15. All of this silence and patience

Od początku wiedziałam, że różnica czasu będzie największym wyzwaniem, gdy się budzę, od razu spoglądam na zegarek, widząc, że w Australii dochodzi północ. Sięgam po telefon, by odczytać wszystkie wiadomości, które nadeszły w nocy.

Tom >Dolecieliśmy, pogoda nie będzie nas rozpieszczać, tutaj dopiero zaczynają się upały. Napisz do mnie, jak wstaniesz, nie mogę obiecać, że zawsze będę miał, jak odpisać, ale będę się starał.

Tom >Nie jest to London Eye i Tamiza, ale widok z hotelu też jest niczego sobie, nie sądzisz?

Powiększam zdjęcie, by zobaczyć plażę i niskie budynki miasta Gold Coast, w którym się zatrzymali i czuję ukucie zazdrości, gdy słyszę deszcz stukający w szyby mojego mieszkania.

Tom >A to jest nasza najlepsza dziewczyna. Myślę, że możesz być troszkę zazdrosna.

O dziwo nie jestem ani trochę, mimo tego, że mężczyzna, na którym mi zależy, jest tysiące kilometrów stąd i właśnie widzę go na plaży w objęciu uśmiechniętej blondynki w obcisłym podkoszulku. Pierwszy raz miałam w sobie ogromne poczucie zaufania, że nie mam o co być zazdrosna, patrzył na nią z uśmiechem, ale to spojrzenie nie miało nic wspólnego z tym, jak patrzył na mnie. Nie było zbliżone do tego, co widziałam w jego oczach już pierwszego wieczora w pubie nad piwem i później w taksówce, gdy tak rozpaczliwie chciałam go złapać za rękę.

Tom >Tęsknię za Tobą.

Chcę od razu wybrać jego numer, ale się powstrzymuje, może już śpi, zmiana strefy czasowej i pewnie cały dzień pracy nie był dla niego łaskawy. Wstaję z łóżka i idę do dużego lustra koło drzwi, szybko rozpuszczam włosy, próbując ułożyć je w artystyczny nieład. Robię sobie zdjęcie w samym podkoszulku i wysyłam do niego.

>Widzę, która jest u Ciebie godzina, śnij czasem o mnie.

Nie odpisuje dłuższą chwilę, więc idę pod prysznic i kiedy wracam do pokoju, widzę nieodebrane połączenie od niego i mam ochotę przekląć głośno.

Więc takie właśnie będą nasze najbliższe trzy tygodnie, mijanie się w telefonach i zdjęcia mające dać nam złudzenie posiadania wciąż drugiego człowieka w życiu.

Przecież Ty nawet nie lubisz ludzi.

Nie, nie lubię ludzi. Lubię jednego człowieka.

Nie bądź aż tak dramatyczna, masz czas dla siebie, możesz wrócić do rutyny, napisać książkę, a później wskoczyć mu w ramiona na lotnisku.

Tak właśnie, właśnie tak będzie.

Jest sobota, a sobota to dzień turystów, nie mam ochoty szykować się i wychodzić z domu, włączam komputer i po prostu zaczynam pisać w łóżku. Jak będę potrzebować hałasu, po południu przejadę się metrem nad Tamizę. Wsiąkam w mój wymyślony świat tak bardzo, że nie zauważam upływu czasu i wyrywa mnie dopiero telefon od matki. Patrzę na jej szczupłą buzię na zdjęciu, które ma ustawione przy swoim kontakcie i bardzo chciałabym nie odebrać, ale wiem, że nie mogę.

– Dzień dobry Słoneczko – mówi tonem, który powinien być ciepły, ale ja czuję się, jakbym wskoczyła do lodowatego basenu.

– Cześć mamo. – Uśmiecham się szeroko i odsuwam kieliszek po winie poza kadr, zanim go zauważy. – Co tam u was?

– Nic nowego, Kamila nie dostała jeszcze tego awansu, ale na pewno sama wszystko Ci opowie a Mariana...

– Rozmawiałyśmy wczoraj. Wiem, że u niej nic nowego. – Co prawda bardziej ja mówiłam, ale jeśli w jej życiu dzieją się nowe rzeczy, nie sposób ją wtedy przekrzyczeć, skoro wczoraj nic nie opowiadała, to oznacza, że najciekawsze co wydarzyło się w jej życiu ostatnio to jej starsza siostra umawiająca się z brytyjskim aktorem.

– Jeszcze w łóżku?

– Tak, jeszcze w łóżku – odpowiadam ostrzej, niż powinnam. – Nie miałam dziś ochoty iść w tłum turystów, dobrze mi się piszę w łóżku. Jutro może pójdę zjeść śniadanie na mieście.
– Robiłaś ostatnio coś ciekawego?

O tak, stanowczo robiłaś ciekawe rzeczy w łóżku kilkanaście ulic dalej. Mruczy moja podświadomość, gdy próbuję się nie uśmiechnąć.

– Byłam w klubie. Poznałam nowych ludzi.

– I jak było?

– Sympatycznie, świadomość, że mam tu czystą kartę jest niezwykle pomocna – opowiadam, nie patrząc jej w oczy. – Dali mi dużo przestrzeni i nie musiałam udawać kogoś, kim nie jestem, nikt na siłę nie próbował mnie zmuszać do zabawy. Posiedzieliśmy, wypiliśmy kilka drinków, wzięliśmy taksówkę.

– Mogę spytać.... – zaczyna moja matka, ale od razu wchodzę jej w słowo.

– Nie możesz.

– Asia.

– Nie chcę o tym rozmawiać mamo.

– Powinnaś o tym z kimś porozmawiać innym niż głos w Twojej głowie, sama wiesz, że Twój rozsądek nie bywa najlepszym doradcą.

– Ty też, jeśli chodzi o moje sprawy uczuciowe – odpowiadam od razu, chcąc zakończyć temat.
– Co do Karola niewiele się pomyliłam.

– Będziesz się tym szczycić do końca życia?

– Nie szczycę się Twoim z bólem kochanie. Po prostu chcę, żebyś była ze mną szczera – tłumaczy, siląc się na spokojny ton. – Jak się poznaliście?

– W kawiarni. Jak normalni ludzie w naszym wieku. I naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z Tobą na jego temat, we wszystkim i w każdym znajdziesz wady.

– Każdy je ma.

– Wiem, dlatego w nim chcę znaleźć je sama.

– Znów to robisz.

– Co niby znów robię? – warczę, zapinając na ręce zegarek, po tej rozmowie będę potrzebowała iść jednak do Tesco po wino. Matka mierzy mnie zimnym spojrzeniem, wiem, że kalkuluje, ile szpilek może we mnie wbić, żeby znów mnie nie rozwalić na kawałki.

– Palisz za sobą mosty, popełniasz te same błędy. Widziałam to już u Ciebie, poznałaś faceta i chcesz dla niego odciąć się od wszystkiego, bo uważasz, że zjadłaś wszystkie rozumy i w te kilka nocy, kiedy przeleciał Cię w swoim mieszkaniu, poznałaś go lepiej niż ktokolwiek inny.

Czyli jednak uderzy z prawie całej siły, widać naprawdę wyglądam dużo lepiej, niż pół roku temu skoro robi to tak mocno. Wiem, co mam ochotę zrobić, mam ochotę się bronić, wykrzyczeć jej, jak to się myli, jak tym razem naprawdę jest inaczej, ale to tylko woda na jej młyn, więc biorę głęboki wdech i liczę w myślach do pięciu.

– Do usłyszenia mamo – rozłączam się, zanim zdąży coś dodać i zaczynam się trząść, wiem doskonale, że zaraz pewnie się rozpłaczę, ale nie chce sięgać po tabletki. Dam sobie radę.

Pewnie, że dasz sobie radę. Po prostu z nią nie rozmawiaj.

Chcę dla niego odciąć się od wszystkiego? Od czego niby tym razem miałabym się odciąć? Od wynajętej kawalerki wielkości schowka pod schodami? Od przyjaciół, których nie mam?
Ubieram się, najstaranniej jak potrafię w obecnym stanie, zakładam słuchawki i wychodzę z mieszkania. Puszczam Halestorm, idąc na metro, wsiadam do zatłoczone wagonu jadącego w stronę Camden, gdzie wysiadam i kilkadziesiąt minut krążę bez celu w tłumie imprezowiczów.

Nienawidzę ich wszystkich. Nienawidzę ludzi, nienawidzę tych szpilek, lakieru do włosów, picia w miejscach publicznych i gwizdania za mną jakbym była psem. Nienawidzę ich, bo nie wrócę nigdy do bycia ich częścią, w mojej głowie nigdy nie będzie już tej spokojnej beztroski wyjścia na miasto i zresetowania systemu. Nie da się, nawet w tę mikroskopijną torebkę muszę spakować leki, bo strach przed kolejnym atakiem paniki towarzyszy mi zawsze, nieprzerwanie od lat.

Gdybym mogła, z chęcią wymieniłabym moją wyobraźnię, pracę i wszystko, co osiągnęłam na bycie trochę bardziej pospolitą. Chciałabym ze wszystkich sił być normalną dziewczyną z normalną pracą na etacie, trochę mniej bladą, trochę bardziej blond, trochę bardziej naiwną.
Pewnie wtedy nosiłabym już od dawna nazwisko Karola i właśnie oglądałabym z Franką po raz tysięczny „Avengers", znając każdą linię tekstu.

Niestety nie jestem na tyle głupia.

Niestety teraz sama myśl o tym durnym filmie, jest dla mnie złym wspomnieniem niezrealizowanego życia.

Chichot losu, że właśnie aktora z tego filmu życie rzuciło mi naprzeciw.

I tego nie mogę żałować, nie mogę żałować tego, że w końcu spotkałam kogoś, kto jest w stanie ogarnąć mój bałagan i ściągnąć mnie na ziemię. Nie mogłabym żałować ani jednej minuty, jaką z nim spędziłam, bo była ona lepsza od każdego dnia w moim życiu do tej pory.
Zatrzymuję się w połowie drogi powrotnej do metra, by napisać do niego wiadomość.

>Będę za Tobą tęsknić każdej pieprzonej minuty tych dwudziestu siedmiu dni, bo jesteś pierwszą osobą, która zna mnie taką, jaką jestem z tym całym bałaganem. Musisz jednak wiedzieć, że bycie ze mną to cholerne wyzwanie i proszę, przemyśl przez te trzy tygodnie, czy chcesz się go podjąć. Bo jeśli masz zamiar się wycofać, to będzie naprawdę dobry moment.

Wracam do domu, gdzie wciąż słyszę słowa mojej matki i mam ochotę wyrzucić komputer przez okno, ale kiedy go włączam, czeka tam na mnie już wiadomość od kogoś zupełnie innego. Od najlepszego mężczyzny w moim życiu.

Tata >Nie wiem, co znów powiedziała Ci mama, ale pamiętaj, że mimo tego, że znasz ją dłużej niż ja, to ja znam ją lepiej. Nie jest nieomylna. Ty za to jesteś najlepsza na świecie i nie daj sobie wmawiać, że jest inaczej córeczko. Wkurzyłaś ją zdrowo. Gratuluję i dziękuję, miło popatrzeć jak wkurza się na kogoś innego. Kocham Cię.

Zagryzam usta i śmieję się cicho, blondyn o urodzie Bryana Adamsa uśmiecha się do mnie ze starego zdjęcia, które mam przypisane do jego kontaktu. Może nie jest obiektywny, może dla niego zawsze będę najlepsza, ale w tej chwili, czytając to, czuję się dużo lepiej. Do tego stopnia, że mam ochotę zapłacić każde pieniądze, by Tom nie odczytał wiadomości, którą mu przed chwilą wysłałam.
Wyłączam internet, nalewam sobie wino i wracam do pisania, piszę tak długo, aż w końcu mój telefon wibruje gdzieś w odmętach mojej pościeli.

Tom >Challenge accepted Sweety.

Patrzę na tego smsa przez dobre kilka minut, aż wybieram jego numer, a on odbiera po pierwszym sygnale.

– Będziesz często pisać do mnie takie głupoty? – pyta, jeszcze zanim się przywitam.

– Tylko jak będę świrować.

– Czyli często.

– Non stop – odpowiadam i zaczynamy się śmiać niemal jednocześnie, a jego głos jest najprzyjemniejszą częścią dzisiejszego dnia. – Więc opowiadaj co tam słychać w Australii?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top