Słońce, księżyc, niebo (cz.3)
Udało się. Uciekli. Po tym, jak dziewczyna odkryła, że Han nie jest kobietą, rozpoczął się szalony pościg. Ten wariat w sukience na szczęście umiał powozić. Uciekli kradzionym wozem. Świetnie...
Gdy schronili się w jakimś rowie, pojawił się kolejny problem. Luke prosił Hana aby został z nimi i pomógł dostarczyć dziecko na Alderaan, ten jednak nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. W końcu zgodził się doprowadzić wędrowców do wyspy Naboo, gdzie mieli spotkać się z Solą.
Droga w pobliże wyspy była dość prosta. Gdy już tam dotarli, ich ludzki towarzysz udał się w swoją stronę, elfy zostały z Rey w opuszczonej chatce, a Luke popłynął na Naboo, aby spotkać czarodziejkę.
Zamiast z kobietą wrócił z wiewiórką. Okazało się, że Anidala zaczarowała Solę i zamieniła ją w gryzonia. Nie byłoby problemu, gdyby Luke był czarodziejem i potrafił używać różdżki, ale on był tylko rolnikiem! Co mógł zrobić? Nie dane im się było dłużej zastanawiać, gdyż usłyszeli konie. W mgnieniu oka wszystko stało się zrozumiałe. Han ich wydał!
Mężczyzna, nadal w damskim ubraniu, szedł związany z żołnierzami. Reszta miała natychmiast podzielić jego los... Mężczyzna szedł tuż przy pięknej dziewczynie, którą już wcześniej spotkali. Jak się okazało, miała na imię Leia. Po odrobinę nieprzyzwoitym dialogu tej dwójki, żołnierze wraz z więźniami ruszyli w drogę. Karła bardzo niepokoił płacz Rey...
Luke spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że będzie siedział w klatce z Hanem, który w końcu miał na sobie męskie ciuchy, obok będzie się znajdowała klatka Soli, a elfy zaginą nie wiadomo kiedy. A tak właśnie było. Mała Rey spała w namiocie Lei. Luke uważał, że to najlepsze, co mogło się z nią stać w obecnej sytuacji. W końcu Leia to kobieta, na pewno lepiej będzie traktowała dziecko niż ci inni żołnierze. Co nie zmienia faktu, że wolałby mieć małą przy sobie. To czekanie na cud męczyło go okropnie. Żeby nie siedzieć bezczynnie, usiłował odczarować Solę, ale udało mu się tylko zamienić ją w ptaka...
Wybawieniem więźniów okazały się elfy, które jakimś cudem ich odnalazły i uwolniły, wysypując przy tym na Hana pyłek miłosny. Mężczyzna miał wkraść się do namiotu Lei i zabrać małą. Wszystko szło bardzo dobrze, dopóki nie zobaczył śpiącej dziewczyny. Coś się w nim obudziło, nie umiał nazwać tego uczucia. Piękno tej kobiety go zniewoliło. Nie wiedział, że to tylko skutek wysypania na siebie miłosnego pyłku, ale to nie było teraz ważne... Powoli podszedł do śpiącej dziewczyny, szepcząc czułe słówka. Ale Leia była czujna nawet we śnie... W ułamku sekundy wysunęła spod koca rękę, w której trzymała nóż.
- Jeszcze słowo, a zrobię z ciebie kobietę - zagroziła, wychodząc z łóżka.
Nie panując nad tym, Han padł przed dziewczyną na kolana.
- Jesteś moim słońcem, księżycem i rozgwieżdżonym niebiem. Bez ciebie błądzę w ciemności - powiedział. Leia nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Ten mężczyzna ją irytował, to jasne, ale równocześnie po raz pierwszy od dawna poczuła się dla kogoś ważna... Dla matki była tylko narzędziem do walki z wrogami, ojca nie znała... Nie zaznała prawdziwej miłości. Teraz to się mogło zmienić. Oczywiście w czasie, gdy dochodziła do tego wniosku, rozmowa toczyła się dalej. Leia nadal trzymała ostrze przy szyi Hana grożąc mu, że go zabije. Ale odpowiedź mężczyzny na tę groźbę kompletnie zbiła ją z tropu.
- Za jeden twój dotyk, warto umrzeć sto razy...
Wszystko mogło się potoczyć naprawdę idealnie. Ich usta dzieliły już zaledwie milimetry, ale wtedy do namiotu wbiegł strażnik, trzymając Luke'a z dzieckiem. Han znów cudem uniknął śmierci z rąk Lei. Wykonał kilka cięć kradzionym mieczem i namiot się zapadł. Zanim jednak ich przykrył, można było jeszcze zobaczyć dwójkę młodych ludzi trwających w przepełnionym emocjami pocałunku.
Gdy nasi bohaterowie zdołali w końcu uciec, Han już niczego nie pamiętał, dlatego bardzo zaskoczyły go słowa Luke'a, że podobno gadał jak poeta i wyznawał dziewczynie miłość.
- Kopnęła mnie w twarz, nienawidzę jej - stwierdził, po chwili dodając jedno, istotne słowo - Chyba...
Ale nie było czasu dłużej się zastanawiać. Żołnierze już tu pędzili. Bohaterowie ukryli się w starej piwnicy, ale Lei udało się ich znaleźć. Z dość kiepskim skutkiem, bo została zakładniczką Hana. Ten odbył jeszcze krótką rozmowę z Lando, który aktualnie przebywał w tej wiosce i hałasy go zaciekawiły, więc przyszedł dowiedzieć się, co jest grane. Potem bohaterowie odjechali na kradzionych koniach, oczywiście razem z zakładniczką. Dziewczyna jechała na koniu z Hanem, który jej pilnował...
- Weź włosy z mojej twarzy, albo ci je obetnę - zagroził dziewczynie mężczyzna. Zrobił to w sumie trochę na pokaz. Przede wszystkim chciał się dowiedzieć, czy wcześniej naprawdę gadał takie głupoty.
- Wyznałeś mi miłość... Okłamałeś mnie - oskarżyła go Leia. Mężczyzna odpowiedział jej krótko, że nie był wtedy sobą... Po jeszcze kilku docinkach ze strony Lei, nastała chwila ciszy. Dziewczyna nie wiedziała co ma myśleć. Czuła się dziwnie, będąc teraz tak blisko Hana...
- Czy teraz coś się zmieniło? - zapytała z nadzieją, którą jednak starała się ukryć.
- Przeszło mi - odpowiedział obojętnie mężczyzna.
Cały czar prysł. Han nie wiedział, jak bardzo ją zranił tymi słowami... Zwłaszcza, że nie były one w pełni zgodne z prawdą.
- "Bez ciebie błądzę w ciemnościach" - powtórzyła jego wcześniejsze słowa- Już ci przeszło?
Po tych słowach uderzyła go z całej siły, zeskoczyła z konia i spróbowała uciec. Mogła to zrobić już dawno, ale nie chciała. Miała jeszcze nadzieję. Ale teraz nic jej nie powstrzymywało.
Mężczyzna pobiegł za nią i złapał ją szybko. Upadli razem na ziemię. Żadne z nich nie walczyło, po prostu patrzyli sobie w oczy. Byli pewni, że druga osoba nie jest im obojętna, lecz nie chcieli się do tego przyznać.
Krzyk Soli wyrwał ich z tego stanu i dał Lei szansę. Dziewczyna wyszarpnęła się mężczyźnie i uciekła. Ten zapewne by ją gonił, gdyby nie czarodziejka, która uznała, że mają mało czasu. Leia odwróciła się jeszcze na chwilę. Spojrzenia jej i Hana spotkały się. Miał jeszcze przez chwilę nadzieję, że dziewczyna wróci, ale ona odwróciła się i poszła w swoją stronę. Po raz pierwszy czuła do kogoś coś więcej niż obojętność, i po raz pierwszy została tak mocno zraniona...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top