11
Wieczorem, gdy nasza para już leżała w łóżku.
- Hyung? - spytałem, podnosząc się na łokcie. - Jak bardzo mnie kochasz? - zapytałem patrząc prosto w jego zaspane oczy.
- Wiesz jaka jest odległość od Neptuna do Ziemi? - zapytał, a ja nie odpowiedziałem. - Neptun jest ostatnią planetą w naszym układzie słonecznym, czyli jest bardzo daleko. Więc jeśli kocham Cię aż tak sto razy, to bardzo, bardzo Cię kocham. - czy to było słodkie? Planety miałem kiedyś tam na geografii.. - Pieprze już głupoty, bardzo mocno Cię kocham. Gdybym nic do Ciebie nie czuł, to chyba nie mówiłbym Ci jakie mam uczucia do twojej osoby. - to już było słodkie. - Moje bubu, chce czułości? - zapytał po tym, jak się na niego położyłem.
- Mhm.. - szepnąłem, lekko się czerwieniąc. - Buzi. - pocałował, mnie leniwie. Zatapiając się dłonią w moich małych palcach, pozwoliłem drugiej dłoni znaleść się na moim jednym pośladku.
- Taehyung, wiesz gdzie.. - przerwał nam starszy, wchodząc do pokoju. - Okej, nie przeszkadzać.. - wyszedł z pokoju, a starszy nawet nie zwrócił na niego uwagi.
Rano.
Obudziłem się będąc sam w sypialni, przetarłem oczka chcąc się lekko rozbudzić. Wstałem z łóżka, idąc do tylko naszej łazienki. Przemyłem twarz, po chwili rozbierając się aby wejść pod prysznic. Nie zdążyłem nawet włączyć wody, a poczułem dłonie na moich biodrach.
- Hyung.. wyjdź. - mruknąłem, ściągając jego dłonie. - Nie powinieneś mnie widzieć nago.. nie teraz, za szybko. - zakryłem się, pierwszym złapanym ręcznikiem.
- Jiminnie, rozumiem Cię. Ale i tak już widziałem, przed chwilą. Nie musisz się zakrywać, mogę się z tobą wykąpać? Prysznic w głównej toalecie jest zajęty przez Jina.. - uśmiechnął się, ściągając swoje ubrania.
- Nie powinienem się zgadzać, ale.. już widziałem twoje zdjęcia z dzieciństwa. Więc teraz chcę, porównać czy dalej wyglądasz tak samo. - zaśmiałem się, dotykając jego brzucha. - Ściągaj te spodnie, a ja idę do wody.. - uśmiechnąłem się, wchodząc do wanny. - Och. - zatkało mnie, gdy ściągnął bieliznę i zaczął iść w moją stronę. - Dobra, urosłeś. Nawet bardzo, nie mam zbytnio Cię do kogo porównać. Widziałem jedynie nago, oprócz mnie Jungkooka.. - uśmiechnąłem się, patrząc na delikatnie stojącego penisa.
- Podoba Ci się? - zaśmiał się, wchodząc do wody. - Wiesz, ty to naprawdę jesteś idealny w każdym kawałku.. - uśmiechnął się, obserwując mój każdy mały ruch. - Piękny, inteligentny.. wrażliwy, kochany.. - zaczął wymieniać, cechy. - W dodatku cały twój.. - uderzyłem go w ramie. - Dobra już pomyliłem się, cały mój.
Po umyciu się, zjedzeniu śniadania i dołożenia paru czerwonych śladów na ciele obojga.
- Dzieci drogie, moglibyście nie mlaskać gdy oglądamy film? - zapytała mama Tae, a ja samoczynnie zrobiłem się cały czerwony. Ale to nie moja wina, on przytrzymywał moją brodę. - Dziękuje.
- Idziemy do naszego pokoju, albo pojedziemy do sklepu? - szepnął starszy, podnosząc nas z kanapy. - Jedziemy do sklepu, chcecie coś? - zapytał, stawiając mnie obok siebie.
- Nie zasłaniaj! - krzyknął starszy, rzucając w nas tubą od chrupek. Jednak brunet, ją złapał.
- Weź mi to samo co sobie, truskawkowe. - uśmiechnął się młodszy, patrząc na nas jednoznacznie. - I chusteczki. - podniósł brwi, co mówiło coś innego. - Nawilżane, weź mi jeszcze gąbkę. - jego brwi ponownie poleciały do góry. - Tą taką z tym no, wiesz ta której ja używam. Zapomniałem z domu.. - zaśmiał się, po chwili wracając do oglądania.
Po wejściu do sklepu.
- To tak, ja idę wziąć picie a ty wybierz to co chciał twój przyjaciel. - uśmiechnął się starszy, wysyłając mnie w stronę lady za którą stała starsza kobieta.
- Dzień dobry, co podać? - spytała, uśmiechając się do mnie.
- To tak, lubrykant truskawkowe dwa razy po pięćdziesiąt mililitrów. - zacząłem, widząc jednak jak kobieta się nie zamierza ruszać powtórzyłem swoje słowa. - Coś nie tak?
- Ile ty masz lat dziecko? Czternaście? Piętnaście? - spytała, gdy wyciągnąłem dowód uciszyła się i zaczęła podawać rzeczy.
- Teraz tak, prezerwatywy podwójnie nawilżane. Da pani jeszcze z wypustkami i te z żelem chłodzącym. - popatrzyłem czy starszy przypadkiem jeszcze nie idzie, widząc brak chłopaka poprosiłem kasjerkę o wymienienie tych smakowych. - To dwie paczki truskawkowych. - poprosiłem jeszcze, gdy już usłyszałem wszystkie propozycje.
- Wszystko? - zapytała, kasując ostatnią paczkę.
- Nie za dużo tego Jiminnie? - zaśmiał się starszy, kładąc na blat kilka butelek soków i jakieś słodycze. - Cześć Kisso, jak tam się żyje? - zapytał kasującej kobiety, och pięknie teraz znajoma mojego chłopaka będzie mnie miała za jakiegoś fanatyka seksu.
- Bardzo dobrze, ostatnimi czasy mam coraz więcej klientów. - uśmiechnęła się, podając nam torbę z zakupami. - Zapewne będziesz się dziś bawić z przyjacielem, ładni bynajmniej są? - zaśmiał się, pokazując na mnie. - Och, czyli jednak tylko sami.. - mruknęła, przyglądając mi się.
- Jiminnie, a Kookie przypadkiem nie chciał tylko dwóch paczek? - zapytał, kładąc dłoń na moim pośladku.
- Napisał mi jak jechaliśmy bym wziął jeszcze jedną paczkę truskawkowych, a te ostatnie to dla mnie. - uśmiechnąłem się, kradnąc mu małego buziaka i kluczyki przy okazji.
Wyszedłem ze sklepu, wsiadając do auta. Położyłem torbę do tyłu, a sam wyjąłem telefon by zobaczyć kto dzwoni. Odebrałem widząc obcy numer, zamawiałem dwa dni temu prezent dla Tae. Może to kurier?
- Tak? - zapytałem, nie słysząc żadnego odzewu. Chciałem się już rozłączyć jednak usłyszałem głos mojego ojca.
- Wszystko dobrze dziecko? Nie ma cie od prawie miesiąca w domu.. - tak się bawimy?
- Nawet bardzo dobrze ojczulku, za niedługo twoje małe dziecko zostanie rozdziewiczone. Muszę tylko wrócić z moim tatusiem do Francji, tam teraz mieszkam. - rozłączyłem się nawet nie chcąc słuchać, jego durnych słów.
- Z kim rozmawiałeś? - zapytał, patrząc na mnie. - Jiminnie?
- Ach.. z ojcem..
- Co chciał? - spytał zaciskając mocniej, dłonie na kierownicy.
- Pytał się czy wszystko dobrze. - mruknąłem, zabierając jego jedną dłoń. By ją złączyć z tą o polowe mniejszą, moją. - Nie denerwuj się, spławiłem go. Rozmowa nie trwała więcej niż sekundę, więc nawet jak wynajął najlepszych detektywów to i tak nas nie namierzą. - uśmiechnąłem się, spadając głową na jego ramie.
- Skarbie, twoja dłoń. - mruknął, automatycznie popatrzyłem na moją dłoń. Która umiejscowiła się na jego penisie i zaczęła go uciskać, sam nawet tego nie zobaczyłem, automatycznie to się stało. - Ej, nie musisz jej zabierać.. moi rodzice mieli jechać na noc do ciotki.. - dlatego chciał tyle czułości, chce mnie tylko zaciągnąć do łóżka. - Mm.. - wyjęczał, gdy zacisnąłem mocniej dłoń. - Może zatrzymany się gdzieś? - spytał. Gdy się zgodziłem, wjechał do małego lasku gdzie zatrzymał na uboczu auto.
- Nie wejdę pod kierownice.. musiałbyś się odsunąć troszkę. - mruknąłem, patrząc na dolną sytuacje. - Och, już jest okej. - uśmiechnąłem się, przechodząc pod jego nogi.
Usiadłem na swoich kolanach, wciskając głowę nad kierownicę. Starszy odsunął się tak daleko, że byliśmy już prawie przy tylnich oknach. Które były przyciemnianie, jeszcze gdy on zaczął mnie całować, masowałem jego przyrodzenie. Dopiero po chwili udało mi się rozpiąć zamek, i móc go dotykać bez żadnych ograniczeń. Tylko musiałem zmieścić moją dłoń pod cienki materiał bokserek, uśmiechnąłem się gdy usłyszałem jego doniosły jęk.
Gdy wreszcie udało mi się zdjąć jego bieliznę, wraz ze spodniami. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś jedzie blisko nas, chwile później poczuliśmy uderzenie w tył auta. Starszy zestresowany szybko przykrył swoje nogi kocem i przesunął mnie wraz ze swoim fotelem do przodu. Po chwili zobaczyliśmy jak ktoś puka w szybę, a ja by było zabawniej dalej bawiłem się jego już prawie będącym w ogromnym wzwodzie penisem.
- Przepraszam, nie zauważyłem pana. - zaczął strasznie wystraszony, z głosu młodszy chłopak. - Popatrzyłem w dół, nacisnąłem mocniej gaz i jakoś to wyszło.. - chwila ten facet brzmi jak Hoseok. - Czekaj, Tae. Co ty robisz w lesie?
- Em.. ach! - mało nie krzyknął, gdy ja w najlepsze bawiłem się jego penisem lekko go liżąc. - Ten, no nagle mi auto zgasło.. mm.. ten no tak. - mało się nie zaśmiałem, jednak nadal zajmowałem się jego problemem. - Dogadamy się jak dojadę do domu, lepiej powiedz mi jak to wygląda. - zdusił w sobie, ten piękny jęk który miał teraz wyjść.
- Lekko stłuczona lampa, lewa. Oczywiście oddam Ci wszystkie pieniądze. - powiedział strasznie szybko, a ja wreszcie wziąłem całą długość chłopaka do ust. Najpierw mnie zemdliło, przez podrażnienie gardła. Jednak po chwili i kilku delikatnych ruchach się przyzwyczaiłem. - Właśnie, wiesz.. umówiłem się dziś na wieczór z Jungkookiem. Nie zabijecie mnie z Jinem? Znaczy no sam przyszedł i zaproponował, wspólną noc.. dlatego poprosił Cię o kupno gumek i właśnie możesz mi je już dać. - ciekawe jak mój mężczyzna, zamierza się teraz ruszyć.. ledwo trzyma w sobie te dźwięki.
- Ach.. weź sobie.. na tylnim siedzeniu.. - sapał, jak ten idiota się nie skapnie to.. - Zostaw mi tylko te z żelem i jedne truskawkowe, no i wiesz rozciągacz.. mm.. - jęknął nie udało mu się, zacząłem się coraz bardziej ruszać pod kocem. Jednak miałem głowę nad kierownicą i było ciemno, dzięki czemu nic nie mógł zauważyć. - Zobaczymy.. si..się w domu. - zamknął okno, odkrywając koc. Jednak w tym samym czasie wypłynął, a ja większość która trafiła do moich ust, przełknąłem. - S..skarbie.. jesteś..b..brudny..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top