Rozdział 10

Obudziłam się w pokoju słysząc głosy.- Ona mi nie wybaczy.- słyszałam smutny głos Aro.
- Oczywiście że ci nie wybaczy to wszystko twoja wina!- oskarżył go Kajusz wrogim tonem.
- Bracia uspokójcie się!- krzyknął Marek.- jakbyście nie zauważyli to ona się właśnie obudziła!
- Oh moje słoneczko!- Kajusz mnie pierwszy przytulił.- jak się czujesz?
- Będzie dobrze tylko przestań mnie dusić.- powiedziałam i odsunęłam go lekko.
- Przepraszam mamo.- Kajusz odsunął się i pocałował mnie w dłoń.- tak bardzo się martwiłem! Nie rób nigdy więcej takich głupot! Chyba że chcesz żebym dostał zawału lub posiwiał. Zachichotałam na co się uśmiechnął czule.
- Mamo wybacz mi proszę.- poprosił Aro czułym tonem i chwycił mnie za rękę. Nagle rozszerzył oczy jakby się zapomniał.- Przepraszam mamo nie chciałem!
- Ale o czym ty mówisz?- spytałam.
- Nie chciałem naruszać twojej prywatności. Mój dar polega na tym że za jednym dotknięciem czytam cudze myśli.- wytłumaczył Aro.
- Nic się nie stało. Śmiało zrób to. Udzielam ci pozwolenia.- wyciągnęłam dłoń. Aro chwycił ja bez wachania ale zobaczyłam lekki opór w jego oczach. Kiedy mnie puścił miał zadowolony wyraz twarzy.
- I?- spytał Kajusz.- co zobaczyłeś?
- Nic ciekawego.- uśmiechneliśmy się do siebie w porozumieniu.
- Znaczy że mu wybaczyłaś?- zapytał Kajusz złym tonem i spojrzał ostrzegawczo na Aro.
- Tak.- odparłam z uśmiechem.
- Ciesze się że już lepiej się czujesz tesoro.- powiedział Marek który cały czas nas obserwował z delikatnym uśmiechem. Marek chwycił delikatnie moją dłoń gładząc ją czule. Poczułam przyjemne dreszcze chociaż jego dłoń była zimna.
- Dziękuję za twoją troskę.- odpowiedziałam patrząc na niego z delikatnym uśmiechem.
- Mistrzu lekarz przybył.- oznajmił jeden ze strażników. Marek westchnął.
- Wpuść go. Niech wejdzie trzeba zbadać Violet.- zdziwiona że nie nazwał mnie mamą popattzyłam na niego. Mrugnął do mnie a ja zaczęłam być trochę zdenerwowana tymi badaniami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top