20
Jimin.
Wahałem się, ale po wielu namowach zadzwoniłem do dziewczyny.
- Hej, siostra.. - mruknąłem przeciągając ostatnie słowo. - Wiesz, dawno się nie widzieliśmy.. może chciałabyś przyjechać do mnie na obiad z Seungiem? - dobrze pamiętam jego imię?
- Jimin ssi, przecież wiesz jakie mam stosunki z ojcem.
- Nie mieszkam już z ojcem. - powiedziałem, czekając na jej odpowiedz co do obiadu. - To co wpadniesz? Jutro koło siedemnastej? - popatrzyłem na starszego, który jedynie machał głową na zgodę. - Wyślę Ci adres w wiadomości, tylko nie zdziw się jak nikt nie będzie chciał Cię wpuścić. Najlepiej zadzwońcie jak będziecie bliżej, jakoś na skrzyżowaniu. - stwierdziłem, obserwując jak brunet wychodzi z pokoju.
- Chwila.. - uśmiechnąłem się słysząc po chwili, jej zgodę. - Lepiej opowiadaj co u Ciebie, masz kogoś? Jakim cudem ojciec Cię wypuścił z domu? Pozwolił się wyprowadzić?
- Co do ojca, uciekłem.. później gdy był w pracy to pojechałem po moje rzeczy. - mój uśmiech zniknął, a pojawił się smutny nastrój. - No a co do tego, posiadania kogoś.. to wiesz.. dowiesz się jutro siostrzyczko. - ponownie pojawił mi się uśmiech. - Nic Ci dziś nie powiem, jedynie możesz wiedzieć, że znam te osobę przez ojca. W ten sam dzień gdy się wyprowadziłem, ojciec był na jakimś spotkaniu i zabrał mnie tam. - mruknąłem.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile, zanim się obejrzałem była już noc. A więc zakończyliśmy rozmowę, oczekując jutrzejszego zobaczenia się. Poszedłem do łazienki, gdzie prawdopodobnie miał być Taehyung. Bynajmniej tak mi się wydawało..
- Hyung? - spytałem, nie widząc jednak nigdzie bruneta.
Zdziwiłem się, zawsze mnie informował gdy gdzieś wychodził.. może nie chciał mi przeszkadzać? Dawno nie rozmawiałem z siostrą, ale..
Zacząłem szukać swojego telefonu, chcąc do niego zadzwonić. Jednak nigdzie go nie mogłem znaleść.. przeszukałem całą kuchnie, salon i sypialnie. Ale nigdzie nie widziałem urządzenia.
Po chwili dopiero przypomniałem sobie, że położyłem go na biurko..
Wróciłem do sypialni, szybko odblokowałem telefon, przelotnie popatrzyłem na tapetę gdzie było nasze wspólne zdjęcie. Nacisnąłem ikonę kontaktów i poszukałem numeru Tae, nie musiałem tego robić długo. Pokazywał się jako pierwszy, ponieważ często rozmawialiśmy gdy był w pracy..
- Gdzie jesteś? - spytałem, słysząc jego oddech. - Hyung? - powtórzyłem jeszcze raz, nie słysząc odpowiedzi. - Tae, to nie jest śmieszne. - mruknąłem, będąc trochę wystraszony.
Rozłączyłem się, po dłuższym czasie braku odpowiedzi. Wybrałem numer do drugiej najważniejszej osoby, Jeongguk.
- Coś się stało? Jest druga w nocy.. - usłyszałem zaspany głos.
- Tae nie ma w domu, znaczy był jeszcze dwie godziny temu.. ja jakoś tak zagadałem się z siostrą a on zniknął. - stwierdziłem, siadając na łóżku. - Dzwoniłem do niego, odebrał ale nie odzywał się. Było słychać jedynie oddech..
- Spokojnie, nie denerwuj się. Przyjadę do Ciebie, dobrze? - zgodziłem się, cały czas prowadząc z nim rozmowę. Dopóki nie dojechał pod apartament. - Czyli rozmawiałeś z siostrą, on nagle wyszedł z pokoju i zniknął tak? - spytał na wejściu.
- Tak.. - szepnąłem, przytulając się do niego. - Pisałem do niego, odczytuje ale nic nie odpisuje.. tak samo jak dzwoniłem. Odbiera ale się nie odzywa.. - stwierdziłem, siadając na kanapie. - Czy ja coś źle zrobiłem? Obraził się?
- Po pierwsze nie płacz.. nic nie zrobiłeś.. to on się zachowuje jak dupek. - uśmiechnąłem się, widząc twarz chłopaka. - Po drugie, to ma już stu procentowy wpier.. nie będę przeklinać. - przytuliłem się do niego, czując jak głaszcze moje włosy. - Spróbuj spać, poczekam na niego.. nie martw się skarbie. Musisz się wyspać. - uśmiechnął się, a ja bardziej sie wtuliłem w jego ramie.
Taehyung.
Gdy Jimin rozmawiał z dziewczyną, ja dostałem wiadomość od Jina. Plan szedł dobrze, teraz tylko musiałem się wymknąć na chwilkę.
Wyszedłem z domu, uważając na wydawane przez drzwi dźwięki. Szybko wsiadłem do auta, w którym siedział starszy przyjaciel.
- Napewno chcesz to tak zrobić? Znacie się coś koło dwóch miesięcy.. Tae. - zaczął, gdy wyjechaliśmy na drogę. - Może i się bardzo kochacie, ale małżeństwo? Po dwóch miesiącach? W dodatku nie całych? - dobra, teraz jak tak o tym myśle.. - Możesz mu przecież normalnie kupić jakiś łańcuszek, bransoletkę czy pierścionek i dać jutro na tym obiedzie.. - mądry pomysł.. - Wstrzymaj się z małżeństwem, przecież on jest jeszcze dzieckiem.. chodzi do szkoły. Wiesz co zrobili by z nim nauczyciele, inni uczniowie? - nie pomyślałem.. - Rzucili by się na niego, wyeliminowali ze społeczności. Tym bardziej, gdyby powiedział, że jest w związku z mężczyzną.
- No dobra, kupię mu jakąś bransoletkę a z oświadczynami się wstrzymam. Odpowiada? Teraz jedź szybciej do tej galerii, muszę szybko wrócić. - uśmiechnąłem się, planując wybór.
Przedłużyło się nam, dostałem już tak dużo wiadomości od Jimina oraz Jungkooka. Martwi się, ale co ja mam mu odpisać? „Skarbie kupuje Ci prezent, nie martw się"? Przecież to brzmi idiotycznie..
- Wracamy, kupiłem mu kolczyki.. - mruknąłem do starszego, dzięki któremu już po chwili byłem w mieszkaniu.
Otworzyłem drzwi, widząc odrazu mojego chłopaka który spał na kanapie obok Jungkooka. Podszedłem do nich, przebudziłem szatyna.
- Cicho.. - szepnąłem, widząc jak zamierza już na mnie krzyczeć. - Powiem Ci o wszystkim, tylko daj przeniosę go do sypialni.. kark go będzie rano boleć od spania tu. - mruknąłem cicho, zabrałem młodszego na ręce i wyszedłem z nim do sypialni. Gdy kładłem go na łóżku, dokładniej przykrywałem zaczął się budzić. - Spokojnie, już jestem kochanie.. wszystko dobrze.. - uśmiechnąłem się, widząc jak znowu zamyka oczka.
Wróciłem do salonu, gdzie czekał na mnie wkurzony Jeongguk..
- Spokojnie, byłem z Jinem. Kupowałem dla Jimina kolczyki i bransoletkę.. - pokazałem mu dwa pudełka, których zawartość sam obejrzał. - Chciałem mu zrobić niespodziankę jutro, a gdybym zniknął w dzień to by coś podejrzewał..
- Zajebie Cię kiedyś. - warknął cicho. - Wiesz jak on się martwił? Co ty sobie myślałeś, odbierałeś telefon a nic nie mówiłeś. Albo odczytywałeś wiadomości a nie odpisywałeś, mogłeś wymyślić, że no nawet i Namjoonowi się zepsuło auto i pojechałeś go odebrać z pracy. - nie powinienem, tego żałować prawda? - Gdybyś zobaczył jak on wyglądał, płakał.. trząsł się.. w dodatku był strasznie wystraszony i zmartwiony.. - żałuje tego, nawet jeśli zrobiłem to dla niego..
- Przeproszę go, obiecuje.. już nigdy tak nie zrobię. - stwierdziłem cicho, chowając do szafki małą torebeczkę z prezentem. - Teraz to ja jeszcze muszę rano kupić kwiaty, dużo kwiatów.. - uśmiechnąłem się, przeglądając na telefonie kwiaciarnie.
- Czerwone tulipany, czarne róże.. białe lilie. - uśmiechnął się młodszy, wymieniając ulubione kwiaty mojego maluszka. - Najbardziej lubi tulipany, jest ich dużo w tym okresie.. najlepiej kup jakiś duży bukiet. Uwielbia dostawać kwiaty..
- Dziękuje..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top