Rozdział 4

Stałam tam oczekując wyjaśnień. Byłam je gotowa usłyszeć choćby w każdej chwili.
- Mówiłeś że kim dla was jestem?- spytałam blondyna patrząc na niego wyczekująco.
- Jesteś naszą matką.- powiedział delikatnie brunet i podszedł do mnie ostrożnie.- Kajuszu puść ją pora wyjaśnić te nieporozumienia. Kajusz puścił mnie niechętnie odsuwając się z niezadowoloną miną.
- Przepraszam za to porwanie moja droga ale nie mogliśmy inaczej. Jesteś naszą matką chcemy zapewnić ci bezpieczeństwo. Chcemy żebyś do nas wróciła.- poprosił delikatnym tonem brunet. Chyba zaczynałam go lubić co dziwne. Nie był narwany tak jak Kajusz który był gwałtowny porywczy i agresywny.
- Dziękuję że prubujecie mnie chronić. Ja nie chcę być waszą matką.- na dźwięk tych słów Kajusz zacisnął szczękę a jego oczy zrobiły się czarne. Przestraszyłam się.
- Aro!- ryknął.- zwiąż ją! Zrób coś! Cokolwiek! No nie stuj tak!- krzyczał dalkej Kajusz nie panując nad sobą. Miałam wrażenie że lada chwila zacznie potrząsać brunetem.
- Strazysz ją!- syknął Aro.- Kajuszu wyjdź! - rozkazał mu brunet zimnym tonem. Kajusz spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Każesz mi wyjść!? Mi!? Nie mówisz poważnie Aro! - ryknął ponownie. Jeszcze chwila a tupnie nogą jak naburmuszone dziecko.- po moim trupie!
- Bardzo bardzo poważnie.- odzywa się Aro tonem nie znoszący sprzeciwu.
- To jest moja matka!- warknął.- jeśli sądzisz że gdzieś wyjdę to żesz głupszy niż wyglądasz!- syknął blondyn.
- Jeśli zależy ci na jej dobru...- zaczął Aro. Kajusz spojrzał na mnie z nienawiścią. Wzdrygnęłam się pod wpływem jego miażdżącego spojrzenia.
- Świetnie. Wyjdę.- syknął dumnie unosząc podbrudek.- ale nie oczekujcie że nie wrócę. Ruszył do drzwi sali tronowej. Mijając nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Posmutniałam.
- Przejdzie mu.- pocieszył mnie Aro z delikatnym uśmiechem.
- Nienawidzi mnie. Na pewno.- zrobiłam się smutna.
- Nie tesoro! On nie mógłby!- zaprotestował szatyn.- nienawidzi tego że ty go nienawidzisz. Wyjaśnił uśmiechając się delikatnie.
- Marek ma rację. Teraz czas na wyjaśnienia. Nie martw się o Kajusza. Wróci jak ochłonie dobrze mu to zrobi.- oznajmił Aro i uśmiechnął się do mnie delikatnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top