19
Nad ranem
Jimin.
Przyjechaliśmy dopiero około piątej, może i nie mieliśmy daleko od miejsca zatrzymania. Jednak Hyung wyglądał na totalnie padniętego, dlatego nie naciskałem. Mogło by się coś jeszcze komuś stać..
- Ach, jestem padnięty. - mruknął starszy, odrazu kładąc torby przed drzwiami. - Nigdy więcej nigdzie nie wyjadę o tej godzinie, ale noc była nawet znośna.. - znośna?
- Znośna? Jesteś tego pewny? - spytałem, odwracając się w drugą stronę. - W takim razie ja sobie może wyjdę, spędzę noc z Jungkookiem. - zaśmiałem się czując, jak starszy mnie do siebie przyciąga. - Nagle już było dobrze? Leciałeś bez lubrykantu, a mój odbyt nie jest zbyt mokry. Nie jestem kobietą, a ślina szybko zasycha.. - mruknąłem, patrząc w jego oczy.
- Było świetnie, jak zawsze skarbie.. - pocałował mnie w usta. - A za ten brak wszystkiego, to przepraszam.. sam chciałeś. - uśmiechnął się, idąc do sypialni. - Idę spać, mam jeszcze godzinę a potem muszę iść do pracy.. - nie.
- Nigdzie nie idziesz, prawie całą noc jechałeś. Twój organizm potrzebuje odpoczynku, teraz idziesz się ładnie położyć. A ja zrobię sobie coś do jedzenia, muszę jeszcze poczekać na Jungkooka i później przyjdę się położyć.. - uśmiechnąłem się, idąc za nim do sypialni.
- Kochanie moje malutkie, położysz się obok? - spytał, patrząc na mnie słodkimi oczyma. - No proszę..
Po zaśnięciu Taehyunga.
Wyszedłem spod jego ręki, chcąc się wydostać do salonu. Popatrzyłem jeszcze na jego, oddychał równomiernie.. przykryłem go kocem i wreszcie wyszedłem z pokoju. Usiadłem na kanapie, odrazu wybierając numer do Jungkooka.
- Kiedy będziesz? Nudzi mi się.. Tae już zasnął. - mruknąłem, słysząc jego głos.
- Nie wiem, znaczy jestem już w Seulu.. ale Hoseok poprosił abym pomógł mu z rozpakowaniem.. - fajnie. - Przepraszam.. daj mi maksymalnie półgodziny, do tej pory powinienem się stąd uwolnić.
- Hyung... co ja mam niby robić? - spytałem, szukając jakiegoś zajęcia. - TaeTae poszedł spać, a ja nawet nie mam żadnej książki. On nic nie czyta, no tylko wszystko co związane z pracą. Żadnych papierowych powieści.. - stwierdziłem idąc do kuchni. - Weź daj mi tego konia, ja sobie z nim pogadam. Wyjdziesz szybciej.
- Jimin ssi, zamów sobie książki.. popatrz coś na internecie. Ale jak chcesz, trzymaj. - usłyszałem jak podaje komuś telefon.
- Halo? - teraz pytanie, co mam powiedzieć.. - Jimin?
- Ach, no tak. - zaśmiałem się. - Słuchaj, mam do Jungkooka ważną sprawę.. prywata. - zacząłem.
- Oczywiście, przywieść go gdzieś? - łatwo poszło.
- Zna adres, bynajmniej powinien. Do Tae, dzięki.. - rozłączyłem się, odłożyłem telefon wcześniej łącząc się ze słuchawkami w których włączyłem ulubioną piosenkę.
Zabrałem się za pokrojenie warzyw, miałem ochotę na kanapki z pomidorami, sałatą i ogórkiem. Po idealnym ułożeniu wszystkiego na talerzyku, poszedłem zanieść dwie z sześciu kromek brunetowi do sypialni.
- Kochanie.. - szepnąłem, zaraz obok jego ucha. - Zrobiłem Ci jedzenie, wstań.. nic nie jadłeś od wczorajszego obiadu.. - uśmiechnąłem się, czując jak podnosi się delikatnie. Usiadłem obok niego, patrząc jak przeciera oczy.
- Dziękuje.. - głos z chrypką, uwielbiam to.. - Pójdę otworzyć.
- Jedz sobie, zapewne Jungkookie.. - ucałowałem go szybko i namiętnie, po czym uciekłem z pokoju. - Co tak dlu?.. - przerwałem widząc mojego ojca. - Wyjdź, stąd. Nie chce Cię widzieć. - powiedziałem głośno, zaciskając lekko dłonie. - Głuchy jesteś?! - prawie krzyknąłem.
- Porozmawiajmy.. - prawie szepnął, gdy ja jeszcze bardziej podniosłem głos.
- Nie zamierzam rozmawiać z facetem, który jedynie zniszczył mi dzieciństwo i okres dojrzewania. - ściszyłem się lekko, słysząc dźwięk otwieranych drzwi od sypialni. - Nie pokazuj mi się nigdy na oczy, wole nie mieć ojca niż mieć takiego jak ty. - odpowiedziałem, mało co się nie rozklejając.
- Spokojnie.. - usłyszałem miły szept, tuż nad moim uchem. - Nie jest tu pan miłe widziany, radziłbym się stąd zmyć zanim wezwę ochronę. - powiedział poważnym, zimnym tonem.
- Nie wtrącaj się w moje wychowywanie, własnego dziecka. - śmieszne. - Wracamy do domu Jimin! - przegiął.
Zobaczyłem jak Taehyung nacisnął jeden guzik, przy drzwiach. Odpowiadał on za natychmiastowe wezwanie ochrony..
- Jimin ssi, jest już dorosły. Może robić co chce, mieszkać z kim chce i zakochiwać się w kim chce. A pan jedynie może patrzeć jak jego dziecko się rozwija, pomagając mu czasami z decyzjami czy w innych sprawach. - przytuliłem się do niego bardziej, prawie chowając się w nim cały. Nie chciałem patrzeć na twarz tamtego mężczyzny. - Zjebał pan wszystko, całe relacje z własnym synem. Prawdopodobnie już nigdy go nie zobaczysz, więc póki co możesz się najwyżej pocieszyć tym, że dobrze się ustatkował i nie ćpa w jakiś melinach. - uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak starszy podnosi moją głowę.
- Kochanie? - usłyszałem cichy głos tuż obok mojego ucha, otworzyłem oczy. - Krzyczałeś coś przez sen.. wszystko dobrze? - czyli to tylko sen, a mój ojciec nie wie gdzie mieszkam? - Chodź tu, nie płacz juz.. - wtulił mnie w swoje ciało, wytarł policzki i pocałował. - Powiesz mi co Ci się śniło?
Opowiedziałem mu o wszystkim, jednak jak się okazało nie wszystko było snem. Zrobiłem mu jedzenie i miałem się spotkać z Ggukiem, ale wyprosił go mówiąc iż śpię. Czyli musiałem zasnąć, gdy przyniosłem mu jedzenie..
- Kotku, nawet jeśli by tu przyszedł to nikt go z ochrony na dole nie wpuścił. Pozwalają wchodzić jedynie pewnej liście ludzi, no i mieszkańcom. Czyli dosłownie kilku osobom. - uśmiechnął się, przytulając mnie. - Musisz pokazać swój dowód, chyba że akurat przyjeżdżasz z kimś kto tu mieszka. No czyli Jin i Joonie ostatnio nie musieli się przedstawiać. - rozumiem.. - Zawsze możesz zmienić listę, prosząc u jednego z tych mężczyzn o zmianę.
- Rozumiem.. - szepnąłem, przytulając się do niego. - Wiesz? Ostatnio mam wiele dziwnych snów.. ostatnio miałem taki gdzie byłem wujkiem, a moja siostra urodziła dziecko.. - mruknąłem.
- Masz.. siostrę? - nie mówiłem mu?
- Tak, ona ma już prawie trzydzieści lat.. mieszka z mężem. - uśmiechnąłem się, szukając w telefonie jej zdjęcia. - Miała łatwiej, wyszła za mąż jak jeszcze mama żyła, zawsze była dla nas.. pomagała nam i nie krytykowała jak ojciec który całe dnie siedział w pracy. - podałem mu urządzenie, z naszym wspólnym zdjęciem.
- Och, ładna.. - klepnąłem go w nogę, co to to nie. - Oczywiście nie bardziej niż mój chłopak.. - uśmiechnąłem się, siadając bliżej. - Może byś ją zaprosił? Z tym jej facetem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top