25

Jimin.

Po chwili przyjechał starszy, dał mi jakieś ubrania i poszedł do łazienki bym mógł się w spokoju przebrać.

Oczywiście zamknąłem drzwi a brunet się jeszcze onie oparł, by napewno nikt nie wszedł ani mnie nie zobaczył. Zająłem łazienkę przy ścianie a Jungkookie następną w kolei, oni mieli paranoje.. oboje.

Zdjąłem powoli mokrą koszulkę, uważając by nie zmoczyć sobie makijażu. Szybko się przetarłem miękkim ręcznikiem i ubrałem świeże ubranie. Zrobiłem to samo ze spodniami oraz butami, a włosy przetarłem.

Chcąc już wyjść, usłyszałem typowy głos znienawidzonego przeze mnie chłopaka.

- To ty zapewne jesteś sponsorem tamtej małej szmaty? - zaśmiał się, zrzucając torbę na ziemie. Widziałem wszystko, stanąłem na toalecie by zobaczyć co się dzieje. - Zabawne, dużo płacisz? Może mi też się uda go zabrać na noc..

- Co ty kurwa powiedziałeś? - o nie. - Wiesz, wkurwiasz mnie. - nie. - Radziłbym Ci stąd wyjść zanim, mnie naprawdę poważnie wkurwisz.

- Nie skorzystam, nie będziesz bić młodszego. - zaśmiał się, jednak zobaczyłem jak starszy podchodzi do niego. Kładąc dłoń na ścianie.

- Jesteś tego pewny? - zapytał oschłym głosem. - Wiesz, nie interesuje mnie czyjś wiek. Tym bardziej gdy ta osoba wyzywa kogoś ważnego dla mnie, naprawdę radzę Ci wyjść. - usłyszałem śmiech młodszego. - Bawi Cię to? - spytał, bijąc go z pieści w brzuch. - Nadal jest zabawnie? - zapytał widząc jak tamten łapie się za brzuch. - Nie zbliżaj się więcej do niego, chyba, że chcesz skończyć jeszcze gorzej? - zaśmiał się, widząc jak młodszy szybko ucieka. - Możecie wyjść..

- Hyung! Co to miało być?! - zapytałem, odsuwając się od niego. - Nawet jeśli on mnie wyzywa, to nie jest powód do bicia go! Oboje się dziś zachowaliście idiotycznie! - wyszedłem szybko z łazienek, idąc do mojego wychowawcy by się zwolnić. - Dzień dobry.. prze pana, bo ja mam dziś lekarza i chciałbym się zwolnić z ostatnich lekcji..

- Nie byłeś wczoraj u lekarza? - zapytał patrząc na mnie dziwnie.

- Byłem, ale dziś muszę odebrać nową receptę na leki.. stara mi się skończyła. - podziękowałem, słysząc zgodę starszego mężczyzny.

Wróciłem na piechotę do domu, nie chciałem na żadnego z nich patrzeć. Może i Soo był kutasem, ale nie musieli go odrazu bić. Otworzyłem drzwi swoim kluczem i odrazu poszedłem do sypialni, gdzie skoczyłem na łóżko. Leżałem tak chwile, krzyczałem w pościel. Nie chciałem by ktoś mnie usłyszał. Po uspokojeniu się, usiadłem w pokoju i patrzyłem się tempo w ścianę. Do czasu gdy nie usłyszałem otwierania drzwi wejściowych, schowałem się wtedy pod kocem, udając śpiącego.

- Cześć kochanie.. - usłyszałem głos gdy siadał na łóżku. - Rozmawiałem z tym całym Soobinem.. przeprosiłem go. - nie widzi, że śpię? - Nie śpisz, przecież widzę.. - uśmiechnąłem się mimowolnie, przytulając się do misia, usiadłem ponownie. - Wie, że źle postąpił. Powiedziałem by Cię przeprosił, ani już więcej się nie zbliżał na odległość mniejszą niż dwa metry. - dotknął delikatnie mojego ramienia. - Przepraszam.. mogłem tak nie reagować.. ale nienawidzę jak ktokolwiek się znęca nad naprawdę ważnymi dla mnie osobami..

- Nie jestem ważny, bynajmniej nie na tyle byś musiał kogoś bić.. - mruknąłem, zabierając jego dłoń.

- Jesteś najważniejszy, ze wszystkich.. dla Ciebie to ja nawet i zabije. Ale chyba nie chcemy bym był w więzieniu? - zaśmiał się, zabierając mnie na swoje kolana. - Jesteś moim, własnym.. prywatnym Jiminem. Tylko mój, taki bezbronny.. delikatny.. - bezbronny? - Dobra, no lubisz drapać.. bronić się, też ino pyskować ostatnio.

- Udzieliło mi się od Ciebie, bez tego drapania jedynie. Drapie Cię po to, bo jeśli jakaś suka by Cię tknęła.. wiedziałaby, że jesteś zajęty.. - uśmiechnąłem się delikatnie, drapiąc jego szyję. - Albo jakiś sukinsyn.. nie wiem jak tam wolisz..

- No dobrze, to ja chce ponownie moje pozwolenie na malinki. - mruknął, pozwalając mi się bardziej drapać.

- Malinki zostają dłużej niż moje drapanie, ja chodzę do szkoły.. ktoś by to napewno zobaczył. A ja bym miał znowu jakąś durną sprawę. - stwierdziłem, przytulając się do niego. - Najwyżej, na brzuchu.. albo wysoko na udach.. nigdzie więcej Ci nie dam. Nie chce chodzić jeszcze w golfach. - uśmiechnąłem się delikatnie, czując jego oddech obok mnie.

- Wiesz.. żeby dostać się do tych ud, to muszę chyba zdjąć te spodnie.. przypadkowo może się otrę.. - nie.

- Nie dziś Tae, za dużo by było.. jak na jeden dzień. - powiedziałem, zrzucając jego dłoń. -Idę się umyć. - mruknąłem zabierając swój telefon, wyszedłem do łazienki.

Włączyłem wodę, by naleciała do wanny. A sam zadzwoniłem do mojej siostry.. nie wiedziałem co myśleć, bałem się go..

- Unni.. - mruknąłem, słysząc jej głos. - Nie wiem czy dobrze zrobiłem..

- Co się stało Jiminnie? - spytała, uspokajającym głosem.

- W szkole jest taki chłopak.. od kiedy chodzę do tej szkoły. Zatruwa mi życie, dziś przyczepił się do Tae.. wyśmiewał mnie, mówił, że to zapewne mój sponsor. - zacząłem. - W czasie obiadu.. usiadł obok mnie i Jungkooka, robił to samo.. nadal mnie wyzywał. Ale później gdy chciałem po prostu odejść, to oblał mnie wodą. - wziąłem głęboki oddech. - Jungkook, nie potrafił już wytrzymać.. uderzył go w twarz i opluł. Później jak przebierałem się w łazience... - ucichłem. - Przyszedł znowu ten sam chłopak, zaczął wyśmiewać Tae.. on nie wytrzymał i uderzył.. - zacząłem cicho szeptać, by tylko brunet mnie nie usłyszał. - Przeprosił go później... mnie także, wybaczyłem mu.. ale nie wiem czy to dobre..

- Jiminnie, nie mogę Ci powiedzieć czy to dobre czy nie.. nie znam się zbytnio na waszej relacji. - idealna pomoc. - Jeśli bardzo go kochasz, twoje serce powiedziało, że to dobre wyjście.. musisz mu zaufać. To posłuchaj się go, ono najlepiej wie.. - nie zbyt mi to pomogło.. - Wybacz, ale muszę iść jeszcze na zakupy.. nie zrobiłam obiadu. Do zobaczenia! - rozłączyła się.

- Dużo mi to pomogło.. - szepnąłem sam do siebie, rozebrałem się i wszedłem do wanny.

Jin.

Po pracy przyjechałem do Namjoona, tak jak się zapowiedziałem. Wcześniej oczywiście musiałem sam zadzwonić do pana „gwiazdy" i go zwolnić, mówiąc iż mam jakąś ważną sprawę.

- Cześć kocie.. - przywitał się, wpuszczając mnie do mieszkania.

- O kurwa.. - przypomniałem sobie o porannej rozmowie z mamą. - Miałem po pracy przyjechać do domu, mama mówiła, że ma jakąś ważną sprawę..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top