30

Jimin.

Minął tydzień od dnia kiedy zadzwonił do mnie mój prawdziwy ojciec. Przemyślałem wszystko.. chce się z nim zobaczyć. Jak obiecałem, napisałem do niego z nazwą lokalu, godziną oraz ulicą na, której się znajduje. Nic więcej nie dodałem..
Za półgodziny mamy się z nimi zobaczyć.

- Nie stresuj się.. - powiedział starszy, masując moje ramiona.

- Nie stresuje się.. - odpowiedziałem, poddając się przyjemnemu dotyku.

- Właśnie widzę. - zaśmiał się, całując mnie w czoło. - Jedziemy?

- Jedziemy..

Po zajęciu stolika.

Nie ma ich. Spóźniają się..

- Mówiłem, że nie przyjdą.. - stwierdziłem, czując dotyk na moim udzie.

- Spokojnie.. tam idzie jakaś para, wyglądają na zgubionych. - uśmiechnął się delikatnie, ruszając dłonią w dół i górę. - Kobieta jest podobna do Ciebie..

- Gdzie? - zapytałem, nie widząc nigdzie takowych ludzi.

- Idą tu. - co?

Dopiero po chwili zobaczyłem dość młodą parę, bruneta oraz blondynkę. Naprawdę mnie przypominała.. w delikatnym stopniu.

- Przepraszam.. - oboje usłyszeliśmy cichy, przyjemny głos kobiety. - Jimin.. i? - czyli to oni.

- Taehyung. - wstał i ukłonił się delikatnie, pokazując im ręką miejsca naprzeciw nas.

Siedzieliśmy wszyscy w ciszy, przyglądałem się obojgu. Oni patrzyli na mnie. Czułem się skrępowany, nawet jeśli starszy uspokajał mnie swoją dłonią. Przerwał nam kelner.

- Wybrali państwo już co chcą zamówić? - zapytał, patrząc na szatyna.

- Latte z karmelem i podwójnym cukrem.. - popatrzył na mnie, widząc uśmiech. - Mochito, bez glutenu.. - popatrzył na moich rodziców.

- To wszystko. - powiedział brunet, patrząc jak młody mężczyzna w fartuszku odchodzi od naszego stolika.

Znowu zapadła cisza, którą tym razem przerwał mój chłopak.

- Dlaczego chcieliście się spotkać? - zapytał, patrząc na mnie.

- Chcieliśmy wreszcie się poznać z naszym dzieckiem.. przemyśleśmy nasze decyzje, postąpiliśmy źle. - zgadzam się. - Ale musicie nas zrozumieć, oboje mieliśmy po piętnaście lat.. były wtedy inne czasy. Bycie rodzicami w takim wieku było najczęściej przez zwykłe puszczanie się, nie chciałem by ktokolwiek tak myślał o Jisso.. nie mieliśmy własnych funduszy. A nasi rodzice się nienawidzili, o ciąży jedynie wiedziała rodzina mojego brata. Oni bardzo pragnęli drugiego dziecka, na początku był to prosty układ. My oddajemy Ciebie do nich, ale możemy się widywać codziennie. Potem gdzieś nagle zniknęli, zmienili numery. Nigdzie nie szło się z nimi dogadać.. - przerwał, widząc w pobliżu kelnera z naszymi napojami.

- Proszę bardzo. - położył obok nas napoje. Podając starszym szklanki z wodą, jak to mieli w zwyczaju.

- Przepraszam was na chwile. - uśmiechnął się szatyn, patrząc na mnie. - Mama do mnie dzwoniła, napisała, że to coś ważnego.. zaraz wrócę kochanie.. - ucałował mnie w policzek, odchodząc od stoliku.

- Mam pytanie.. - odezwała się blondynka. - Od dawna jesteście razem? Wyglądacie na bardzo przywiązanych do siebie, znających się nawzajem.. - zapytała cicho.

- Prawie cztery miesiące.. - odpowiedziałem, biorąc łyk kawy. - Poznałem go przez mojego.. nie mogę nawet teraz powiedzieć ojca. - powiedziałem cicho, przypominając sobie odpowiednie słowo. - Wujka, wyciągnął mnie na spotkanie gdzie kupował od firmy Tae dwa bloki.. potem jakoś spotkaliśmy się na imprezie, jakoś to wyszło.. - mruknąłem, widząc jak szatyn wychodzi z łazienki.

- Jestem.. mój tato trafił do szpitala. - powiedział z lekka zalanym głosem. - Złamał nogę, spadł ze schodów..

- Trefne te schody, jak nie ty spadłeś na mnie to twój tato.. - zaśmiałem się, widząc poprawę jego humoru. - Jak chcesz to możemy jutro do niego pojechać, nic mi się nie stanie jak znowu nie pójdę do szkoły i tak mam wolny tydzień. - uśmiechnąłem się, widząc jego uśmiech.

- Wracając do naszej rozmowy.. - zaczął brunet. - Straciliśmy Cię. - wiem o tym. - Poszukiwaliśmy ale nigdzie was nie było, dopiero rok temu Soobin do nas napisała. Informowała nas codziennie co się u Ciebie dzieje, później to jakoś zginęło.. gdy się wyprowadziła z rodzinnego domu. Znowu zaczęliśmy Cię szukać, miesiąc temu udało nam się uzyskać numer do mojego brata. Zadzwoniliśmy do niego, powiedział jedynie, że już z nim nie mieszkasz. Mówił, że jakiś Francuz Cię rozdziewicza.. nie zrozumieliśmy go. - och. - Tydzień temu dał nam swój telefon jak się spotkaliśmy, pozwolił do Ciebie zadzwonił.. resztę już sam wiesz..

- Chcielibyście coś o mnie wiedzieć? - zapytałem pijąc kolejny łyk kawy, słodkiej kawy.

- To prawda, wszystko co mi narzuciłeś? - wiedziałem.

- Tak. - powiedziałem bez uczuć. - Zabił swoją żonę, wyrzucił z domu córkę. Gwałcił mnie, byłem jego prywatną kurwą. - zaśmiałem się sam z siebie, ale nie tak samo jak zawsze to był śmiech bez uczuć.. - Zabawne.. wtedy nawet sobie nie wyobrażałem, że mogę być wreszcie szczęśliwy.. mieć obok siebie kochające osoby, nie licząc Jeongguka. - mała łza spłynęła po moim policzku.

- Nie płacz Jiminnie.. nie lubię tego. - uśmiechnął się do mnie Tae, wycierając moją łzę. - Masz mnie, Jungkooka.. Jina, Hyunga Namjoona.. Hoseoka, no można jeszcze zaliczyć tu Taegeuna.. Soobin, Seunga.. - wymienił pare dość bliskich mi osób. - Moich rodziców. Ciocie Sang.. no i swoich rodziców.. - muszę się zgodzić. - Jesteś wspaniały aniołku, pamiętaj o tym. Nawet jeśli się kłócimy i tak Cię kocham, maluszku. - uśmiechnął się, oczekując chwile na mój uśmiech.

- Też Cię kocham Tae.. - uśmiechnąłem się, całując go w polik.

- Słodziaki.. - zaśmiała się kobieta. - Właśnie.. mam ze sobą usg, jak chcesz możemy zrobić jakieś testy.. sama bym raczej nie wierzyła takim ludziom jak my.

- Nie wiem, może i jesteście mi całkiem obcy.. ale już lepsi od.. - przerwałem widząc ich zamieszane miny. - Właśnie.. nie wiem czy jakkolwiek mój stosunek do was może się ułożyć, nie znam was. - powiedziałem, wypijając do końca napój. - Mam rodziców, których uwielbiam.. bardzo dobrze znam. - uśmiechnąłem się, nie chcąc zbyt krzywdzić ich uczuć. - Możemy spróbować odnowić kontakt, ale nie jestem pewny czy coś z tego może wyjść.. napewno już wam stu procentowo nie zaufam. To mogę obiecać na początku. Jak będziecie czegoś potrzebować to macie mój numer, ja mam wasz.

- Jimin ssi.. - mruknął starszy, składając dłonie przy piersiach. - Nie bądź taki oschły, kochanie.. zresztą rób co teraz chcesz, porozmawiamy w domu.. - zajebiście. - Pójdę zapłacić.. - uśmiechnął się do mnie, odchodząc od stołu.

- Chcecie coś jeszcze o mnie wiedzieć? Póki jeszcze tu jestem, mogę odpowiedzieć. - spytałem, słysząc blisko mnie głos mojego przyjaciela. - Przepraszam.. - ukłoniłem się delikatnie, odszedłem od stolika by przywitać się z moim przyjacielem, który stał obok drzwi. - Cześć kochanie.. - przytuliłem go.

- Co ty tu robisz? - zapytał, idąc w stronę stolika gdzie już wrócił mój chłopak. - Cześć Tae. - przywitał się podając mu dłoń. - Nie obrazicie się jak na chwile usiądę? Hoseok zaraz powinien skończyć prace, miałem go odebrać..

- No coś ty, zawsze jesteś miłe widziany. - odpowiedział starszy.

- Właśnie co ja tu robie? Dobre pytanie.. - usiadłem na kolanach Kookiego. - Spotkałem się z moimi prawdziwymi rodzicami, mówiłem Ci o tym ostatnio.. pamiętasz?

- Oczywiście.. - mruknął, obserwując obcą mu pare. - Jeongguk, przyjaciel Jimina. - przedstawił się, podając brunetowi dłoń. - Spotkamy się później, przyjadę do was.. - poklepał mnie po udzie, tym samym zmuszając mnie do podniesienia się.

Szybko odszedł od stolika, by przytulić swojego chłopaka. Słodkie..

- Jacy rodzice, których uwielbiasz? - zapytała cicho blondynka.

- Rodzice Taehyunga. - odpowiedziałem, zakładając szalik. - Coś jeszcze? Muszę coś szybko odebrać.. - mruknąłem, zakładając swój płaszcz. - Jak widzę to nie, Tae jedziemy? Muszę odebrać paczkę, a kurier zaraz ma być w domu..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top