10
Po dojechaniu do domu rodziców.
Taehyung.
Mój tato, pomógł mi wnieść wszystkie rzeczy do góry. Oczywiście trójka moich pasażerów, odrazu poszła do mojej mamy.
Sam zeszłem do kuchni by zobaczyć co wszyscy tam robią.
Moja mama przytulała, wszystkich poklei. A Jimin ssi stał obok, nie wiedząc zbytnio co ma ze sobą zrobić. Podszedłem do niego od tyłu, kładąc głowę na ramieniu. Przybliżyłem usta do jego ucha i zapytałem, szeptem.
- Wstydzisz się? - nie usłyszałem odpowiedzi, jednak i tak ją znałem. - Nie jest aż taka straszna, na jaką wygląda. - zaśmiałem się, lekko całując jego ucho.
- Mój kochany synek! - uśmiechnąłem się, podchodząc do niej by mnie przytuliła. Jednak ona mnie ominęła i przytuliła mojego chłopaka, tym samym wszyscy zaczęli się głośno śmiać. - No nie powiem, ładny jesteś dziecko. - młodszy uśmiechnął się, zerkając na mnie. - Mów mi ciociu, albo mamo. Nie lubię gdy ktoś mówi na mnie pani, aż taka stara się nie czuje.
- Dobrze.. em ciociu. - powiedział dość cicho, patrząc się na swoje dłonie.
- Mamo, stresujesz go no! - mruknąłem, podchodząc do niego. - Buzi? - spytałem, układając usta do pocałunku. Po chwili poczułem, jego usta lekko muskające te moje. - Dobrze to, my może pójdziemy się rozpakować. - oznajmiłem, wyciągając go do naszego pokoju. - Nie stresuj się maluchu, bądź po prostu sobą bo jesteś wspaniały. Moja mama już Cię pokochała, ojciec tak samo ale tego zbyt nie ukazuje. Nie udawaj nikogo, moi rodzice bardzo starają się zrozumieć mój homoseksualizm i są bardzo tolerancyjni. Więc jeśli będziesz miał tylko ochotę się przytulić, pocałować czy coś w tym stylu to możesz to normalnie robić. - uśmiechnąłem się, głaszcząc jego policzek. - Tylko hamuj się z klepaniem mnie po tyłku i obmacywaniem, to zostawimy sobie na wieczór.. - wymruczałem, chcąc go pocałować jednak obrócił głowę. - Już, też chce trochę czułości noo... - zaśmiał się, lekko całując moje usta.
- Taehyung mogę wejść? - usłyszeliśmy pukanie i głos mojego ojca. Usiadł obok Jimina na łóżku, a ja dalej kucałem naprzeciw mojego maluszka. - Jimin, tak? - spytał. - Więc Jiminnie, nie musisz się nas bać. W końcu wychowaliśmy mężczyznę, którego kochasz i jesteśmy troszkę do niego podobni. - uśmiechnął się. - Może i nie jestem gejem, ani się na tym nie znam. Ale wydaje mi się, że wasz związek wygląda jak każdy inny. Nie musisz się wstydzić okazywać uczuć do mojego syna, przy nas. - przerwał na chwile. - Jak najbardziej tolerujemy orientacje naszego syna, no dobra Hannie czasami brakuje damskich plotek i rozmawia wtedy z Jinem. - zaśmiał się, co mój mały chłopak powtórzył. - Ale nic na to nie poradzimy, jeśli chcemy być z nim w dobrych kontaktach to musimy to tolerować. - mądrze mówi. - Bije od was takie ciepło i widać, że naprawę się kochacie. W połowie mówią to też wasze szyje.. Ale, nie będę wam już przeszkadzać. Zejdźcie za jakieś półgodziny na obiad. - wyszedł z pokoju, zostawiajac nas znowu samych.
- Okej. Nie będę nic udawać, będę się do Ciebie przytulać jak zwykle i Cię całować.. ale musisz mi coś obiecać. - oznajmił. - Jeszcze dziś popływamy w basenie, widziałem ogród.
Po zjedzeniu obiadu, przebraniu się i wyjściu na dwór.
- No wchodź kochanie. - powiedziałem, czekając aż młodszy wreszcie postanowi wejść. - Nie jest zimna, no wchodź bo wyjdę i wrzucę Cię tam. - wreszcie wszedł.
Podpłynąłem do niego, pozwalając mu mnie opleść nogami. I złapać za szyje, którą delikatnie drapał. Gdy ja ruszałem się po wodzie, zatrzymałem się w jednym z kilku rogów i znużyłem nas obojga. Pocałowałem go pod wodą, dość wolno nas wynurzałem dalej całując chłopaka.
- Tae.. jakiś chłopak się na nas patrzy. - oznajmił, pokazując głową na płot za mną. Posadziłem go na brzegu, samemu siadając obok. Popatrzyłem na podglądacza, którym okazał się być mój znajomy Hoseok.
- Miłości Ci brakuje, że nas podglądasz? - zapytałem, widać jak chłopak przechodzi przez płot i siada obok nas. - Jimin ssi, skarbie.. - mruknąłem do chłopaka. - To jest Hoseok, sąsiad. Hose to jest Jimin, mój chłopak. - widać jak patrzy na mojego maluszka. Trzepnąłem go w tył głowy. - Tylko spróbuj go tknąć, a przejadę Cię moim autem. - powiedziałem, przytulając młodszego chłopaka.
- Spokojnie.. ładny jest. - znowu go walnąłem. - Ale, dziewczyn kumpli nie ruszam. - kolejny raz dostał w głowę. - A to za co? - zapytał, masując głowę.
- Jimin ssi, nie jest dziewczyną idioto. Zresztą, założę się o słoik truskawek, że jest bardziej odważny od Ciebie. - uśmiechnąłem się, czując już te pyszne truskawki jego mamy.
- Ciekawe jak chcesz to porównać? - zapytał, patrząc na chłopaka. - Wygląda na delikatnego, może i ma włosy w odcieniu czerwieni ale.. i tak jest słodki.
- Masz jakiś tatuaż? - do zrobienia tego, trzeba być odważnym. - Och, masz przecież na palcu ten malutki księżyc. - przypomniałem sobie, jednak napewno bolał mniej niż tatuaż mojego skarba. - Wisisz mi truskawki twojej mamy. - uśmiechnąłem się, widząc jego zdziwioną minę gdy młodszy lekko podwinął koszulkę. - O, albo najlepiej pięć słoików. Co roku twoja mama nam je daje, a ja wszystkie zjadam u siebie w mieszkaniu.. podczas oglądania seriali. - stwierdziłem, wrzucając go do basenu. - Kocham Cię. - powiedziałem do Jimina, po chwili też wrzucając go do basenu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top