17
Jin, rano.
Wczoraj starszy pomógł mi się umyć, wziąć tabletki i wysmarował mi całe pośladki maścią przez co musiałem spać z odkrytą pupą. Było mi straszliwie zimno, niby lato a jednak umieram z zimna.
Obudziłem się jak zwykle zmarznięty i przytulony do Jooniego, byłem zakryty kołdrą aż po sam nos. Jednak i tak byłem cały zamarznięty.
- Trzęsiesz się kochanie.. - szepnął, zamykając mnie w szczelnym uścisku. - Jesteś cały lodowaty.. - mruknął dotykając mojego czoła. - Chyba masz gorączkę, poczekaj pójdę po termometr..
- Zostań, jak mnie przytulasz to jest ciepło.. - stwierdziłem, odwracając się do niego twarzą. - Kocham Cię, bardzo.. mocno.. - wyszeptałem, przerywając co słowo by móc zostawić mały czerwony ślad na jego klatce piersiowej.
- Także Cię kocham Jinnie.. - uśmiechnąłem się, czując jego usta na moich.
- Będziesz chory.. - mruknąłem pstrykając, go w nosek. - Kto mi będzie gotował w domu?
- Spale prędzej kuchnie, jedyne co potrafię dobrze zrobić to ryż z warzywami. - uśmiechnąłem się, patrząc na jego usta, które ponownie pocałowałem. - I tak będziesz musiał sam zostawać, mam prace. Jackson mnie zabije, jak znowu wezmę wolne. Znowu ostatnio kupił jakiś blok, a ja muszę uzgodnić wszystko z architektami.. - mruknął odchodząc od łóżka.
- Kogo nie było ostatnio przez dwa tygodnie, mówił, że jest chory. A w gazecie widziałeś jego zdjęcie z tym całym.. nie pamiętam jego imienia. - przypomniałem mu.- Facet jest dość popularny na instagramie, powinien uważać na takie rzeczy. Grał w dwóch dramach, udając w nich hetero więc.. może przez swoje zachowanie zepsuć swoją reputacje. Tym bardziej, że ludzie podejrzewają ich o związek. Normalni przyjaciele by się nie trzymali cały czas za rękę, nie chodzili prawie wszędzie razem. - stwierdziłem, wciągając go do łóżka. - Dobrze, że ty nie jesteś aż taki popularny.. nie wytrzymał bym jakby ludzie za nami chodzili i robili zdjęcia. - uśmiechnąłem się. - Zresztą ja nie wiem.. takie brzydule jak Tae mają sto tysięcy obserwujących a ja? Piękny, zgrabny... a nie całe pięćdziesiąt tysięcy.. - zaśmiałem się, patrząc w jego oczy.
- Nie wystarczają Ci moje komplementy? Potrzebujesz słów innych ludzi, których nigdy prawdopodobnie nie zobaczysz, kochanie? - spytał, całując mój nosek. - Jesteś przepiękny, zgrabny.. mądry, słodki.. kochany i pomocny. - wymienił pare moich cech. - A w dodatku, mój.. i tylko mój. - uśmiechnął się, patrząc jak moje kąciki się powoli podnoszą. - W dodatku masz piękny uśmiech.. ale teraz idziemy jeść śniadanie.
W trakcie śniadania.
Taehyung.
Wstałem z samego rana, czując zapach świeżego jedzenia. Jak się okazało mój maluszek, gotował dla nas śniadanie. Pomogłem mu, budząc prawie wszystkich w domu. Usiedliśmy przy stole, ale telefon Jungkooka cały czas dawał o sobie znać..
- Może odbierzesz? Albo go chociaż wyłącz, wycisz? - stwierdziłem, bardziej pytając. - Jimin ssi.. podasz mi wołowinę? - spytałem, łapiąc od chłopaka średniej wielkości kawałek mięsa, który był idealnie wypieczony. - Dziękuje kochanie. - uśmiechnąłem się, widząc jak oblewa go rumieniec.
- Kurwa, możesz wyciszyć ten jebany telefon?! - spytał już wkurzony, najstarszy z grupy. - Przepraszam, ale już mnie wkurwia ten dźwięk. Słyszę go co sekundę w pracy i jeszcze teraz.. Jackson nigdy nie wycisza telefonu, co chwile przychodzą mu durne powiadomienia.
- Jackson? Wang? Chwila pracujesz z tym aktorem, modelem? - zapytał najmłodszy, biorąc ogrom ryżu do buzi.
- Tak. - odpowiedział najstarszy, przez co mój chłopak mało się nie zadławił. - Aktorem bym go nie nazwał, zagrał tylko w dwóch dramach..
- Chwila, to prawda, że jest gejem ale kazano mu zagrać w tamtych filmach? - zaczyna się..
- Znaczy gejem stu procentowym to on nie jest, sam nie wie. Był z kobietami, teraz jakoś bardziej go do chłopaków ciągnie.. zresztą mogłeś zobaczyć w gazecie. - nie sądzę by kogoś interesował jeszcze, ten temat.
- Możemy zmienić temat? Nie chce o nim słuchać, dobrze wiesz Joonie jak się nie lubimy. - mruknąłem, tym samym spotykając się z wzrokiem młodszego. - Nie obrażaj się, myśle, że gdybyś to wiedział albo był na moim miejscu byś nie chciał o nim słuchać. - stwierdziłem uciszając się już. - Dziękuje, jak zjecie to mnie zawołajcie umyje naczynia.. - odszedłem od stołu, idąc do swojego pokoju.
Usiadłem na łóżku, wyjąłem laptop i zacząłem przeglądać ostatnio przesłane mi sprawozdania z pracy. Zanim się obróciłem minęło bardzo dużo czasu, a ja przeglądałem moje stare zdjęcia z Jacksonem.
- Mogę wejść? - spytał Jin, siadając na łóżku. - Co Cię wzięło na te zdjęcia? - zapytał, zamykając laptop. - Poranny temat..
- Mhm.. przytul mnie. - mruknąłem, czując jak lekko mnie przytula. - Jak sobie tak myśle, przecież gdyby nie moja zazdrość miałbym tak zajebistego chłopaka.. który jest popularny, bogaty.. mądry. - poczułem jak dostaje od niego w głowę.
- Masz lepszego chłopaka, może nad tobą nie dominuje.. - mruknął. - I nie zrozumie zbytnio wielu spraw, jest młody.. był wychowywany pod kloszem. - przerwał, zastawiając się co jeszcze może powiedzieć. - Ale Cię kocha, jesteś jego pierwszą większą, prawdziwą miłością. Nie ma sześciopaku ale ma słodkie policzki, nie jest najpopularniejszy ale bynajmniej nie musisz się z nim ukrywać. Może i nie jest bardzo bogaty, póki co żyje na twój koszt ale nie ukończył jeszcze szkoły i nigdzie go nie przyjmą do pracy. -... - Powinieneś zamiast rozpamiętywać i myśleć co by było gdyby. Pomyśleć o teraźniejszości, Jackson ma chłopaka i ty masz chłopaka. Ich związek się rozpadnie po tygodniu, a twój jeśli nie będziesz odwalać chorych akcji ze swoimi byłymi.. może przetrwać nawet i lata.
- Przepraszam Hyung.. - szepnąłem, widząc jak od zza drzwi pokoju ucieka istota o fioletowych włosach. - Poczekaj! - krzyknąłem cicho, odrazu po wyjściu z pokoju. - Porozmawiaj ze mną kochanie.. - mruknąłem, łapiąc go za rękę którą odrazu zabrał.
- Tak, może teraz mi powiesz, że wolisz wrócić do tego Jacksona? - spytał, zdenerwowanym głosem. - Może i jestem jeszcze dzieckiem, nie jestem bogaty ani popularny. Nie mam sześciopaku, oraz każdej osoby na zawołanie. Ale mam uczucia, po których nikt nie powinien sobie skakać. - zaczął płakać, nie chciałem.. tego..
- Jiminnie nie płacz, skarbie.. to nie tak.. źle zrozumiałeś Jina. - szepnąłem, idąc z nim do wolnego pokoju. Widziałem jak nagle wszyscy zaczęli nam się przyglądać, zamknąłem drzwi i stanąłem za młodszym chłopakiem. - Nie chce do niego wrócić, nie lubię o nim rozmawiać bo zabawił się mną jedynie. Wszędzie udaje takiego idealnego, pomyślałem tylko sobie co by było gdyby to była prawda.. - przytuliłem się do niego. - Gdybym wolał faceta który ma wszystkie te cechy co on, bym raczej do takiego mówił, że go kocham. - nie, zepsułem to.. - Ale wole takiego ślicznego, malutkiego i dziecinnego chłopaka jak ty. Może i naprawdę nie pomożesz mi zbytnio z większymi problemami, ale wystarczy mi twoja obecność.. wtedy przypływa do mnie tak wiele energii. Czuje się dobrze przy tobie, nie wyobrażam sobie budzić się bez Ciebie.. funkcjonować. - uśmiechnąłem się delikatnie, słysząc jak przestaje pociągać nosem. - Jesteś najważniejszy, nawet gdybym musiał sprzedać moje udziały w firmie byśmy mogli żyć razem. Zrobiłbym to. Bez wachania. - odwróciłem go by popatrzeć w ciemne oczy. - Kocham Ciebie i tylko Ciebie. - uśmiechnąłem się delikatnie wycierając jego oczy. - Jackson był facetem, w którym byłem zakochany. Zabawił się mną tylko, wykorzystał jak dziwkę. Najchętniej bym go przejechał, ale nie chce iść do więzienia. Nie teraz gdy mam Ciebie..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top