24
Jimin.
Zacząłem znowu szkołę. Coraz mniej czasu spędzam z moim chłopakiem, widzimy się jedynie rano.. oraz gdy wraca z pracy. Nie podoba mi się to..
- Jimin ssi.. kotku.. wstawaj.. - usłyszałem cichy szept, obok swojego ucha. - Masz tylko godzinę na wyszykowanie się, dawaj kochanie..
- Chwila.. - mruknąłem, obracając się w drugą stronę. - Mm.. zostaw.. - jęknąłem czując, jak zabiera mi koc. - Hyung..
- Wstawaj skarbie.. - podniosłem się, nie chcąc go wkurzać i przetarłem oczy. - Piękny.. - uśmiechnął się, przecierając mój policzek.
- Mm.. znowu dziś wrócisz tak późno? - spytałem, widząc smutną minę.
- Nie mogę szybciej, mamy teraz ważny projekt.. - projekt jest ważniejszy niż ja? - Za tydzień już go skończymy, a ja będę Cię odbierać i zostawać już w domu.. - uśmiechnął się, wyciągając mnie z łóżka.
Po wyszykowaniu się.
Dojechaliśmy pod szkole, gdzie miałem się spotkać z Jungkookiem. Zawsze tak robiliśmy, przyzwyczajenie.
- Przyjadę po Ciebie tak jak zwykle, dziś nie masz zajęć dodatkowych? - spytał, ściągając dłoń z mojego uda.
- Nic nie mam, kończę normalnie. - uśmiechnąłem się, zabierając swoją torbę. - To do później. - mruknąłem chcąc wysiąść.
- Pa kochanie.. - uśmiechnął się, dopiero po tym dając mi wysiąść. - Napisz do mnie jak skończysz, mogę nie zdążyć przyjechać.. - wysiadłem, odrazu idąc w stronę starszego przyjaciela.
Jednak na mojej drodze stanęła dwójka idiotów, zawsze mi zazdrościli tym samym strasznie dokuczali. Ignorowałem ich, jednak nie tym razem.
- Sponsora masz? - czy ja dobrze słyszę? - Pytam kurwa.
- Chciałbyś. - zaśmiałem się, widząc jak za nimi zbiera się paręnaście osób.
- Tatuś już Cię nie przywozi? Nawet się nie pokazuje.. czyżby zdechł przez Ciebie? - nie działają na mnie takie teksty..
- Nie masz własnego życia, że interesujesz się moim? - spytałem, nie zwracając na niego uwagi. Patrzyłem na telefon, odpisując Taegeunowi. - Oddaj to szmato. - warknąłem, widząc jak mój telefon znika z ręki.
- Przyznaj się, ile tamten Ci płaci za obciąganie? Jakoś lepiej się ubierasz.. - śmieszne.
- Wiesz, ja nie jestem taką kurwą jak ty. Ja nie ciągnę ani nie daje za pieniądze, nie mieszkam z ojcem który ćpa i matką co ma wyjebane. - powiedziałem, z lekka zirytowany ogromnym kołem osób. - Ja pochodzę z normalnej rodziny, nie muszę poniżać innych by czuć się dowartościowanym. Mam wokoło siebie ludzi, którzy mi przypominają jaki jestem tak naprawdę. Nie jestem bezwartościowy, nikt nie jest. Tylko niektórzy, jak wy nie potrafią tego zauważyć. - usłyszałem ciche wiwaty za mną. - Teraz oddaj mi moją własność, bo nie kosztowała mało by mogła być w twoich rękach. - uśmiechnąłem się chamsko, zabierając mój telefon. - Nara. - powiedziałem, wychodząc przez zrobiony specjalnie korytarz.
Podszedłem do Hyunga, chcąc zaprzestać rozmawiania o Tae. Jednak oczywiście nie.
- Cześć.. - uśmiechnął się, idąc w stronę szafek. - Wiesz, Tae.. nie jest chyba z tobą w takiej relacji o jakiej mówił Hyub? - tak kurwa, jestem jego jebaną dziwką.
- Pojebało Cię? Szczerze? - spytałem, waląc ręką w szafkę. - Czy kiedykolwiek widziałeś, żeby mi kurwa płacił za seks? Robię to z własnej nie przymuszonej woli, kocham go i okazuje to w różny sposób, między innymi taki. - mruknąłem, odpisując na wiadomość starszego. - Ja Ci do łóżka nie patrzę, tym bardziej gdy ruchasz się z Hoseokiem, który jeszcze tydzień temu proponował Ci trójkącik z twoim byłym. - wyjąłem swoje książki, ponownie pisząc do bruneta. - Zresztą od kiedy interesuje Cię mój związek z Tae? - zapytałem, idąc w stronę klasy.
- Mogłeś na mnie nie naskakiwać, chciałem się jedynie upewnić.. - mruknął cicho, siadając przy ścianie. - Odłożył byś ten telefon, porozmawiałbyś ze mną..
- Już, Hyung do mnie tylko pisał.. - uśmiechnąłem się, widząc moją tapetę. - Przepraszam. - przytuliłem się do niego, chowając telefon do tylnich kieszeni.
- Wybaczam, rozumiem twój wybuch.. - uśmiechnął się, wstając z podłogi. - Chodź, zaraz ta baba powinna przyjść.. wchodzimy?
Po kilkunastu lekcjach.
Czas długiej przerwy. Usiedliśmy z Hyungiem, przy jednym z wielu wolnych stołów.
- Masz śniadanie? Czy znowu mam Ci coś ode mnie dać? - spytał, podchodząc do stołu z tacką. - Tym razem zdążyłeś?
- Nie, za późno wstałem. Nawet nie nałożyłem cieni.. - zaśmiałem się, zabierając się za kanapkę. - Hyung mi ją zrobił, awokado i łosoś. - dałem mu kawałek. - Dobre są, ale strasznie po nich tyje..
- Nie jesteś gruby, masz idealną sylwetkę i wagę. Nawet jesteś za chudy... TaeTae o Ciebie dba. - uśmiechnął się, jednak po chwili zauważyłem nagły brak uśmiechu. Poczułem jak ktoś się do nas przysiada.. szkolni idioci..
- TaeTae? Brzmi jak jakiś kundel, najwyżej tania dziwka.. - nie zbytnio to na mnie działa.. - W jednym się tylko z tobą zgodzę, jesteś gruby.
- Lepszych tekstów nie masz? Jechanie po mojej wadze nie jest wielkim wyczynem, zazdrosny jesteś pultasku? Popatrz na Ciebie a na mnie.. widzisz różnice? - zaśmiałem się, odsuwając od niego.
- Widzę, ja nie wyglądam jak dziwka. - zabawne.
- Dziwką to najwyżej jest twój kumpel, ale wątpię by ktoś go chciał. - uśmiechnąłem się, odchodząc od stołu. - Pojebało Cie?! - zapytałem, czując jak oblewa mnie wodą. - Kurwa, nowe ciuchy. - mruknąłem pod nosem, dobrze, że telefon mam odporny.. gorzej z plecakiem i książkami..
- Teraz wyglądasz jak typowa dziwka. - to nawet nie jest śmieszne. - No już dzwoń do swojego sponsora, niech Ci pomoże! - połowa stołówki się zaśmiała.
- Kurwa, lepiej zadzwoń po swojego bo jak widać bronić się nie umiesz. - zaśmiał się starszy, widząc jak tamten się odwraca.. walnął mu z pieści w twarz. - Nie waż się do niego nigdy więcej zbliżać kurwo, bo skończysz jeszcze gorzej. - splunął na niego, biorąc mnie z tamtego miejsca.
Zabrał mnie przed szkołę, najpierw chciał iść do nauczycieli.. jednak Ci nic by na to nie zrobili. Mieli po prostu wywalone na nas..
Usiedliśmy na ławce, wyjąłem telefon by zadzwonić do starszego. Nie miałem ubrań na zmianę..
- Cześć kotku.. coś się stało? - czyli jednak coś czuje.
- Mógłbyś przyjechać, jestem cały mokry.. nie mam ubrań na zmianę.. - spytałem, obserwując dokładnie twarz Kookiego.
- Jakim cudem? Oczywiście zaraz będę..
- Pokłóciłem się z pewną oso.. - przerwał mi.
- Kim, mów dokładnie. - nie.
- Tae.. nic przecież poważnego mi się nie stało. Żyje.. nie musisz nic robić, Jungkookie mi pomógł.. - stwierdziłem, jednak zbytnio naciskał.. - Znam tylko jego imię.. nie chodzę z nim do klasy.
- Mów skarbie, zaraz będę jestem już na skrzyżowaniu.. - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Soobin, bynajmniej tak mówił do niego ten drugi..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top