16
Jungkook.
Kurwa.
- Muszę już iść, Hyung.. on mnie naprawdę nie wpuści do domu. - mruknąłem, zakładając koszulkę. - Wybacz. - uśmiechnąłem się delikatnie, przelotnie całując go w policzek. - Napisz później, jeśli nie odpisze to znaczy, że nie mam telefonu. - powiedziałem, przed szybkim wyjściem.
Pobiegłem odrazu do domu, wchodząc natychmiastowo. Wszedłem do salonu, widząc jak Taehyung i Jimin coś sobie obiecują. Nie chciałem przeszkadzać, zabrałem się za sprzątanie. Udając, jakby mnie tu nie było. Nie chciałem się bardziej narazić Tae, kilka razy już tak zrobiłem.. skończyłem strasznie.
- Masz go przeprosić. - usłyszałem głośniejszy głos Jimina, ciekawe kogo.. - Taehyung. On jest jak mój brat, nie pozwolę byś tak do niego mówił. Nie obchodzi mnie w tej chwili, że jesteśmy w związku. - och, kocham go.. - Idź. - mruknął, wypychając starszego z kanapy.
- Wiesz.. nie chciałem aż tak chamsko Jungkookie.. - zaczął, a ja specjalnie się odwróciłem by popatrzeć w jego oczy. Zawsze gdy kłamał to uciekał wszędzie wzrokiem.. - Nie tak to miało brzmieć. - dalej, nie mam całego dnia. - Przepraszam.. - podał mi dłoń, którą nie pewnie złapałem. - Ale nie po mojej stronie jest wina, nie ja całowałem się z Yoongim. - dostał w głowę poduszką od młodszego. - No dobra, przepraszam. - powtórzył, nieco głośniej. - Jednak powinieneś mu powiedzieć..
- Powiedziałem wczoraj, zaproponował mi trójkącik z Yoongim. - stwierdziłem, patrząc na jego minę, która mówiła sama za siebie. - Oznajmił mi, że i tak nie jesteśmy w związku więc mogę całować się i ruchać z kim chce. Najchętniej to on sam by przeleciał tamtego idiotę. - mruknąłem, siadając na kanapie. - Byłem u niego, by porozmawiać.. ale on ma coś w sobie co mnie przyciąga. Potrzebuje jego dotyku, inaczej oszaleje..
- Rozumiem Cię, jednak jeśli Ci się nie podoba to zachowanie to powinieneś go zostawić. Wszystko zależy od Ciebie skarbie, jednak jakiej decyzji nie podejmiesz.. nadal będę obok, będę Cię wspierać. - pozwoliłem, by młodszy mnie przytulił. - Kocham Cię. - uśmiechnąłem się, chowając twarz w jego szyi. - Jednak jeśli jeden z tych skurwieli, albo oboje coś Ci zrobią. Sam im coś zrobię, odetnę kutasy i powieszę w lesie. - zaśmiał się, patrząc na moją twarz. - Pocałowałbym Cię, ale Taehyung już jest zazdrosny. - szepnął, po chwili widząc obok siebie poduszkę. - Mówiłem. - zaśmiał się, odsuwając się delikatnie.
Gdy Hyung usiadł na Jimina i zaczął go całować, usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Sprawdziłem wiadomości.
„Hoseok
Żyjesz kochanie? Wiesz.. mam bynajmniej nadzieje, że uda mi się kilka razy móc Cię jeszcze pocałować. Nie chciałbym by Taehyung Cię zabił, nie miał bym kogo przytulać.. co do tej mojej propozycji.. odwołuje ją. Dziwnie się przy tobie czuje, przed chwilą Yoongi przyszedł do mnie. Chciał szybkiego numerku, odmówiłem mu. Nie chciałem Cię zdradzić, mimo iż nie jesteśmy razem.. to i tak czuje jak byśmy byli w związku. Nie chce Cię stracić..
Załatwiłem sobie mieszkanie w Seulu, przyjaciel złożył mi propozycje przyjazdu. Ma duże mieszkanie, nie ma współlokatora a nie stacza mu na czynsz."
-Odpisze mu później.. - powiedziałem w myślach, do samego siebie.
Szybko odłożyłem telefon, gdy tylko usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Ciocia uwielbiała patrzeć w urządzenia innych, jakby zobaczyła moje wiadomości.. odrazu rzuciła się by przytulić mnie. Odwzajemniłem uścisk, czując jak chce odejść i rzucić się na całującą dwójkę. Wolałem jej jednak nie pozwalać, wyciągnąłem ją do kuchni. Dając parze chwile odpoczynku.
- Ciociu? - zacząłem, tym samym odciągając jej wzrok od kanapy. - Mamy jakieś tabletki na ból głowy? Jina od rana boli głowa, póki co położył się spać. Lepiej do niego zajrzyj.. - uśmiechnąłem się, widząc jak zabiera jakieś tabletki i wchodzi po schodach.
Namjoon.
- Dalej Cię boli głowa, skarbie? - spytałem, patrząc na jego oczy, które wyglądały identycznie jak podczas ostatniego jego orgazmu. Jednak jakoś bardziej, chorowicie. - Dobry wieczór. - uśmiechnąłem się, widząc matkę Taehyunga.
- Cześć dziecko.. - odwzajemniła uśmiech, podchodząc do łóżka. - Pokaż mi go. - mruknęła, zabierając chłopaka od mojej klatki piersiowej. - Jinnie? Słyszysz mnie, dziecko? - jak dobrze wiem, jest ona pielęgniarką. Mogę jej go oddać, na chwile.
- Tak, słyszę Cię przecież ciociu. - uśmiechnął się delikatnie, patrząc na nas z zamglonym oczyma. - Głowa mnie boli, brzuch.. od rana chce mi się wymiotować. Brak apetytu, ogólnie to umieram.. - mruknął, wymieniając wszystkie dolegliwości. - Jeszcze nie mogę zrobić ani siku, ani nic.. - powiedział już lekko ciszej.
- Nie boli Cię przypadkiem jeszcze odbyt? Takie uczucie rwania jak siedzisz? - spytała, patrząc na ścianę za nami.
- Tak, troszkę.. cały dół mnie boli.. - chwila, czy ja coś mu zrobiłem?
- Kiedy ostatnio uprawialiście seks? - zapytała, a młodszy zrobił się cały czerwony. - Mówcie normalnie, jesteśmy dorośli.
- Wczoraj.. - oznajmiłem, patrząc w jej oczy.
- Musiałeś podrażnić mu prostatę, co objawia się przez bóle podbrzusza, inne bóle które wymienił Jin. - czyli jednak ja, coś zjebałem. - Ból głowy, może być przez zmianę otoczenia i powietrza. - och, bynajmniej nie aż tyle. - Na głowę dam mu tabletki, a odbyt niech sobie posmaruje maścią. Tae ma napewno taką w swoim pokoju, zapytaj go. - uśmiechnęła się, podając mi paczkę tabletek. - Niech weźmie jedną, najwyżej jak dalej będzie boleć niech zażyje kolejną. Co do maści, jak się porządnie umyje to niech jej użyje, cała instrukcja jest w pudełku. - pozwoliła znowu młodszemu się na mnie położyć. - Następnym razem użyjcie lubrykantu, większa ochrona. Nie wchodź w niego na żywca, rozumiem, że tęskniliście za sobą. Ale w stosunku dobre rozciągnięcie partnera, jest najważniejsze. - lekcja. - Odbyt jest bardziej suchy, kobieca tak powiem.. dziurka jest bardziej wilgotna dzięki czemu nic nam się nie stanie. - nie potrzebuje takich wykładów.. - No dobra, nie będę przeciągać. Następnym razem nie rzucaj się na niego odrazu, jest bardziej delikatny. - chwila.. - Myślisz, że nie widziałam tamtych siniaków na biodrach? - kurwa. - Powinniście przystopować, bynajmniej ty. Chyba nie chcesz go skrzywdzić?
- Nie. - mruknąłem, patrząc jej w oczy. - Będę uważać i o niego dbać, obiecuje. - przerwałem na chwile. - Każdy stosunek na wygodnym łóżku, zanim wejdę rozciągnę go porządnie. Nigdy więcej na blacie bez poduszek, już nie będzie miał siniaków. Bynajmniej nie przeze mnie, będę delikatny. - zaśmiałem się, czując uderzenie w tył głowy.
- Nie znamy się od roku, a od prawie pięciu lat.. - zaśmiała się, roztrzepując moje włosy. - Ale naprawdę, dbaj o niego. Jest delikatny, troszkę zniszczony.. może Ci się uda go zatrzymać przy sobie. Staraj się by miał u Ciebie jak najlepiej, postaraj się go naprawić.. nie krzywdź go bardziej. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
- Nie skrzywdzę go nigdy, obiecuje..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top