21

Taehyung.

Nie spałem w nocy, z rana odebrałem zamówione kwiaty. Przygotowałem śniadanie, ubrałem się i nałożyłem korektor pod oczy, które były odziane w fioletowo-granatowe cienie.

Po przygotowaniu wszystkiego, tylko jeszcze czekałem aż Jimin ssi się obudzi, co stało się niecałe dziesięć minut później.

- Przepraszam za wczoraj kochanie.. - mruknąłem, chowając się za ogromnym bukietem kwiatów. - Wybaczysz mi? Nie tak to miało wyjść.. ale nie mogę Ci powiedzieć co robiłem. Jedynie możesz widzieć, że byłem z Jinem. Więc nie musisz się martwić, nie zdradziłem Cię. - uśmiechnął się, wąchając kwiaty.

- Moje ulubione.. - szepnął, patrząc na mnie. - Wiesz jak ja się idioto martwiłem?! - zapytał, lekko podnosząc ton głosu. - Nie rób tak nigdy, myślałem, że coś Ci się stało..

- Przepraszam.. - szepnąłem, patrząc się w dół. - Już nigdy, przenigdy tak nie postąpię.. - uśmiechnąłem się, czując jak podnosi moją brodę i lekko mnie całuje. - Czyli wybaczysz?

- Tak, jestem głodny..

Około godziny siedemnastej.
Jimin.

- Dobrze wyglądam? - spytałem kolejny raz, przeglądając się w lustrze.

- Zawsze wyglądasz pięknie.. - uśmiechnął się starszy, przytulając się do mnie od tyłu. - Razem wyglądamy dobrze, bardzo dobrze.. - uśmiechnąłem się, patrząc na nas. - Telefon Ci dzwoni. - odszedłem szybko od niego by odebrać.

- No braciszku jesteśmy, tylko jakiś ochroniarz? - spytała bardziej. - Nie chce nas wpuścić i musisz zejść na dół.. - szybko wyszedłem z domu, zjechałem windą po drodze rozłączając się ze starszą dziewczyną. - Suho wpuść ich, to moja siostra i jej mąż. - uśmiechnąłem się słodko, do ochroniarza wiedząc iż mi nie odmówi.

- Panie Jiminnie, tłumaczyliśmy parenascie razy. By ktoś wszedł, musi zostać wcześniej wpisany na listę. - chwila, jakim cudem ich jeszcze nie wpuścił?

- Nie było Cię wczoraj w nocy na zmianie, a nie lubię rozmawiać z innymi. Oni mnie nigdy nie słuchają. - mruknąłem, przepuszczając siostrę i jej męża. - Kupię Ci obiad dziś, pasuje? Nie rób problemów, a dobrze na tym wyjdziesz. - uśmiechnąłem się i wszedłem do budynku, odrazu włączając windę.

- Ale się zmieniłeś maluchu, urosłeś.. zmieniłeś kolor włosów. Jakiś chudszy jesteś.. - uśmiechnąłem się, klikając odpowiednie piętro. - Seung, przywitał byś się! - mruknęła, bijąc go w ramie.

- Ach, cześć dzieciaku. - zaśmiał się, po wyjściu z windy.

Otworzyłem im drzwi, sam wszedłem jako pierwszy. Poszukałem wzrokiem starszego bruneta, który stał jeszcze przy komodzie w sypialni skąd coś wyciągał. Zaprosiłem ich, do stołu czekając chwile aż zajmą miejsca. Przeprosiłem ich, by iść po chłopaka do pokoju.

- TaeTae, chodź już.. - szepnąłem, przytulając się do niego. - To jest Taehyung.. - przedstawiłem go, widząc jak lekko się schyla.

- Lea. - przedstawiła się dziewczyna, także się lekko skłaniając.

- Seunghee. - powtórzył to jeszcze najstarszy, który już tylko poruszył głową w dół.

- Czyli, mój braciszek jest gejem tak? - spytała niewyraźnie dziewczyna, która nagle nabrała do mnie dystansu.

- Tak, nie wstydzi się okazywać swoich uczuć. - uśmiechnął się brunet, łapiąc mnie za dłoń pod stołem. - Widzicie w tym jakiś problem? - zapytał, dalej się uśmiechając.

- Och, nie. Jego wybór, mam tylko nadzieje, że go nie skrzywdzisz. - odwzajemniła uśmiech.

Cały obiad minął nam w miłej atmosferze, a nawet i Seung zaczął się odzywać. Gdy już prawie wszystko zjedliśmy, mój chłopak gdzieś nagle zniknął.

- Jiminnie.. - szepnął, stając obok mojego krzesła. - Chciałem Cię przeprosić za wczoraj, te kłótnie u moich rodziców także.. mam dla Ciebie mały prezent.. - podał mi małą torebeczkę z dwoma pudełeczkami, otworzyłem je przyglądając się pięknym diamentom przy kolczykach. - Taki podarunek, chciałem Ci zrobić przyjemność.. mam nadzieje, że się podoba.. - powiedział z lekka wystraszony, uśmiechnąłem się do niego. Otwierając drugie pudełeczko. - Mam taką samą.. - pokazał mi bransoletkę, na nadgarstku. Była identyczna, tylko z lewym kawałkiem serduszka.

- Hyung.. - mruknąłem, podając mu kolczyki by je założył. - Kocham Cię bardzo.. - uśmiechnąłem się, po zapięciu bransoletki.

- Ach.. słodziaki.

Namjoon.

Po powrocie spędzałem mniej czasu z Jinem.. cały czas siedział w firmie, tłumaczył się ogromem pracy. Jednak Tae jakoś mógł siedzieć w domu i spędzać czas z młodszym, coś mi w tym nie pasowało. Tym bardziej, że jak pojechałem do ich firmy to nie było ani jednego z nich.

Zadzwoniłem do niego dziś dopiero drugi raz, zawsze do godziny dziesiątej jeśli akurat u mnie nie spał to rozmawialiśmy ponad pięć razy..

- Halo? - spytał, nie używając swojego typowego przywitania.. - Coś potrzebujesz, czy dzwonisz tak o sobie? Nie mam zbytnio czasu, sprężaj się. - ciekawe na co poświęca dzień wolny.

- Masz wolne, przecież dobrze o tym wiem. - mruknąłem, starając się brzmieć dość normalnie. - Możemy się spotkać? Czy masz ważniejsze rzeczy do roboty, w dzień wolny od pracy? - zapytałem.

- Nie mam czasu, jutro przyjadę.

- Zrobiłem coś nie tak? - spytałem, okazując już prawdziwe uczucia bez tego udawanego naturalnego tonu. - Skarbie..

- Nic, nie zrobiłeś źle.. - coś nie wierze. - Sam nie wiem co się ze mną dzieje..

- Może jednak chcesz się spotkać, kochanie? Jakoś mi dziwnie bez Ciebie, twojego widoku.. - mruknąłem smutnym głosem, ledwo słyszalnie.. tęskniłem za nim. - Ale zapewne nie masz czasu, wolisz zostać sam w domu.. twoja mama jest na wyjeździe a Jungkook u swojego chłopaka.

- Hyung nie tak.. - a jak? Ignorujesz mnie. - Jestem zmęczony, coś się ze mną dzieje.. sam nie wiem co.. z jednej strony mi Ciebie brakuje strasznie, ale z drugiej nie chce Cię widzieć. - miło.

- Może zrobimy sobie przerwę, pomysł o swoich prawdziwych uczuciach. Póki co to jak dla mnie, to jestem jedynie facetem do zaspokojenia twoich potrzeb seksualnych i do możliwości przytulenia się. - stwierdziłem, wchodząc do mojego mieszkania. - Dam Ci tyle czasu ile potrzebujesz, pa. - rozłączyłem się, nie oczekując odpowiedzi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top