3. Pamiątka
OCZAMI MARINETTE ( kilka dni później )
Rano razem z Adrienem poszliśmy do szkoły, był piątek i z niecierpliwością czekałam na ostatni dzwonek. Ayla i Nino, którym powiedzieliśmy o naszych zaręczynach, byli wniebowzięci i obiecali pomóc przy organizacji wesela. Jasne że czekało nas dużo formalności, jednak na razie nie chciałam o tym myśleć. Musiałam najpierw ukończyć szkołę i poszukać jakiejś dobrej uczelni. Nie chciałam zdawać się na fortunę Adriena, nie byłam taką osobą.
- No więc tak, potrzebujemy sukni, ozdób, menu... - wywróciłam oczyma, widząc jak Ayla z szerokim uśmiechem wylicza na palcach najpotrzebniejsze, jej zdaniem, rzeczy na zorganizowanie wesela. Kochałam ją jak siostrę, ale musiałam przyznać że przeżywa to gorzej do mojej matki.
- Ayla, może najpierw skupimy się na szkole ? - zaproponowałam, wskazując podbródkiem na leżące na blacie książki od fizyki i trygonometrii. Mulatka wywróciła tylko na mnie oczyma ale nie protestując, zabrała się za naukę. Znajdowałyśmy się właśnie w bibliotece, i razem czekałyśmy na Adriena i Nino którzy zniknęli zanim zadzwonił dzwonek na lunch. W międzyczasie dostałam SMS-a od mojego narzeczonego, który powiedziałbym się nie martwiła i zaczekała na niego i Nino z Aylą w bibliotece.
- O mój Boże, po cholerę komu Pitagoras ?! - oburzyła się Ayla, marszcząc brwi nad tekstem podręcznika. - Jasne, jeśli ktoś chce zostać matematykiem... proszę bardzo, ale na miłość boską czemu ja mam przez to cierpieć ? - zachichotałam widząc jej niezadowolenie.
- C kwadrat równa się A kwadrat plus B kwadrat. - powiedziałam, nadal nieco chichocząc. Ayla spojrzała na mnie jakbym urwała się z księżyca. - To nie takie trudne gdy już zapamiętasz wzór, poza tym nigdy nie wiadomo kiedy Ci się to przyda. - wzruszyłam ramionami i skupiłam się na fizyce. O ile Matematykę udawało mi się jeszcze rozumieć, Fizyka zdawała się być dla mnie piętą Achillesową. Adrien wiele razy śmiał się ze mnie z tego powodu, a ja się potem na niego obrażałam i wypominałam mu że nie każdy uczył się pod okiem najlepszych nauczycielu w zaciszu domowym.
Naszą przyjemną sesje, przerwał stukot obcasów i zapach przesłodzonych perfum. Zmarszczyłam nos i zaklęłam pod nosem, gdy przy naszym stoliku pojawiła się Chloe wraz z Sabriną i Victorem. Ten ostatni rozejrzał się dookoła, ale widząc że Adriena nie ma na horyzoncie uśmiechnął się złośliwie i spojrzał na mnie z pewnym Siebie wyrazem twarzy.
- Marineeeeette. - zagruchała blondynka, z udawanym uśmiechem na twarzy. - Czemu nie powiedziałaś mi że się żenisz ? Mogłabym Ci doradzić w kwestii ubioru i wyglądu. Ot, taka miła przysługa. - puściła mi oczko, a ja poczułam jak przechodzą mnie dreszcze. - Po pierwsze musiałabyś zmienić... no cóż wszystko. - sięgnęła do swojej torebki i wyciągnęła z niej niewielkich rozmiarów prostokątny kartonik po czym mi go podała.
Dr. Stewart Pier
Specialista w Chirurgi Plastycznej
Paryż ul. Monte Carlo 22c
Tel. xxx-xxx-xxx
- Słyszałam że specjalizuje się w ciężkich przypadkach, może uda mu się Cię naprawić. Słyszałam że lubi wyzwania. - zarechotała złośliwie, a mi na myśl przyszła typowa wiedźma z bajek i nie mogłam się powstrzymać od złośliwego uśmiechu. Mój związek z Adrienem nauczył mnie pewności Siebie, więc nie powstrzymywałam dłużej języka przy córce burmistrza.
- Wybacz Chloe. - wrzuciłam jej wizytówkę spowrotem do torebki, po czym poklepując lekko materiał dodałam - Tobie będzie bardziej potrzebny. - Victor, Sabrina i Ayla parsknęli śmiechem widząc zszokowaną twarz blondynki. Po chwili dołączył do nich kolejny chichot, należący do Adriena który stał obok pobliskiej półki z książkami i przyglądał się całej scenie z bezpiecznej odległości. Nino siedział już obok Ayli i otulał ją czule ramieniem, tłumiąc śmiech za pomocą dłoni.
- Ja... Ty... Ugh ! - córka burmistrza tupnęła nogą i wraz z swoją świtą, która nadal darła z niej łacha, wyszła z biblioteki.
- Marinette, to było świetne ! - Nino przybił ze mną piątkę uśmiechając się szeroko od ucha do ucha. Uśmiechnęłam się i wzruszyłam tylko ramionami, mówiąc że blondynka Sobie sama na to zasłużyła. Miałam serdecznie dość jej docinków na temat mojego wyglądu, prędzej czy później dostałaby za swoje.
- Mówię wam, ta dziewczyna dostanie w pysk jeszcze przed końcem roku szkolnego. - Ayla pokręciła głową patrząc na dosiadającego się do nas Adriena. - Swoją drogą, to gdzie wyście byli ? - zapytała, zezując brązowymi oczami od Nina do Adriena. Nachyliłam się nieco, ciekawa odpowiedzi chłopaków.
Adrien uśmiechnął się i wyciągnął zza pazuchy płaszcza obite czerwonym aksamitem pudełko, zmarszczyłam brwi doskonale wiedząc co kryje się w jego wnętrzu. Pamiętam doskonale że chłopak chciał bym nosiła pierścionek, ale sama myśl o biżuterii przyprawiała mnie o mdłości. Poza moimi kolczykami, nie przepadałam zbytnio za tego typu błyskotkami.
- Pokaż, Pokaż ! - zapiszczała Ayla wyciągając dłoń pod pudełko. Adrien posłał mi pytające spojrzenie, ale skinęłam głową i po chwili mój pierścionek zaręczynowy znalazł się w dłoniach mojej przyjaciółki. Z tej odległości nie widziałam go zbyt dobrze, ale zauważyłam że ma srebrną barwę.
- Niezły co ? - zapytał Nino, również przyglądając się biżuterii.
- Ten pierścionek należał kiedyś do mojej matki, mój tata powierzył go zaufanemu jubilerowi by go nam przechował. Twierdził że jego wartość jest zbyt wysoka by trzymać go w domu. - blondyn wzruszył ramionami.
Kiedy pudełko znalazło się już w moim posiadaniu, poczułam jak pieką mnie oczy. Uchylając wieczko, zaparło mi dech w piersiach widząc że pierścionek był rzeczywiście bardzo piękny i jedyny w swoim rodzaju. Adrien założył mi go na palec i pocałował mnie czule na oczach Nino i Ayli, zarumieniłam się lekko ale postanowiłam zignorować wzrok naszych przyjaciół.
- Do końca przerwy zostało nam jakieś dziesięć minut. - ogłosił Nino patrząc na wyświetlacz w swoim telefonie. - Ayla, pójdziesz ze mną do panie Mendelejew ? Miała mi oddać słuchawki.
- Myślałem że już Ci je oddała. - Adrien uniósł wysoko brwi, patrząc na parę zielonych słuchawek zwisających z szyi okularnika.
- To ? - Nino wskazał na nie palcem po czym machnął lekceważąco ręką. - To tylko zapasa, na wypadek gdyby stracił poprzednie. - zaśmiał się, drapiąc nerwowo po karku.
- Ile ty ich masz właściwie ? - zapytałam. Jednak nikt mi nie odpowiedział, bo Ayla i Nino już zdążyli zebrać swoje rzeczy i ruszyć w stronę wyjścia.
Kiedy para zniknęła za rogiem, oparłam się o ramię blondyna i przyjrzałam uważniej pierścionkowi. Tak jak sądziłam był wykonany ze srebra, obrączka sama w Sobie była dość cienka. Oczko miało kształt serca, ale nie mogłam zdecydować czy był to diament czy szafir. W każdym razie byłam pod wrażeniem.
- Podoba Ci się ? - zapytał nerwowo Adrien.
- Oczywiście że tak ! - powiedziałam z uśmiechem. - Ale nie sądzę bym mogła nosić tak ważną dla Ciebie pamiątkę. Mówiłeś że należał on do twojej mamy. - dodałam ciszej. Adrien fuknął i objął mnie mocniej ramieniem, tak by móc schować twarz w moich włosach.
- Chciałem byś miała właśnie ten pierścionek, poza tym to był też pomysł mojego ojca. Twierdził że żadna inna dziewczyna nie byłaby go godna. - wyjaśnił. Zachichotałam i spojrzałam na niego z figlarnym uśmiechem.
- Gabriel tak powiedział ? Czuje się zaszczycona. - zaśmiałam się, i cmoknąłem go w żuchwę. Z swojej pozycji na krześle, nie miałam szansy trafić w usta. Adrien wywrócił oczami.
- Tak, tak mój ojciec jest niesamowity. Nie mogę uwierzyć że wciąż o nim gadasz, przestań ! - gdybyśmy nie byli w bibliotece, pod czujnym okiem pracującego tu od lat pana Blanca, już dawno leżałabym na ziemi zanosząc się śmiechem.
- A ja nie mogę uwierzyć, że nadal jesteś zazdrosny o ojca. - wypomniałam mu i puściłam oczko. Jego twarz oblał głęboki rumieniec. - Twoja Kocia natura, daje o Sobie znowu znać Panie Agreste. - pokręciłam mu palcem przed oczami, besztając go niczym małe dziecko. Blondyn złapał mnie za rękę i pocałował w knykcie, patrząc na mnie zza zasłony grzywki.
- Nie lubię się Tobą dzielić, powinnaś to wiedzieć Pani Agreste. - poruszył sugestywnie brwiami.
- Póki co to jestem jeszcze Dupain-Cheng. - droczyłam się z nim dalej. Ten dzień zapowiadał się obiecująco.
Okej to ja lecę do szpitala, i widzimy się w następnym rozdziale. Nawet nie wiece jakie wyrzuty sumienia mnie z zżerają za to że wczoraj nic nie udostępniłam ;-; Jetem jedną z tych osób które nienawidzą nie dotrzymywać danego słowa. Tak czy inaczej mam nadzieje że rozdział się podoba, bo w następnym planuje nieco namieszać ;>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top