27
Jungkook.
- Cześć.. - uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak brunet wreszcie otworzył mi drzwi. - Spokojnie.. żyje. - zaśmiałem się, czując jak mało co mnie nie dusi tak mocno mnie złapał.
- Mogłeś chociaż odpisać! Martwiłem się. - słodki jest.. - Coś ty robił całą noc? Widzę te cienie, pod oczami.. chyba mnie nie zdradziłeś?
- Prędzej możesz siebie podejrzewać. - mruknąłem, wchodząc do mieszkania. - Nie, mama musi zmienić mieszkanie na mniejsze.. zresztą sama tak woli. - stwierdziłem pchając się na kolana chłopaka. - Pakowałem swoje rzeczy.. dziś się wyprowadzam.
- Hej, ale nie wyprowadzasz się na drugi koniec kraju.. będziesz miał jeszcze bliżej do mnie.. - uśmiechnął się, patrząc na moją twarz. - Nie płacz skarbie..
- Nie chodzi o to.. - szepnąłem, wtulając się w niego. - Dorastałem tam, mój ojciec umarł w tamtym mieszkaniu.. tam oddał swój ostatni oddech.. - powiedziałem przez łzy, czując jak po chwili starszy zatapia się w moich ustach. - Nie chce mieszkać z mamą, jest dla mnie ważna.. kocham ją, ale nigdy jej nie ma w domu.. a ja siedzę sam, najwyżej idę do Jimina.
- Teraz możesz do mnie przecież przychodzić, kochanie. - uśmiechnął się, podając mi chusteczkę. - Kocham Cię.. - odpowiedziałem mu tym samym, nawet nie słysząc gdy ktoś wyszedł z pokoju.
- Hoseok, rozumiem wszystko naprawdę.. ale kurwa jest szósta rano..
- Wal się. - powiedział dość głośno. - Nie interesuje mnie która, jest godzina. Ktoś do mnie przyszedł, ktoś ważny więc nawet i mogę zacząć krzyczeć a ty nic nie zrobisz. - mruknął, patrząc na wysokiego blondyna.
- Kolejny kolega? - zapytał, siadając obok nas.
- Chłopak, najważniejszy.. na calutkim świecie. Którego bardzo kocham, taki cały mój.. - uśmiechnął się, podając chłopakowi koc. - Zakryj się blond ladacznico. - zaśmiał się. - Kotku to jest mój współlokator, mówiłem Ci o nim w wakacje..
- Kai. - przedstawił się szybko.
- Jeongguk, możesz mówić Jungkook.
- Właśnie, idziesz dziś do szkoły? Czy masz wolne? - spytał brunet, łapiąc moją dłoń.
- Mama wczoraj dzwoniła do mojej wychowawczyni, mówiła o przeprowadzce i mam wolne.. - odpowiedziałem, patrząc na nasze dłonie. - Do piątku..
- Chodzisz do szkoły? - zapytał Kai.
- Tak, zostałem wysłany rok później przez chorobę. - mruknąłem, patrząc na zdziwionego chłopaka.
- I udało Ci się zatrzymać tego.. nieobliczalnego faceta obok siebie? - ponownie zapytał, patrząc na nas.
- Nie widać? Zresztą nie ja jego, a on mnie. - zaśmialiśmy się oboje, jedynie blondyn nie zareagował.
- Ile ty tak naprawdę masz lat?
- Prowadzimy przesłuchanie? - zapytałem dość chamsko, po chwili dopiero odpowiadając. - Dziewiętnaście, ukończone.
- Ciekawe.. - uśmiechnął się, idąc w stronę kuchni. - Nie przeszkadzam wam już! Sam muszę się przygotować do dzisiejszej pracy! - krzyknął, po chwili już prawie go nie słyszeliśmy.
- Zostajesz u mnie? - spytał, patrząc na mnie słodkimi oczkami. - Proszę.. tak bardzo ładnie..
- Nie wiem.. muszę się jeszcze rozpakować i zobaczyć jak wygląda to mieszkanie.. - uśmiechnąłem się, przytulając bardziej do niego. - No dobra, zostanę.. ale później pomożesz mi się rozpakować. I ty przekonasz moją mamę, że nic nie robiliśmy. Ostatnio robiła mi ogromny wykład.. przez Jina i Hyunga, ciotka jej wygadała dlaczego mój brat nie mógł siedzieć.
Jimin.
- Tae.. wstawaj. - szepnąłem, kucając obok kanapy. - Skarbie..
- Wstaje. - mruknął, podnosząc się z kanapy. - Plecy mnie bolą..
- Mówiłem, żebyś został w sypialni. - uśmiechnąłem się, podając mu bluzę. - Załóż to, zapewne jest Ci zimno.. mogłeś chociaż włączyć ogrzewanie. - mruknąłem, przytrzymując go za dłonie. - Porozmawiajmy..
- Nie ufasz mi, boisz się mnie. Więc po co mamy to ciągnąć? Jedynie Cię zatrzymuje, nie daje Ci się rozwijać. - boli.
- Nie tak. - powiedziałem, czując jak nawet nie stara się wydostać swoich dłoni. - Nie boje się Ciebie, ale tamtym zachowaniem przypominałeś mojego ojca.. wystraszyłem się po prostu. - przerwałem, by popatrzeć na jego twarz. - Nie przemyślałem wszystkiego co dotyczy mojego ojca, nie chce o nim mówić.. - wziąłem głęboki oddech. - Boje się jego dalszych czynów, dobrze wie gdzie się uczę, o których godzinach kończę i zaczynam. Nawet gdyby pojawił się w tym budynku, nikt nic by nie mógł zrobić. Nauczyciele mają gdzieś co my robimy, nikt tam nie pełni dyżurów od kiedy pamiętam. Zresztą, jesteśmy pełnoletni.. prawie wszyscy tam więc po co oni mają się wtrącać. - poczułem jak delikatnie porusza ręką, by zapleść nasze palce. - Ufam Ci, inaczej bym raczej tu nie mieszkał.. nie pozwalał sobie na tyle. Czuje się obok Ciebie bezpiecznie, jest mi źle gdy nie ma Cię obok.. - uśmiechnąłem się. - Kocham Cię, nie boje się Ciebie..
- Jiminnie.. - powiedział cicho, patrząc w moje oczy. - Jesteś tego pewny? Napewno chcesz być z takim idiotą, który prawie wcale Cię nie zna.. przez co Cię krzywdzi?
- Nie pytaj mnie o takie sprawy, tym właśnie mnie krzywdzisz. Tą niepewnością mnie. - uśmiech zniknął z mojej twarzy. - Gdybym tego nie chciał to by mnie tu nie było, jestem pełnoletni i mogę robić co mi się tylko zechce. - mruknąłem opuszczając głowę. - Gdybym nie chciał dzielić życia z takim idiotą, to bym go nawet nie zaczynał ku jego boku.. i nie zacząłem. - uśmiechnąłem się, siadając obok. - Mężczyzna którego poznałem, jest wspaniały. Uczy mnie wielu rzeczy, okazuje mi miłość i nie boi się tego uczucia. Nie jest idiotą ani nie wątpi w moje uczucie do niego.. - przerwałem na chwilkę. - Jest to Kim Taehyung, który ostatnio gdzieś się zagubił. Brakuje mi go wiesz?
- Nigdzie się nie ruszałem.. zacząłem po prostu myśleć poważnie o przyszłości. - uśmiechnął się, patrząc na mnie. - Nadal uwielbiam mojego malutkiego bezbronnego chłopca, który ma ostre pazurki..
- Pocałuj mnie.. - uśmiechnąłem się zadziornie, wystawiając usta w dziubek.
W zamian dostałem długi i namiętny pocałunek, przepełniony uczuciami..
- Masz dziś szkole.. - mruknął, liżąc moją dolną wargę.
- Wezmę wolne.. - szepnąłem cicho.
Po południu.
Spędziłem poranek tak jak miesiąc temu, w ramionach bruneta, którego kocham. Bez kłamstw, kłótni.
- Jin wyprowadził się z domu.. - oznajmił starszy, po powrocie z łazienki. - Mieszka z Namjoonem, a Jungkook z ciotką gdzieś bliżej Hoseoka.. - dużo zrozumiałem.
- Jeszcze dalej teraz mam do niego.. mm. - warknąłem, podwijając kolana. - Tym bardziej się od siebie oddalimy..
- Nie martw się, zawsze mogę Cię zawieść.. albo on może przyjechać. - uśmiechnął się, patrząc w ekran telefonu. - Właśnie.. trzeba Cię zapisać na prawo jazdy.. - ja jeździć?
- Nie potrzebuje prawa jazdy.. zresztą nie chce. Mam Ciebie od tego. - uśmiechnąłem się, chcąc ukryć strach przed kierownicą. - Prędzej bym kogoś przejechał niż ruszył. - zaśmiałem się, całując go w usta.
- Nie będę żył wiecznie...musisz sam także potrafić, a gdybym ja akurat nie mógł? - zapytał.
- Będę miał zawsze Namjoona, albo Hoseoka. - uśmiechnąłem się.
- A jeśli oni będą zajęci?
- To pojadę autobusem, Tae mam wiele wyjść. Nie chce zdawać, póki co.. może kiedyś..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top