1
- Dwadzieścia trzy lata, a ty jeszcze nikogo nie masz. Zawsze odrzucałeś wszystkie dziewczyny. - kolejna gadka, zajebiście. - Dziecko moje drogie, mamy Cię jedynego.. my chcemy doczekać się wnuków.
- Ile razy mam Ci powtarzać, że jestem gejem? - zapytałem kolejny raz, codziennie tak samo mówili a ja tak samo odpowiadałem.
- To przecież istnieją te kobiety do wynajęcia, adopcje tak dalej.. - jestem za młody na dzieci. - Naprawdę, starzy nie jesteśmy.. ale chcielibyśmy móc jeszcze chodzić z wnukiem.. wnuczką na spacery o własnych siłach.
- Mamo, jestem zbyt młody.. nie wyobrażam sobie by jakieś małe wredne dziecko biegało po moim apartamencie. - stwierdziłem z prawdą. - Dobra kończę, idę na spotkanie.. zadzwonię później mamo. - rozłączyłem się.
Może trochę opowiem o mnie, jestem Taehyung. Mam dwadzieścia trzy lata i mieszkam sam, ogólnie pochodzę z Deagu. Jednak wychowałem się na małej farmie po dziadkach, rodzice się tam wprowadzili chcąc odpocząć. Jednak teraz jestem w stolicy, jestem szefem ogromnego biura związanego z mieszkaniami i innymi tego typu rzeczami. A teraz właśnie wybieram się na spotkanie, z ważnym gościem.
- Dzień dobry, proszę podaj kawę do sali konferencyjnej. Dziś mamy ważnego klienta, wszystko musi być idealne.. jak podpisze te umowę będę ustawiony do końca życia. - oznajmiłem na wejściu mojej sekretarce.
Wszedłem do pokoju, gdzie jedynie znajdował się mój zastępca i kilkoro pracowników, oraz współwłaściciel. Usiadłem na swoim miejscu, a po chwili pojawiła się kobieta z kawami.
- Wszystko gotowe Jin? - zapytałem współwłaściciela, facet potwierdził mi ruchem głowy. - Dobrze, pan Park powinien być za minutę. - mruknąłem, a wszyscy potwierdzili mi to ruchami głów. - Zaczynamy za trzy, dwa, jeden. - szepnąłem, widząc jak mężczyzna naciska na klamkę. - Kim Taehyung. - przedstawiłem się podając mu dłoń.
- Park SamYung. - także się przedstawił. - Przepraszam państwa ale żona kazała mi zająć synem, nie mógł zostać sam w samochodzie. Nie będzie sprawiać problemów, nie przeszkadza państwu jego obecność? - zapytał pokazując nam, średniego wzrostu chłopaka.
- Oczywiście, poznać pana syna to zaszczyt. Zapewne też będzie jak ojciec w przyszłości. - uśmiechnął się Jin. - Soyana podaj kawę.
- Dobrze, przejdźmy może do przedstawienia..
Udało się, mamy to. A ja jestem ustawiony do końca życia, mogę sprzedać tę firmę w.. i żyć spokojnie. Podziękowaliśmy mężczyźnie, a ja sam odprowadziłem go do samych drzwi. Pożegnałem się z nim, oraz jego nadzwyczaj ładnym synem. Ładnym w sensie damskim, był bardziej kobiecy.. gdyby nie te włosy i troszkę inna góra figury uznałbym go za kobietę. Chłopak, niby jeszcze przypadkowo dotknął mojej kieszeni przy marynarce. Ciekawe..
Nie ważne, wróciłem do całej ekipy. Chcąc zaprosić ich na jakąś kolacje, sam dziś zapewne jeszcze zostanę wyciągnięty przez nich na jakąś imprezę.. ale.
- Osiemnasta kolacja, czy o dwudziestej trzeciej impreza? - zapytałem, dopijając swoją kawę. - No pytam czy elegancko, czy na luzie mam się ubierać.
- Gdzie nie pójdziemy i tak będziesz w koszuli, nawet u swoich rodziców latałeś w koszuli. - zaśmiał się straszy. - Impreza, mam ochotę się zabawić. Zresztą mój młodszy braciszek leci do jakiegoś tam klubu, mogę go wypytać.. ma ładnych kolegów. - zaśmiał się patrząc szczególnie na mnie. - No co? Matka kazała mi z nim iść, by się nie uchlał za bardzo.
- I ty masz niby dwadzieścia cztery lata.. a mieszkasz z mamą i młodszym o dwa lata bratem.. - mruknąłem oddając sekretarce pusty kubek. - To wyślij nam tem adres, tylko nie jakiś kurde klub dla szesnastoletnich małych szmat. Możemy iść do Edxoitc, albo Faraganay. Tam nie wpuszczają poniżej dwudziestki, jeszcze patrzą na wygląd. Więc nie będzie..
- Zamilcz! - krzyknął Taegeun. - Może i jesteś moim szefem, ale teraz już nie interesuje mnie twoje zdanie. Idziemy tam gdzie brat Jina, przecież musi go pilnować. Wpadnę do Ciebie z Hyunji o dwudziestej, pomożemy Ci wybrać strój. Teraz żegnam, wychodzę dość na pracy. - zaśmiałem się. - Widzimy się wieczorem skarby! - wykrzyczał przy wyjściu, każdy go chyba za to kocha. Mimo, iż możemy go wyjebać z pracy to i tak stawia na swoim. W dodatku jest taki jak młodszy braciszek, o którego się martwisz gdy się schleje w klubie.
- Też już lecę, obiecałem kupić mojej matce jakiś łańcuszek czy co tam to było. Pa! - stwierdziłem wychodząc z pokoju, czyli mam już plany na wieczór.
Po pewnym czasie, jak w apartamencie pojawili się Taegeun i Hyunji.
- Aaa! Co ty masz na sobie dziwko? - zapytał, wystraszony chłopak. - Zdejmuj to raz, dwa. Nie pójdziesz nigdzie w garniturze kochany, o nie. Ja już o to zadbam. - uwielbiam go.
Po pewnym czasie zostałem skazany na założenie zwyklej czarnej koszuli, która dość mocno się opina oraz podziurawionych obcisłych spodni. Na moją twarz zostało nałożone wiele kosmetyków, dzięki czemu wyglądałem na jaśniejszego niż zwykle.
W czasie gdy ja byłem szykowany, Jin wysłał nam adres. Oraz kilka nazwisk jego kolegów, ale to poszło tylko do mnie. Oczywiste, oni wszyscy się zmówili. Nie ważne, zamówiłem auto. No przecież nikt z nas nie będzie jechać, idziemy tam by opić nasz dzisiejszy dzień.
- Właśnie, za duże trochę to auto.. więc zabierzemy jeszcze mojego brata. Idiota jedzie ale nie ustawił się by pojechać. - mruknął odrazu po wejściu, najstarszy. - O kurde.. gdybyś nie był moim pół-bratem.. - zaśmiał się, ilustrując mnie wzrokiem.
- Widzisz dobrze wyglądasz, a wykłócał się że nigdzie tak nie wyjdzie. - odpowiedział mój „pomocnik". - Dobra jedziemy już?
Po wejściu do klubu.
Nie jest źle, klub jeden z bardziej zamożnych. Jak widzę młodszy ma dziwne fazy, raz idzie do miejsca dla młodych kurew.. a innym razem do nawet dobrego klubu.
- To ja już sobie idę, nara braciszku. - uciekł odrazu od nas młodszy.
- Kurwa, miałem go pilnować. - stwierdził starszy. - Dobra, już nie patrzcie tak. Dam mu luz, tylko jak mi się schleje to śpi u kogoś z was. Matka go do domu nie wpuści.
- Napewno nie u mnie, już kilka razy mi zwymiotował na dywan. Pójdzie do któregoś ze znajomych. - odpowiedziałem idąc z stronę stolika. - Dobra teraz tak, jako iż to ja was tu zabrałem to Jin zapłaci za drinki. Bierta co chceta. - zaśmiałem się, po wysłuchaniu wszystkich próśb poszliśmy oboje do baru. - No płać. - pospieszałem chłopaka, który zastanawiał się nad zapłaceniem rachunku wynoszącego ponad sto osiemdziesiąt złoty. - No chodź, kupiłeś tylko pięć drinków, połowa nie przyszła. - pocieszyłem go gdy usiedliśmy przy stole.
- Dobra już, ale dziś dużo nie pije bo inaczej naprawdę się przed tobą rozłożę. - zaśmiał się siadając zaraz obok mnie. - Ej nie ja serio mówię, widziałem nawet jak tamten barman czy czym on tam jest patrzył na Ciebie.
- Mam Ciebie, obronisz mnie najwyżej.
Po kilkunastu drinkach, oraz paru przetańczonych piosenkach.
Skończyłem siedząc w kiblu i jarając trawę z Jinem, Taegeunem. Dziewczyny zmyły się do domu już jakiś czas temu, mówiąc iż mają jutro zakupy w planach i nie chcą na nich umierać. Młodszy już prawie od godziny starał się poderwać mojego prawie brata, najchętniej to by mu obciągnął nawet przy mnie.
- No i ten, no.. kurwa. - zaśmialiśmy się wszyscy nawet nie wiedząc, o co nam chodzi. - Przydałoby się znaleść tego twojego brata, wiesz no.. matka Cie przecież zajebie. - stwierdziłem, chcąc wyjść jednak do toalety nagle wpadł niższy ode mnie chłopak. Napewno też młodszy, był roztrzęsiony, płakał. Poczułem jakby cały alkohol i wszystkie używki jakich tej nocy użyłem, wyparowały ze mnie. Tym bardziej gdy zobaczyłem twarz tego chłopaka..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top