masz kotku? - zapytał podchodząc do mnie. - Za duże na Ciebie..
- Są dla Ciebie, ale jak ponosisz te czarną z rękawami w białe paski to później sobie ją zabiorę.. - uśmiechnąłem się oddając mu trzy worki. - Taki bezokazyjny prezent..
- Dziękuje bardzo.. są dość nie w moim stylu, ale będę nosić.. Typowo to ja chodzę codziennie w koszulach.. bluzy zakładam tylko gdy mam wolne, jest mi zimno.. - uśmiechnął się, składając ubrania. - Ale żadnej już chyba nie mam, zabrałeś te dwie.. - pstryknął mnie w nos. - Idziemy spać? - spytał ciągnąć mnie w stronę łóżka. - Nie ma cieplej wody, więc nawet dziś się nie umyjemy.. dzwoniłem już do recepcji. Jutro ma przyjść konserwator, z samego rana..
- Daj mi chociaż się przebrać. - odpowiedziałem, chcąc wydostać się spod jego ciała.
- No ale po co? Mogę Ci pomóc.. obiecałeś mi, że mogę Cię zaznaczać tylko gdy masz wolne. Teraz masz tydzień.. - zagiął mnie.
Nie ruszałem się już, pozwoliłem mu zacząć mnie całować. Namiętnie, romantycznie.. z nutką posmaku kawy. Oddawałem leniwe pocałunki, chcąc długo trwać w takim transie. Jednak szybko mi to zabrał, ściągając przez głowę moją koszulkę. Uśmiechnął się widząc moją nagą szyje, jedynie miałem bluzkę na długi rękaw. Przy tym moje całe obojczyki oraz szyja były odsłonięte, zrobiło mi się zimno.. może i włączyliśmy ogrzewanie ale nadal.
- To co idziemy spać? - zapytał, schodząc z moich bioder. - Zgasić światło? - ściągnął swoją koszule oraz spodnie, szybko wszedł pod kołdrę. - No rozbieraj się, wciskaj w piżamę i dobranoc.
Rano.
Wstałem dość szybko, chciałem narazie udawać, że nic nie kojarzę z dzisiejszym dniem. Chciałem zobaczyć jak zareaguje.. co zrobi.
Założyłem na siebie czyste ubrania, w tym czarne za duże dresy oraz białą bluzę mojego chłopaka. Powąchałem ją, zatapiając się w przyjemnym zapachu. Na stopy założyłem długie czarne skarpetki w szare paski, oraz duże kapcie z misiem. Rozczesałem wyblakłe włosy, wcisnąłem na głowę kaptur przy, którym były puszyste uszka. Nie zamierzałem się dziś malować, chciałem mieć przyjemny.. dzień wolny. Bez żadnych obowiązków, leżąc w łóżku..
Przygotowałem także ubrania dla Tae, zapewne znowu wcisnął by proste spodnie, które i tak opinały mu pośladki. Oraz koszule. Nie dziś.
Nowo kupiona bluza z uszkami kota, wygodne dresy oraz ciepłe skarpetki.
- Co ty tam robisz kotku? Zimno mi.. - usłyszałem poruszanie się kołdry, bardziej szelest.
- Wstawaj śpiochu, ubrałabyś się chociaż. Nie będziesz mi latał w bieliźnie przy obcym facecie.. - uśmiechnąłem się, kładąc na nim. - Dzień dobry.. - pocałowałem go delikatnie w usta. - Przygotowałem Ci ubrania na dziś, nigdzie nie musisz iść.. Hyung Jin wszystkim się zajmie, kazał mi Cię zatrzymać w domu..
- Mhm.. dalej jest tu zimno czy mi się wydaje? Przecież włączyłem grzejniki.. - mruknął, wstając z łóżka. - Ktoś puka, idź otwórz skarbie..
Jak starszy poprosił, poszedłem do drzwi. Stał w nich, średniego wieku mężczyzna. Napewno po czterdziestce.. tu tak, muszę się zgodzić.
- Dzień dobry, ja w sprawie braku wody.. - przywitał się, a ja poczułem stającego za mną bruneta.
- Dzień dobry. - odpowiedział, poprawiając moją bluzę. - Tak, mamy jeszcze problem z ogrzewaniem.. nie działa od ponad tygodnia. Można by było coś z tym zrobić? Oczywiście zapłacę więcej niż się umawialiśmy.
- Ile to mniej-więcej zajmie? - zapytałem, wchodząc w głąb mieszkania.
- Nie wiem, spieprzy się gdzieś państwu? - to jest odpowiedz?
- Raczej nie powinno to pana interesować. - odpowiedziałem, wracając do sypialni.
Nie wiem, byłem poddenerwowany.. może przez te urodziny? Sam siebie nie rozumiałem.
Wyjąłem żelazko, oraz deskę do prasowania. Chciałem się jakoś odstresować, tym samym nie pokazując, że po prostu uciekłem. Wyprasowałem większość rzeczy, które leżały w dużym czarnym koszu. Zajęło mi to ponad dwie godziny, ale za to wszystko było ładnie ułożone na wieszakach w szafie. Gdy już wszystko odłożyłem na miejsca, usiadłem na łóżku i wyciągnąłem laptop. Musiałem jakoś napisać do Jungkooka, a telefon zostawiłem w salonie. Jednak starszy mnie wyprzedził i zadzwonił do mnie na kamerce.
- Mieliśmy się spotkać. - zaczął odrazu. - Jestem obrażony, ale z drugiej strony dobrze, że nie przyszedłeś.. ale i tak jestem obrażony. Mogłeś chociaż napisać, albo jednak nie bo byś jeszcze nam przeszkodził, ale..
- Plączesz się. - przerwałem mu. - Powiedz prosto. - uśmiechnąłem się. - Jak dobrze zrozumiałem to mieliśmy się spotkać, ale po powrocie do domu poszliście do łóżka.. więc jednak dobrze, że nie przyszedłem ani napisałem? - zapytałem powtarzając.
- Tak.. przepraszam. - mruknął, a za nim pojawił się wysoki brunet, którego już poznałem. - Lepiej mów co u Ciebie, gdzie zapodziałeś chłopaka?
- Nawet nic nie mów. - stwierdziłem, a uśmiech mi zniknął z twarzy. - Rano, gdy wstałem wszystko było okej.. później przyszedł do nas konserwator, by naprawić rury.. no i coś się zjebało. - mruknąłem, nawet już nie unikając przeklinania.
- Zapomniałeś? Przecież dziś.. - przerwałem mu dość głośnym syknięciem.
- Pamiętam przecież.. ale udaje, że póki co nie pamiętam. Przecież nie wejdę do łazienki nie dam mu prezentu i powiem, wszystkiego najlepszego kochanie.. bardzo Cię kocham. - stwierdziłem. - Mówiłem Ci, że jakiś stary dziad przyszedł i się wypytuje o nasze życie prywatne. - ściszyłem głos, czując coś, że Tae zaraz przyjdzie. - A co tam u Ciebie? Prócz tego, że zostałeś załatwiony na kilka godzin?
- Ino nawet dobrze, dostałem rano kwiaty.. i śniadanie do łóżka. - uśmiechnął się, a ja zauważyłem jak drzwi od sypialni się otwierają. - Wiesz.. moja mama wyjechała, Jin już z nami nie mieszka więc mam całe mieszkanie dla siebie i Hoseoka. Na tydzień, więc ma być ciekawie.. póki co są pewne plany z obu stron. - zaśmiałem się, ignorując bruneta. - Cześć Tae! - kurwa.
- Och, cześć Ggukie. - przywitał się, siadając obok mnie. - Wszystko okej? Ciocia pytała czy jeszcze żyjesz, nie mogła się dodzwonić rano. - jak zwykle, olewaj mnie tak.
- Musiał się rozładować, albo gdzieś go zostawiłem.. druga opcja jest bardziej prawdopodobna, nawet zresztą go nie szukałem. - uśmiechnął się. - Hoseokiee.. widziałeś gdzieś mój telefon? - zapytał swojego chłopaka, który zapewne nadal znajdował się w tym samym pokoju. - Leży w kuchni, na lodówce..
- Zadzwoń do niej później, bo znowu będzie się denerwować. - powiedział. - Jiminnie, jak skończysz to przyjdź do salonu.. pan już skończył naprawiać. - wyszedł z pokoju.
- Ooo... wpierdol się szykuje! - zabawne bardzo. - Nie wiem czy lubisz bdsm, ale kto co woli.. wiesz ja no lubię jak.. - zatkałem uszy nie chcąc, słuchać o jego ulubionych pozycjach. - Spokojnie, nic nie mówię.. lepiej biegnij do Hyunga. Papa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top