Rockabye

No więc... Krótka informacja. Nie będzie wklejania tekstu piosenek do shota. Zdałam sobie sprawę, że to głupio wygląda i przede wszystkim, ogranicza mi swobodę pisania. Od tego media. Więc macie tam teraz bardzo fajny filmik, który szczerze polecam obejrzeć. I lecimy z shotem.

Shmi Skywalker kończyła właśnie nocną zmianę. Pracowała ciężko nad wodą i była zupełnie wykończona, jednak musiała to robić. Dla synka. Shmi była samotną matką sześcioletniego Anakina i jedyną osobą, która mogła go utrzymać i zapewnić mu godne życie. Ojciec zniknął tuż po narodzinach dziecka, a załamana kobieta musiała radzić sobie sama... Robiła wszystko, aby chłopcu niczego nie brakowało, ale i tak ledwo wystarczyło na wyprawkę do szkoły. Przez te sześć lat, Shmi bardzo się zmieniła. Szybko się zestarzała, chodziła w podatnych ubraniach, a wszystko, co miała, oddawała synkowi. Żyła tylko i wyłącznie dla dziecka. Teraz znów wracała do domu rano, aby wysłać chłopca do szkoły, przespać parę godzin, a następnie wstać, ugotować obiad i pomóc chłopcu przy lekcjach. Tak wyglądał każdy dzień. A wieczorem... Prosiła właścicielkę, u której wynajmowała pokój za grosze, by miała oko na Anakina, kładła chłopca spać i ruszała do pracy.

- Śpij skarbie. Będzie dobrze... Jesteś dla mnie najważniejszy, dam ci całą swoją miłość - powtarzała raz po raz, gdy jej syn leżał w łóżku - Twoje życie będzie lepsze, niż moje. Zrobię wszystko, żeby tak było.

I rzeczywiście. Robiła wszystko, ale to wciąż było za mało. Annie nigdy nie czuł się w pełni bezpieczny. Wiedział, że w każdej chwili mogą skończyć się pieniądze, a wtedy wyląduje z mamą na ulicy. Co wówczas zrobią?
To samo pytanie zadawała sobie Shmi. Przysięgła sobie i Anakinowi, że nigdy to tego nie dopuści, ale los przecież bywa okrutny. To nie od niej zależy. Mimo wszystko, wciąż miała nadzieję, że jej syn będzie żył lepiej, niż ona. Tak też się stało...

Kilkanaście lat później, Anakin stał przy grobie swojej matki. Płakał. Nie mógł znieść myśli, że już odeszła. Tyle dla niego zrobiła... Tak wiele poświęciła, aby on mógł być szczęśliwy. Młody mężczyzna spojrzał na swoją żonę, Padme i obiecał sobie, że będzie dawał ich dzieciom, które wkrótce miały się narodzić tyle miłości, ile dostał od Shmi, albo jeszcze więcej. Niestety nie udało mu się dotrzymać słowa. Miłość do Padme i troska o nią tak to zaślepiła, że zszedł na złą drogę. Młodzi musieli się rozstać... Anakina nie było przy żonie, gdy rodziła bliźniaki. Sam wtedy walczył o życie, ciężko poparzony. Ona natomiast nie mogła żyć bez niego. Umarła... Odeszła, dając życie swoim dzieciom. Umarła, aby one mogły żyć. Patrząc na nie po raz ostatni obiecała im, że będą miały dobre życie. Zrobiła to, co musiała. Gdy maleństwa po raz pierwszy zasnęły przy niej spokojnie, ona również zasnęła. Na zawsze...

Rodzeństwo Skywalker zostało bez rodziców. Wychowywali się oddzielnie, nawet nie wiedząc o swoim istnieniu. Wszystko po to, aby ojciec ich nie znalazł. Luke mieszkał na wsi u wujostwa, a Leia żyła w mieście, przygarnięta przez bogatych przyjaciół rodziny. Oboje nie mogli narzekać. Wiedzieli, że osoby, które się nimi opiekują nie są ich prawdziwymi rodzicami, ale nie przeszkadzało im to. Byli im wdzięczni i kochali jak rodzinę.

Owen Lars, wujek Luke'a był wobec niego dość wymagający. Nie pozwalał mu na wszystko, chłopiec musiał przede wszystkim pomagać w gospodarstwie. Ale był też dobry i chłopiec cieszył się, że z nim mieszka. Mało opowiadał mu o prawdziwym ojcu, a chłopak nauczył się, żeby nie pytać zbyt wiele...
Żona Owena, Beru, była miła i kochana. Starała się dać przybraniemu synowi miłość, której nie mógł otrzymać od matki. Chciała, żeby dobrze mu się żyło i robiła wszystko, aby chłopiec był szczęśliwy i bezpieczny. Jednak jemu zawsze czegoś brakowało. Chciał przygód, emocji, nowych wrażeń... Nie wiedział tego, ale był zupełnie jak ojciec...

Leią opiekowali się Bail i Breha Organa. Dziewczynka miała wszystko, czego dusza zapragnie. Pieniądze, luksusy, drogie ubrania... Ale również wiele obowiązków. Od małego uczyła się wielu rzeczy, aby w przyszłości przejąć firmę po rodzicach. Tak ich nazywała... Bardzo ich kochała, byli dla niej jak prawdziwa rodzina, choć nie łączyło ich żadne pokrewieństwo. Dziewczyna od małego miała jedno, wielkie marzenie. Chciała zmienić świat na lepsze. Żeby ludzie byli szczęśliwi, aby nie krzywdzili siebie nawzajem... Gdy mówiła o tym rodzicom, ci tylko kręcili głowami z uśmiechem. Leia od małego była zupełnie jak matka...

Spotkali się, gdy mieli po dziewiętnaście lat. Nie wiedzieli jednak, że są rodzeństwem, choć od początku czuli łączącą ich więź. Dopiero przyjaciel ich ojca, Obi-Wan, ujawnił im prawdę. Nie byli specjalnie zaskoczeni. Większym szokiem dla młodych ludzi było to, że ich ojcem okazał się Darth Vader, postrach całego miasta, przestępca i zabójca. Ten, którego od zawsze chcieli zniszczyć, pozbyć się go... Nie umieli się z tym pogodzić, wypełniał ich gniew i nienawiść do tego człowieka. Byli pewni, że nigdy nie pomyślą o nim jak o ojcu...

Luke był przy Vaderze, gdy ten umierał. Poświęcił się dla syna. Zrozumiał swój błąd, zmienił się w ostatniej chwili. Umierał, aby jego dzieci mogły żyć. Ta długo skrywana ojcowska miłość, w końcu wyszła na jaw. Luke także zmienił swoje nastawienie. Był wdzięczny ojcu... Nazywał go tak bez żadnych przeszkód. Na pewno zdołałby go naprawdę pokochać, gdyby tylko dłużej byli razem... Leia czuła niemal to samo. Oboje żałowali, że dostali tak mało czasu.

Kilka lat później Leia siedziała w domu z synkiem na kolanach. Mały Ben wiercił się i niecierpliwił. Czekał na tatę... Ale Han długo nie wracał i chłopiec w końcu zapłakany poszedł spać. Jego ojca nigdy nie było w domu, ciągle gdzieś wyjeżdżał i długo nie wracał. Ben bardzo za nim tęsknił i potrzebował go. Chciał, aby tata zabrał go na wycieczkę, pobawił się z nim, a nie tylko wiecznie był w podróży. Brakowało mu jego miłości, zainteresowania i przykładu... To właśnie to okazało się dla Hana zgubne.

Kto by pomyślał, że ten mały Ben Solo tak bardzo się zmieni? Chłopak chciał być jak dziadek i udało mu się dopiąć swego. Opuścił rodziców... Han bardzo się o to obwiniał. Wiedział, że gdyby był przy synu, wychował go i pilnował, nie doszłoby do tego. Ben nie stałby się Kylo Renem, kopią Vadera... Han miał nadzieję, że uda mu się to naprawić. Postanowił porozmawiać z synem. Była to najgorsza decyzja w jego życiu...

Zabił go. Zabił własnego ojca. Przez chwilę czuł się strasznie, jakby coś rozrywało mu serce od środka. Myślał, że umiera razem z Hanem. A potem... To wszystko zniknęło. Była już tylko pustka. Żadnych uczuć, żadnych emocji. Pogodził się z tą potwornością. Ale Leia nie. Wciąż wierzyła, że Ben się zmieni, że wróci do niej... Pragnęła tego z całego serca. A potem, jak na zawołanie pojawiła się Rey. Jedyna osoba poza Leią, która mogłaby mieć na chłopaka jakiś wpływ. Wszystko pozostało w ich rękach...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top