21. My love had been frozen, but you painted me golden

Nagła ilość czytelników mojego bloga jest dla mnie niemałym zaskoczeniem. Nawet jak to głównie zasługa Rogalskiej i jej wszystkich znajomych z blogosfery, którzy odwalili kawał dobrej roboty, by ściągnąć do mnie swoich odbiorców. Nie zdawałam sobie też sprawy z tego, jak wiele osób czuję się podobnie do mnie, jak wiele osób zmaga się na co dzień z tym samym. Szybko większość profili w social mediach dostosowałam pod bloga i nie mogę wyjść z podziwu na ilość polubień.

A drugi wpis, o tym, jak wygląda rozpoczynanie nowego związku i z czym się to wiąże, stał się klikany jeszcze mocniej.

– Cieszę się, że piszesz też po angielsku – mówi niespodziewanie Tom, przerywając moją tyradę o kolejnej wizycie u lekarza. – Teraz mam jakieś pojęcie o tym, jak wyglądają dyskusję w Twojej głowie, gdy ode mnie uciekasz

– Tak dokładnie to wygląda. Nie bój się, nie wydam, kim jesteś.

– Kiedyś w końcu się wyda. I nie boję się tego, boję się tego, w jaki cyrk zamieniłoby się nasze życie.

– Będzie dobrze, jest dobrze – odpowiadam, zaskakując samą siebie pewnością. – Nie mam zamiaru biegać po czerwonym dywanie, więc nic nam nie grozi.

– Jeszcze. Kiedyś wrócimy do tematu, ale nie dzisiaj – mówi, uśmiechając się do mnie. – Jutro przylatuje Josie?

– Tak. Nie wiem, czy jestem emocjonalnie gotowa na dzielenie z nią znów łóżka.

– Jakoś mnie nie martwi, że nie chcesz dzielić łóżka z nikim innym.

– Nie łap mnie za słówka.

– To jedyne, za co mogę Cię złapać w tym tygodniu.

– Spokojnie, w następnym będziesz mógł to nadrobić. Wracając do Josephine... nasze rozmowy wyglądają naprawdę spoko, normalnie, jakby nie wiele się zmieniło. Tylko zmieniło się wszystko i boję się, że po pijaku się pokłócimy.

– Masz klucze, możesz uciec do mojego domu.

– Mam to na uwadze. Rozmawiałam z Rogalską i chciałbyś ich poznać? Za dwa tygodnie będzie koncert Arctic Monkeys i planują wpaść do Londynu na jedną noc.

– Jasne. Ja też dla nas coś zaplanowałem. – Znów uśmiecha się do mnie z ekranu. – Może przenocują u nas, zamiast wracać w nocy do Oksfordu?

– U nas? – pytam rozbawiona, choć rozmawiając z nimi, sama zaproponowałam, że dam im klucze do siebie, bo ja najpewniej spędzę każdą noc w innym łóżku.

– Skrót myślowy – tłumaczy się Hiddleston z bezczelnym wyrazem twarzy.

– Podświadomość płata Ci figle Kochanie. Porozmawiam z nimi.

Uśmiecha się do mnie z ekranu i dłuższą chwilę milczymy. Stoi w cieniu drzew słonecznej Australii, a ja dałabym wszystko by być obok niego.

– Wracając jeszcze na sekundę do Twojego wpisu. Jesteś dla siebie bardzo surowa. Odebrałem z niego wrażenie, jakbyś myślała, że ja się nie boję i ignoruję Twoje wady – mówi w końcu, jakby potrzebował chwili na zebranie się na odwagę, by poruszyć temat. – Ja jestem przerażony, za każdym razem jak nie odbierzesz telefonu, bo jestem przekonany, że zrozumiałaś, że chcesz czegoś normalnego, a nie mnie. Tak jak Ty boisz się, że zrozumiem, że jesteś szalona. Kochanie chciałbym, by na świecie wszyscy byli tak szaleni, jak Ty. – Zanim zdążę cokolwiek z siebie wykrztusić, na ramieniu Toma opiera się blondynka, o najpiękniejszym szczerym uśmiechu, jaki widziałam.

– Joanne! Tak myślałam, że jak uciekł zadzwonić to właśnie do Ciebie – mówi wesoło Brie, którą zdążyłam poznać podczas wszystkich rozmów z Thomasem.

– Ja mam nadzieję, że do mnie.

– Spokojnie pilnuję Ci go.

– Dziękuję Brie, jesteś niezastąpiona. Co u Ciebie?

– Upał! – krzyczy, rozkładając bezradnie ręce. – I niestety muszę, Ci go już zabrać.

– Kim jestem, by kłócić się z Kapitan Marvel? Do zobaczenia.

– No właśnie! Mam nadzieję, że się w końcu zobaczymy poza ekranem. – Larson posyła mi buziaka i znika z pola widzenia, a Tom uśmiecha się lekko zawstydzony.

– Zacząłem mówić o szaleństwie i od razu się znalazła – śmieje się. – Muszę kończyć, wiesz, że nie chcę.

– Wiem, wiem też, że jednak trochę chcesz. Kochasz, to co robisz.

– Ciebie kocham mocniej.

Tak właśnie wyglądają wyznania miłości w dorosłym życiu, a nie w książce. Nie ma wielkiego oczekiwania, kwiatów, romantycznej scenerii, czy miłosnych uniesień. To najszczersze wyznanie pada mimochodem w rozmowie na Skypie w przerwie obiadowej.

– Też Cię kocham Głuptasie – odpowiadam, z nieśmiałym uśmiechem. – Wracaj do pracy.

Patrzymy sobie w oczy wzrokiem kompletnie zakochanych dzieciaków, zanim się rozłączę.

Stało się.

Dopiero co zaklinałam się, że nie mogę się znów zakochać, nie mogę nikogo wpuścić do mojego życia a on? Wyważył drzwi na oścież, nawet nie pytając o zgodę. Nie zdobył mnie... on po prostu mnie ukradł. Wydarł mnie sobie samej i wziął całkowicie w posiadanie. Jakbym nigdy wcześniej nie należała do kogoś innego, jakbym od zawsze miała należeć tylko do niego.

Następnego dnia, jak zawsze rano otwieram drzwi kurierowi i jak zawsze przyjmuję kwiaty, które zajmują teraz całą przestrzeń na moich parapetach. Jadę do kawiarni, z radością kończę kolejny rozdział i kiedy wracam do domu, uświadamiam sobie, że od wieków nie byłam w tak świetnym humorze. Mam do tego stopnia mam dobry humor, że przeglądając zdjęcia w telefonie, wybieram to na, którym stoję na klifie na tle zachodzącego słońca.

My, my love had been frozen. Deep blue, but you painted me golden

Maryśka od razu piszę mi komentarz, gdybym jej nie znała na wylot, pewnie byłabym pewna, że social media to jej całe życie. Uśmiecham się i bez zastanowienia odpisuję.

Marion >Love? ❤

>Whole lot of love

Wracam do domu, gdzie od razu przebieram się w ciepłe spodnie od piżamy i jedną z koszul Toma. Na dworze niestety nie jest już ciepła jesienna pogoda, a zaczęły się deszcze i mgły. Londyn w stanie czystym.
Zanim zdążę zrobić sobie herbatę, słyszę przychodzące połączenie, widząc zdjęcie mojej matki, wzdycham, jakbym szła na ścięcie i odbieram.

– Część mamo.

– Cześć Asiu. Dlaczego unikasz moich połączeń?

– Tylko tych z gabinetu, a innych do mnie nie wykonujesz – odpowiadam. Chyba mam zbyt ostry ton, bo od razu robi się czerwona jak jej szminka.

Krótkie blond włosy, Russian Red od Mac i kremowa garsonka. Wersja podstawowa Urszuli Radlak.

– Widzę, że jesteś na etapie nienawiści do świata.

– Właściwie wręcz przeciwnie.

– Czyli opcja druga Pan Idealny na pięć sekund sprawił, że straciłaś głowę. Nie jestem specjalnie zaskoczona – odpowiada chłodno. – Mieszkasz już z nim?

– Nie. I nie mam zamiaru, tłumaczyć Ci, czemu się mylisz, bo i tak nie ma najmniejszych szans, żebym przemówiła Ci do rozsądku.

– I wzajemnie, ale ja będę musiała próbować. Przecież nie będę czekać, aż znów zaprzepaścisz lata terapii.

– Tak się składa, że jesteś zwolniona – oświadczam, zaciskając mocno dłonie i próbując się opanować. – Wracasz do posady mojej matki. Wiem, że nie będziesz z tego powodu zbyt zadowolona, ale w końcu musisz przestać mi mówić jak mam żyć.

– To jego pomysł, co? Poskarżyłaś się nowemu chłopakowi, jaką masz podłą matkę?

– Nie. To mój pomysł, by zasięgnąć drugiej opinii w kwestii mojego leczenia, od kogoś, kto jest tu na miejscu. I wiesz co? To był dobry pomysł, bo w końcu biorę leki, które mi pomagają.

– Stąd pomysł z blogiem? Nie chcę Cię martwić, ale to nie terapia, to zabawa.

– Przynajmniej robię w końcu coś, co sprawia mi przyjemność.

– A nie piszesz przypadkiem książek dla przyjemności? – pyta, uśmiechając się sarkastycznie.

– Nie, piszę je dla pieniędzy – sarkam. – Wiem, że to, że rzuciłam nagrody Zajdla po pierwszej i zaczęłam pisać coś, co się sprzedaje, Ci się nie spodobało. Tylko że teraz przynajmniej w końcu mam znów kontrolę nad swoim życiem.

– Porozmawiamy, jak Cię rzuci.

– Musisz zawsze być takim fantastycznym wsparciem? – wzdycham, kryjąc swoje rozdrażnienie.

– Ktoś musi być rozsądny za Ciebie, Ty nie potrafisz podjąć jednej racjonalnej decyzji w swoim życiu.

– Jak dobrze, że o ślubie zadecydowałaś za mnie Ty.

– Aśka!

– To koniec mamo, kocham Cię i zawsze będę, ale nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać, aż w końcu nie zaakceptujesz, że mnie nie naprawisz. Nie będę doskonała. Przepraszam.

Rozłączam się, zanim się rozpłaczę. Pierwszy raz od kilku lat zdobyłam się na to, by jej wygarnąć, kiedy zaczęłam być z Karolem, kłóciłam się z nią cały czas. Wtedy walczyłam z nią jak lwica o prawo do własnego szczęścia i nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała to powtórzyć. Przeraża mnie to, że ocenia mój związek, nie wiedząc o nim nic, przecież ja jej nawet jeszcze nic nie opowiedziałam. Ona po prostu nie próbuję, wykrzesać z siebie cienia optymizmu, że kiedykolwiek jeszcze mi się coś uda.

Kocha Cię. Thomas William Hiddleston powiedział, że Cię kocha, a to jest najważniejsze na świecie. Jak cokolwiek może być porównywalnego z miłością człowieka, za którym się szaleje?

Tak. Wsparcie rodziny byłoby fantastyczne, ale chyba jednak wymagam za dużo od życia.

Włączam sobie piosenki z Hamiltona i postanawiam posprzątać dokładnie mieszkanie przed jutrzejszym przyjazdem Józefiny. Tańczę w rytm muzyki, śpiewając każde słowo, każdego utworu i wtedy uświadamiam sobie, o czym powinnam napisać kolejny wpis. O tańcu. I o tym, dlaczego w czterech ścianach, kiedy nikt nie patrzy, mogę przez dwie godziny wygłupiać się, śpiewając piosenki o tym, jak Alexander Hamilton poznał żonę.

W końcu opadam na łóżko z kolejnym kubkiem herbaty i zaczynam bezmyślnie przeglądać filmiki na YouTube z fragmentami wywiadów z twórcą musicalu, który towarzyszył mi dziś przez cały dzień. Zanim zdążę zasnąć, zauważam, że dzwoni do mnie moja starsza siostra, jednak zamiast niej na ekranie widzę mojego tatę. Siedzi w samochodzie w garażu i uśmiecha się lekko.

– Nie tatusiu, proszę, nie krzycz na mnie – jęczę błagalnie. – Zrobiłam to, co w końcu musiałam.

– Nie mam zamiaru na Ciebie krzyczeć, mam zamiar Ci pogratulować, że w końcu podjęłaś jakąś świadomą decyzję – mówi, śmiejąc się ze mnie. – Więc zmieniłaś lekarza?

– Tak, zmieniłam. Domyślam się, co się dzieje w domu.

– Tak. Twoja matka jest wściekła, ale nie masz się tym przejmować. Powiedz lepiej, ile płacisz za wizyty?

– Tato... Nie potrzebuję pieniędzy.

– Mam gdzieś, czy ich potrzebujesz, jesteś dorosła i masz radzić sobie sama, ale będę płacił za Twojego lekarza. I nawet nie próbuj dyskutować. Jestem Twoim ojcem i masz mnie słuchać, jak chcę Ci pomóc.

– Dobrze, dobrze, prześlę Ci wszystko mailem – mówię, poddając się od razu. – Co tam u Ciebie?

– Jak widzisz, skończyłem Twój prezent, wygląda na to, że dostaniesz go przed trzydziestką.

– Nie, nie, nie! To nie może być to! – piszczę, widząc, jak ojciec wysiada z auta i pokazuje mi w kamerze aparatu Kamili czerwonego mustanga, którego ojciec kupił za grosze pięć lat temu i cały czas próbował doprowadzić do porządku na moje kolejne urodziny.

– Mustang Fastback z sześćdziesiątego szóstego, specjalnie dla Ciebie zmieniłem kolor z klasycznego białego na czerwony – mówi dumnie. – To znacznie obniżyło jego wartość, jakbym jednak chciał go sprzedać, zamiast dać wyrodnej córce.

– Tato jest taki piękny! – piszczę kolejny raz. – Nawet jak zepsułeś mi niespodziankę! Nie mogę się doczekać, jak go zabierzemy na wycieczkę w święta.

– Dobrze, że w końcu do nas przyjedziesz, bo już niedługo zapomniałabym kompletnie, jak wyglądasz.

– To się nazywa starość tato – sarkam z uśmiechem. – Słyszałam, że spędzamy razem sylwestra w Nowym Jorku?

– A nie będziesz miała lepszego towarzystwa?

– Nie znajdę lepszego niż Ty. Choć bardzo się stara.

– Słyszałem co nieco od Maryśki – mówi, uśmiechając się bezczelnie. – Więc kto to?

– Dobry człowiek. Bez byłej żony i dzieci, jeśli Cię to uspokoi.

– Jesteś szczęśliwa?

– Jestem.

– To wszystko, co na razie jest dla mnie istotne, ale nie muszę Cię uprzedzać, że zabieranie go na święta, to będzie mocno beznadziejny pomysł?

– Nie jestem głupia.

– Polemizowałbym – mruczy pod nosem i wybuchamy śmiechem. – Nieważne co Ci powiedzą i co się stanie, pamiętaj, że masz robić wszystko, by być szczęśliwa. Rozumiemy, się?

– Tak. Kocham Cię.

– Mhm. – Rozłącza się, próbując udawać twardego faceta ze środkowych Stanów, a ja się uśmiecham.

Wszystko będzie dobrze, w końcu każdy kiedyś musi dostać szczęśliwe zakończenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top