28. People started talking, putting us through our paces
Nie mogę spać, ciągle jest mi za gorąco albo za zimno i wiercę się, jak bym była chora, a w końcu robi mi się niedobrze. Biegnę do łazienki, gdzie wymiotuję całe wypite wczoraj wino, słyszę, że Tom idzie na dół i rozumiem, że będę musiała przeżyć to upokorzenie. Zapala światło kilka minut później, gdy siedzę obok toalety na podłodze z mokrym ręcznikiem na twarzy.
– Zaparzyłem Cię miętę – mówi Tom, a ja słyszę, że mój stan lekko go bawi.
– Jesteś najlepszym człowiekiem na świecie – jęczę słabo.
– Wiem, miałem Ci wczoraj zwrócić uwagę, że trochę za dużo kieliszków wypiłaś, ale nie chciałem być posądzony o kontrolowanie Cię. Następnym razem nie będę miał skrupułów.
– Kocham Cię Tom, prawdopodobnie jesteś miłością mojego życia, ale wyjdź stąd.
– Prawdopodobnie?
– Wynoś się! – krzyczę, słysząc jego rozbawiony ton i wymiotuję jeszcze raz.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wymiotowałam po alkoholu, zawsze sądziłam, że mam mocną głowę. Ba! Przecież się przechwalałam moją słowiańską mocną głową, a pokonało mnie kilka kieliszków szampana.
Kilkanaście Radlak, kilkanaście kieliszków. Bądź wdzięczna, że zaczęłaś wymiotować dopiero nad ranem, a nie na imprezie, to byłoby naprawdę wspaniałe ukoronowanie udanego wieczoru.
Mam ochotę, dać sobie w twarz, ale tylko myję ją wodą, myję zęby i wracam do łóżka, gdzie siedzi Tom, wydaje się mieć ze mnie niemały ubaw, co tylko powoduje u mnie dużo większe uczucie zażenowania. Zwijam się w łóżku, a on wskazuję na kubek i owija mnie kołdrą.
– Będziesz żyć? – upewnia się.
– Nie wiem.
– Mam nadzieję, że tak. Nie uśmiecha mi się bycie z inną dziewczyną Joanne.
– To bardzo romantyczne Tom, zwłaszcza że przed chwilą słyszałeś, jak wymiotuję – sarkam, a on znów zaczyna się śmiać i gładzi mnie po włosach.
– To Ty zaczęłaś z tą miłością Twojego życia.
– Ja jestem nawalona.
– Nie myśl, że Ci tego nie wypomnę. Spróbuj się przespać Kochanie.
Biorę kilka łyków mięty i zwijam się w kłębek, a Tom kładzie się obok mnie, jednak na szczęście daje mi wystarczająco przestrzeni, żebym mogła dalej miotać się z boku na bok.
Budzę się i spoglądam na zegarek, jest po czternastej, cholera jasna, czyli jednak udało mi się zasnąć. Wypijam do końca miętę i idę pod prysznic, nie próbując szukać Toma, muszę się najpierw ogarnąć. Kac, z rokiem na rok jest coraz gorszy. Naprawdę powinnam ograniczyć picie, robię się na to stanowczo za stara.
Może to kwestia leków? W sumie odkąd je zmieniłam, nie wypiłam tyle, wracam do sypialni i piszę smsa do Kamala, mając nadzieję, że to leki, a nie moja nieodpowiedzialność. Tom wpada do pokoju kilka minut później w wyciągniętym dresie i czapce z daszkiem, ale uśmiecha się, jakby był na czerwonym dywanie.
– Mam coś dla Ciebie. – Wręcza mi papierową torbę, w której znajduję styropianową miskę. – Ramen, najłagodniejsza wersja, więc powinien Cię postawić na nogi.
– Mam ochotę Cię ucałować.
– Nie mam nic przeciwko, tylko wezmę prysznic. – Rzuca mi pilota od telewizora i zaczyna się rozbierać, a ja muszę naprawdę mocno zagryźć usta, by uwierzyć, że to, co mnie otacza to rzeczywistość, a nie jedna z moich książek. Ten mężczyzna był mój i tylko mój.
Sięgam po komputer z myślą o jakimś głupim filmie na Youtubie, gdy będę jadła, ale gdy tylko ładuje się moja przeglądarka, widzę bardzo niepokojącą liczbę powiadomień. Szybko kończę jeść i włączam Facebooka, na którym czeka na mnie kilkanaście wiadomości, klikam w pierwszą i zamieram.
Mariana >Gówno uderzyło w wentylator.
Klikam w link, który mi wysłała i zostaję przekierowana na oficjalny profil The Sun, przewijam trochę w dół i pod newsem o dziecku następcy tronu widzę swoje zdjęcie. Moje zdjęcie zrobione wczoraj pod teatrem, gdy Tom otwiera mi drzwi taksówki, widzę swój uśmiech, widzę błysk w kolczykach, które mam na sobie i to jak on na mnie patrzy. Obok w kolażu są nasze wspólne zdjęcia z mojego Instagrama.
Tylko u nas! Wiemy, kim jest nowa dziewczyna Toma Hiddlestona!
Od kilku tygodni było głośno o tym, kto, zajął miejsce Taylor Swift u boku jednego z najbardziej pożądanych aktorów na świecie i my to wiemy. Partnerką Toma została urocza polska pisarka Joanne Radlak, która od kilku miesięcy pracuje w Londynie. Wiemy, że para mieszka w tej samej okolicy i tam się właśnie poznali i tam najczęściej można ich spotkać. Od kilku tygodni Joanna piszę również bloga dwujęzycznego bloga o zmaganiach się z depresją, na którym opisuje też początek w związku z Tomem!
Na jej profilu na Instagramie pierwsze wspólne zdjęcia pojawiły się już kilka miesięcy temu i jedno z nich to zdjęcie, którym Tom pochwalił się w wywiadzie dla australijskiej telewizji.
Z zaufanego źródła wiemy, że para już od jakiegoś czasu chce być ze sobą oficjalnie i Joanne będzie towarzyszyć Tomowi podczas jego zdjęć do nowego filmu na Hawajach.
Życzymy im dużo szczęścia.
Dajcie znać, co sądzicie o nowej dziewczynie Toma.
Nie chcę, wiedzieć co o mnie sądzą i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, kto był tym „zaufanym źródłem", słyszę, że nie jestem już w pokoju sama, a on krąży po nim w samym ręczniku.
– Lepiej się czujesz? – pyta, uśmiechając się do mnie. – Zacznę się dziś pakować, a jutro pojedziemy spakować Ciebie, co Ty na to?
– Thomas... – zaczynam, podając mu laptopa, a on przeklina cicho i czyta artykuł, a ja wchodzę w telefonie na Instagram. To, co dzieje się tam jest przerażające, obserwujący sypią się jeden za drugim, podobnie polubienia i komentarze. To dla mnie za dużo.
– Wiedzieliśmy, że to w końcu się stanie Joanne.
– Nie zmienia to tego, jak bardzo źle się z tym czuję – mówię, trzęsącym się głosem. – Mogli, chociaż zrobić jakiś porządny research, przecież ja nawet nie piszę o depresji.
– Research? Na The Sun? – śmieje się Tom. – Daj spokój, wydało się.
– A to „zaufane źródło"?! Przecież to więcej niż pewne, że to Josie.
– Nie wiesz tego, oni zawsze piszą o zaufanych źródłach, czy przyjaciołach, żeby jakoś uwiarygodnić te bzdury – uspokaja mnie i wstaje z łóżka. – Daj spokój. Lepiej powiedz mi, jak robimy z tym pakowaniem jutro?
– Thomas! – krzyczę, chowając głowę w poduszki i wrzeszczę wściekła. – Co ja mam teraz zrobić? Z moimi znajomymi, Social mediami? Czytelnikami?!
– Nie myślałaś o tym wcześniej?
– Myślałam, ale nie wiedziałam, że to będzie aż takie straszne.
– Skarbie co niby jest straszne? Nikt nie piszę o Tobie nic strasznego, to, że ktoś Ci napiszę komentarz, że jesteś brzydka, nie oznacza, że nagle ja zacznę tak myśleć. Nie wygłupiaj się – mówi, podchodząc do mnie i całuję mnie w czoło, a ja biorę głęboki oddech.
– Jutro pojedziemy od rana spakować moje rzeczy, tylko pamiętaj, że wieczorem jestem umówiona z Kamalem – mówię, starając się uspokoić. – Muszę przejrzeć wiadomości Tom...
– Jasne i jak znajdziesz jakieś wiadomości, czy komentarze, które wyprowadzą Cię z równowagi, to czytaj mi je na głos. Będę w garderobie – mówi dalej spokojnym tonem i znika w pokoju obok, a ja patrzę na listę wiadomości. Od razu ignoruję te od dalszych znajomych i odpisuję w pierwszej kolejności Sandrze, żeby nie przejmowała się ilością ruchu w moich social mediach i, że mimo tego, co robię w wolnym czasie, to nadal piszę dzielnie książkę. Odpisuję też Pawłowi pilnującemu działania mojej strony i bloga i proszę go, by kontrolował komentarze, tam nie chcę żadnych, niezwiązanych z tym, o czym piszę.
Opisuje też początek związku z Tomem.
Gówno prawda, ale statystyki szaleją jak głupie pod tym wpisem, otwieram szufladę przy łóżku i biorę leki na uspokojenie, nie ma najmniejszego sensu walczyć z tym samodzielnie. W końcu patrzę na wiadomość od Kamili i dzwonie do niej, odbiera od razu, ale kręci się po kuchni w niebieskim dresie i trzyma telefon w wyciągniętej dłoni.
– Więc ja całe lata uczę się i zapierdalam ciężko na awans, a moja starsza siostra dostała dziś okładkę w gazecie – ironizuje Kamila. – Gdzie tu sprawiedliwość.
– Ty jesteś lekarzem do cholery, a ja mam zdjęcia w The Sun. Nie porównuj.
– Więc to prawda?
– Nie bardzo wiem, jak by to miało być nieprawdą. Zdjęcia są dość wyraźne tym razem.
– Tym razem? Więc były jakieś wcześniej, które przede mną ukryłaś? Zoe! Przestań natychmiast! Zostaw to! – krzyczy i wyrywa córce plastikowe sztućce – Jak jestem z nią sama i rozmawiam z kimś przez telefon, czuję się, jakbym miała zespół tourette'a.
– Tak były inne zdjęcia – mówię, uśmiechając się na widok mojej małej siostrzenicy. – Niewyraźne, ale były, no i Młoda wie o Tomie od dawna, my też spotykamy się od dawna. I naprawdę go kocham.
– I lecisz z nim na Hawaje?
– Tak. Poczekaj chwilę. – Wyciszam na sekundę mikrofon i podnoszę głos. – Tom, poznasz moją siostrę?
Mój mężczyzna wychodzi z garderoby w samych spodniach od dresu, rzuca się na łóżko obok mnie i spogląda w ekran komputera.
– Cześć! Miło Cię poznać Kami – mówi, uśmiechając się czarująco do kamery.
– O cholera jasna, czy on mógłby się ubrać?! Rozważam właśnie rozwód – sarka moja siostra po polsku i się uśmiecha, przechodząc płynnie na angielski. – Ciebie też Tom, szkoda tylko, że musiałam dowiedzieć się z gazety.
– To już nie moja wina, że Twoja siostra jest taka skryta.
– Jest też wspaniała więc... – zaczyna Kamila, ale Tom wybucha śmiechem.
– Wiem, Marion już mnie uprzedziła, że złamię mi nos, jak ją zranię.
– No tak, zapomniałam, że Młoda wie. Jak ją namówiłeś na wakacje? I klub? I teatr.
– Na teatr namówił ją akurat Kenneth.
– Tak, widziałam jej Instagram – odpowiada moja siostra, szczerząc się do mnie.
– A jeśli chodzi o Hawaje, to po prostu powiedziałem jej, że może tam pisać książkę, kiedy ja będę pracował. Później tylko jej wysokość terapeuta musiał jej obiecać, że będzie mogła z nim rozmawiać.
– Terapeuta? – słyszę głos mojej matki z tyłu i po chwili ona pojawia się koło Kamili, a Tom prostuję się i poprawia okulary na nosie. – Cześć Kochanie.
– Cześć Mamo, mamo to jest Tom. Thomas to moja mama – przedstawiam ich, wiedząc, co się będzie zaraz działo.
– Miło Cię w końcu zobaczyć – mówi po polsku, a ja wiem, że robi to celowo. – Szkoda, że nie odbierasz moich telefonów.
– Wrócę do pakowania, dobrze? – pyta cicho Tom i całuje mój policzek, gdy przytakuję. – Dobrze było Cię w końcu poznać Kami, do zobaczenia. Do widzenia Pani Radlak.
Thomas wstaję z łóżka, dając mi znać, że jak coś, mam go wołać i ucieka do garderoby, w sumie mu się nie dziwię, na dźwięk tonu mojej matki też bym uciekła jak najdalej.
Mama zabiera telefon mojej siostrze, która zaczyna karmić Zoe owsianką na drugim planie, a ja mam wielką ochotę się rozłączyć. Jednak to wciąż moja mama i jakąś część mnie za nią tęskni, nawet jak to kompletnie irracjonalne.
– Rozumiem już, czemu tak się z nim ukrywasz – mówi spokojnie.
– Chcemy tylko zachować naszą prywatność i nie generować sobie niepotrzebnych problemów.
– Niepotrzebnych problemów? Ty masz zdiagnozowane fobie społeczne, a on tysiące fanek. Naprawdę uważasz, że to nie problem?
– Wiem co mam zdiagnozowane, mam też dobrze dobrane leki, które pozwalają mi normalnie żyć. Chodzić do teatru, opowiadać o sobie, polecieć na Hawaje...
– Zmieniła Ci leki?
– Zmienił. Mój terapeuta to mężczyzna, jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie – odpowiadam chłodno. – Tak, w końcu czuję się lepiej, dobrze mi się po nich myśli, żyje, śpi i już nawet nie zaczynam o pisaniu.
– Kiedy lecisz na Hawaje?
– Za trzy dni. Wracamy w drugim tygodniu grudnia, praktycznie się tylko przepakuję i będę lecieć do was.
– Dobrze. Mam wielką nadzieję, że nie będę musiała powiedzieć „a nie mówiłam" i się pozytywnie zaskoczę, ale nie wierz, że to się uda. Jest między wami za duża przepaść, on nie zrozumie, z czym się zmagasz i w końcu to zauważysz.
– Spotkał się z moim lekarzem, więc myślę, że wie.
– O lekarzu nie będę się wypowiadać, ale....
– Dość ani jednego więcej „ale". Tom mnie kocha, ja kocham jego i mam nadzieję, że to w końcu zaakceptujesz. – Rozłączam się i odrzucam komputer w drugi koniec łóżka.
Dlaczego ona mi to robi? Dlaczego zawsze musi udawać, że wie wszystko? Dlaczego zawsze musi zasiać we mnie niepewność i wbić szpilki tam, gdzie boli najbardziej?
Tom wychodzi z garderoby i przychodzi mnie przytulić. Nie pyta o szczegóły rozmowy, tylko spokojnym głosem opowiada mi o postępach w pakowaniu i tym, że za cztery dni jak wstaniemy z łóżka, będziemy mieli za oknem bajeczną pogodę i kilometry plaży. Całuje go namiętnie, przerywając jego potok słów. Teraz zdecydowanie miałam ochotę na inny sposób, by nie myśleć o niczym.
Następnego dnia od samego rana jedziemy spakować moje rzeczy, nie mam ich dużo. Właściwie całe to mieszkanie mogłabym spakować w kilka godzin, jeśli chciałabym znów uciekać, co z resztą mówię Tomowi, śmiejąc się, podczas dobierania skarpetek w pary.
– Chyba nie masz zamiaru uciekać, prawda? – pyta, a ja uśmiecham się, patrząc, jak prasuje moje letnie sukienki, nie widziałam sensu w tej czynności skoro i tak miały skończyć w walizce, ale Pan Perfekcja miał inne zadanie.
– Zależy od tego, jak przebiegnie moje spotkanie z Taiką – sarkam, na co Tom kręci głową i rozgląda się po mieszkaniu.
– Ile Cię to kosztuje?
– Moja komórka pod schodami? Czterysta osiemdziesiąt funtów. Czemu pytasz?
– Bo w ciągu ostatniego tygodnia byłaś tu ile? Kwadrans? A przez następny miesiąc też nie będziesz tu mieszkać, bo nawet nie będzie nas w UK.
– I co w związku z tym Kochanie?
– Wypowiedz umowę, zamieszkaj u mnie. Możesz urządzić gabinet całkowicie pod siebie, ja i tak z niego nie korzystam. Wiem, że to szybko, ale czemu masz płacić za coś, z czego nie korzystasz.
Kończę odkładać skarpetki i w zamyśleniu sięgam po bieliznę. Ma racje, ma sto procent racji, a ja chcę z nim zamieszkać, przecież i tak on spędza mnóstwo czasu w rozjazdach, przecież mi się nie oświadcza...
Więc czemu mnie to niepokoi?
Pewnie dlatego, że raz już wszystko postawiłam na jedną kartę i nie chcę, znów przechodzić przez to samo.
– Mam w umowie miesiąc wypowiedzenia. Więc za grudzień będę musiała jeszcze i tak zapłacić czynsz, a przeprowadzka w te kilka dni przed moim wylotem na święta, mi się nie uśmiecha.
– Damy radę. Sama mówiłaś, że to jedno popołudnie.
– Dobrze. Masz rację. Zrobimy tak, dziś wyśle maila z wypowiedzeniem – mówię, wracając do decyzji czy pakować pas do pończoch. Tom podchodzi do mnie i bierze moją twarz w swoje ciepłe dłonie.
– Hej! Właśnie podjęliśmy decyzję o wspólnym domu.
– Wiem i jestem tak kurewsko przerażona, że daj mi się skupić na ubraniach.
– Mowy nie ma – mówi Tom, popychając mnie na łóżko, a jego dłonie błyskawicznie wysuwają się pod moją bluzkę.
– Ej! Zostawiłeś włączone żelazko zboczeńcu! – krzyczę, wybuchając śmiechem i całuję go po raz kolejny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top