Rozdział 25

Przytomnieję. Powoli wraca mi wzrok. Wszystko p to by tylko zobaczyć czerwone oczy patrzące na mnie z nie pokojem.

- Co się stało?- pytam ponownie.
- Nic kochanie. Zemdlałaś.- grucha Alec opiekuńczo. Jane również wygląda na zaniepokojoną i pełną współczucia.
- Ale dlaczego?
- Jesteś bratnią duszą Aleca i Jane. Obawiam się że to nie odwracalne.- drży głos Aro a Kajusz prycha głośno. Nie jestem wcale zdziwiona jego zachowaniem. Wszyscy wiedzą jaki jest opiekuńczy blondyn.
- Nie przeszkadza mi to. Tak naprawdę od razu ich polubiłam. - oba wampiry wzdychają z zadowoleniem. Po czym zaczynają mruczeć z rozkoszy.

Wtulam się w każdego z nich mocno. Chociaż oboje mają bardzo zimne temperatury ciał nie przeszkadza mi ich zimno ani trochę. Właściwie to się cieszę. Chociaż Marek wygląda jakby trochę na przybitego.
- Co się stało, kochanie?- pytam go czule co raczej niezbyt podoba się innym.
- Nic, cieszę się twoim szczęściem mamo. Tylko martwi mnie że nie będziesz już miała dla nas więcej czasu.
- Och. Moje ukochane dziecko. Dla ciebie nigdy nie zabraknie mi czasu. Ani dla żadnego z was. Chyba, że coś mnie pożre.- żartuję by rozładować nieco napięcie ale to chyba zły pomysł. Wampiry warczą.
- Nigdy, tak nie mów! Nawet w żartach!- wzrok Kajusza mógłby zabijać. Chichoczę, nie mogąc się powstrzymać. To, zdaje się rozluźniać przynajmniej jeden aspekt w moim życiu. Może powinnam była jednak wspomnieć o moich magicznych mocach? Przyznam że trochę bałam się ich reakcji ale w głębi serca wiem że mnie kochają.

Nie wiem też jak Jane i Alec przyjmą wiadomość o moich studiach. To nie są osoby, które zakceptują że chcę chociaż namiastkę wolności. Cóż bedą musieli to zrozumieć ponieważ zamknięcie nikomu nie będzie służyło. A to na pewno wpłynie na naszą relację.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top