22
Jungkook.
- Mówię Ci, on chyba popada w jakąś letnią depresje.. - mruknąłem do młodszego przyjaciela, gdy wreszcie Tae od nas odszedł. - Cały czas siedzi w domu, nie odbiera telefonu ani nie odpisuje na wiadomości od Namjoona..
- Poproś Tae, żeby z nim pogadał. On zna go lepiej niż ja. - mądre.. - Chwila, to w tym roku dalej jesteśmy w tej samej klasie no nie?
- Tak, no przecież matka mnie wysłała rok później przez chorobę. - uśmiechnąłem się, wkładając do swojego koszyka kolejny zeszyt. - Nie wiem, kiedy te wakacje minęły? Nic nie zrobiłem znowu.
- Masz chłopaka, ja mam chłopaka.. twój brat ma chłopaka.. - no, dobra jedynie to. - Nie jestem już prawiczkiem, w dodatku wyprowadziłem się od ojca i znowu zacząłem rozmawiać z siostrą. - no i jeszcze to, ale to on zrobił nie ja. - A ty co najwyżej, Em.. opiekowałeś się mną?
- Macie już te zeszyty? Spać mi się chce.. - mruknął starszy, podchodząc do nas z kilkoma paczkami jedzenia na szybko. - No co? Szkoła wam się zaczyna za dwa dni, a ja będę musiał już normalnie chodzić do pracy nie będę miał czasu na gotowanie, czy jeżdżenie po obiady. - wytłumaczył się, wrzucając wszystko do koszyka który trzymał Jimin.
- Właśnie, Jiminnie.. znowu będziesz miał obniżone z zachowania za włosy.. - ale i tak będzie miał, lepsze od mojego.. - Ale ładnie Ci w tym kolorze..
- Wiem.. co roku mam zaniżone z zachowania. - mruknął, patrząc tępo w ścianę. - Lekarz.. kurde, przecież ja powinienem iść do lekarza..
- Jakiego lekarza? Nic nie mówiłeś.. - spytał zdziwiony brunet.
- Kardiolog, zawsze przed rozpoczęciem roku szkolnego chodzę na badania kontrolne a on mi wypisuje zwolnienie na cały rok z ćwiczeń. - ten to potrafi się ustawić. - Zadzwonię i umówię się na jutro, zawieziesz mnie? - zapytał, patrząc na swojego chłopaka, tym błagalnym wzrokiem.
- No dobrze, ale teraz możemy iść już do kasy?
Po zakupach, na obiedzie.
Wróciłem do mieszkania, zabierając ze sobą kupiony wcześniej obiad.
- Jin? Jesteś w domu? - zapytałem odrazu po wejściu, oczywiście słysząc potwierdzającą odpowiedź. - Chodź mam obiad. - uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak wychodź z pokoju. - Siadaj, musimy pogadać.
- Co znowu?
- Jesteś starszy, niby mądrzejszy.. - zacząłem, podając mu jedno pudełko. - Co tak naprawdę jest między tobą a Hyungiem? - zapytałem, widząc jego dość dziwną minę.
- Nie wiem. - mruknął cicho, biorąc trochę jedzenia. - Namjoon sądzi, że jest jedynie moją zabawką.. wykorzystuje go do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych, najwyżej by mieć do kogo się przytulić..
- Co ty czujesz?
- Nie wiem.. z jednej strony strasznie mi go brakuje, ale z drugiej nie chce go widzieć po tym co zrobił. - co on zrobil? - Jak wracaliśmy, wziąłem na chwile jego telefon. Mój się rozładował, a chciałem napisać do Tae zapytać gdzie są.. - powiedział nieco głośniej niż szept. - Wszedłem w wiadomości, zobaczyłem kilka kontaktów dziwnie podpisanych.. nacisnąłem na jedną z kilku konwersacji.. - zaczął się lekko trząść, przez zimno w domu.. - Były tam wiadomości proponujące seks, nie wysyłane przez niego.. ale jednak..
- Musisz z nim o tym porozmawiać, zapytać.. jak ty tego nie zrobisz, to stracisz go. - uśmiechnąłem się delikatnie, głaszcząc go po plecach. - Powinieneś także zmienić swoje zachowanie wobec niego, jeśli on widzi siebie w tym związku tak jak Ci powiedział.. to tym bardziej musicie porozmawiać. - przytulił się do mnie, cicho przepraszając.
- Obiecuje, porozmawiam z nim.. jutro.
Rano.
Jin.
Wstałem około godziny szóstej, dziś musiałem iść już do pracy. Przydałoby się wpaść w wir pracy.. nie ważne.
Odrazu odszukałem telefonu, aby zadzwonić do mojego chłopaka. Odebrał za pierwszym razem..
- Cześć.. nie obudziłem Cię? - spytałem, cichym głosem. - Moglibyśmy się spotkać? Przed pracą? Chciałbym porozmawiać..
- Dziś masz już magicznie, wolny czas? - rozumiem.. - Przyjadę do Ciebie za półgodziny, pomysł sobie o czym chcesz porozmawiać. - rozłączył się, a ja zacząłem prawie płakać.
Mówił do mnie jakby był zły, gdybym był jego wrogiem.. poczułem się znienawidzony.
Około siódmej..
Otworzyłem drzwi, wpuszczając do domu blondyna. Usiadł na kanapie, wcześniej witając się z moim młodszym bratem..
- Po co chciałeś się spotkać? Jeszcze wczoraj nie miałeś dla mnie czasu, a siedziałeś cały dzień w domu. - spytał, lekko ignorując mój wygląd.
Nie spałem od dwóch dni, od czasu gdy wróciliśmy.. miałem podkrążone oczy, roztrzepane włosy i byłem ubrany w piżamę. Wyglądałem jak zombie, totalnie.. w dodatku miałem katar przez ciągły płacz.
- Porozmawiać.. - stwierdziłem, siadając na wcześniejszym miejscu bruneta. - W dzień wyjazdu wziąłem twój telefon, chciałem napisać wiadomość do Tae.. zapytać gdzie są. - wziąłem głęboki oddech. - Zobaczyłem te wiadomość, nie były wysłane przez Ciebie.. ale jednak, były to propozycje na seks. - powiedziałem, już nie zacinając się aż tak bardzo.
- To wiadomości od mojego byłego.. wysyła mi wiele takich, każda z innego numeru.. - zszedł z niego ten dystans, bardziej pojawiło się zdziwienie mieszane z współczuciem. - Nie chce iść z tym nigdzie, nie przeszkadza mi to. Wysyła sobie jedynie durne wiadomości, nic więcej.. - uśmiechnął się delikatnie. - Tylko o to byłeś obrażony? Jak dalej nie wierzysz, to już nie wiem jak mam Ci udowodnić moją wierność.. możemy się zawsze z nim spotkać, albo zmienię numer.. - dobry ten drugi pomysł.
- Mm.. - wydałem z siebie, nie zrozumiały dźwięk. - Nie wiem.. co mam myśleć. - szepnąłem dość cicho, przerywając chwilowo ciszę. - Chciałbym Ci wierzyć, kocham Cię.. ale boje się zdrady..
- Nie wierzysz mi. - powiedział smutno, podając mi telefon. - Masz, zobacz sobie.. możesz wszystko przejrzeć. Znajdziesz najwyżej wiadomości, od Jijunga..
- Nie chce.. wierze Ci. Ale zmienisz numer.. urwiesz z nim całkowicie kontakt. - uśmiechnąłem się, czując jak łapie moją rękę. - Przepraszam..
- Ja powinienem przepraszać.. - przytulił się do mnie, ściskając moje ciało. - Zawieść Cię do pracy?
Jimin.
Z samego rana zadzwoniłem do lekarza, prosząc o wizytę na dziś. Obudziłem mojego chłopka, mówiąc by szybko się wyszykował, mieliśmy już tam być o ósmej.
- Jiminnie, nie potrzebujesz jakiś papierów przypadkiem? Zabrałeś coś ze sobą z domu? - zapytał, gdy wchodziliśmy do auta.
- Nie widziałeś dwóch ogromnych segregatorów, w swoim gabinecie? Ostatnio je tam położyłem, są tam wszystkie dotyczące mnie papiery. Akt urodzenia, jakieś papiery od lekarzy, testament po mamie.. - mruknąłem po zapięciu pasów. - No wszystko, wziąłem teczkę przecież.. leży z tyłu w twojej torbie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top