Rozdział 22
Jego krzyk odbija się echem w mojej głowie. Krwisto czerwone oczy Kajusza płoną furią.
- Gdzie byliście!?- ponawia pytanie wyraźnie zły. Patrzyzazdrosny wzrokiem na Marka. Posyłam mu również złe spojrzenie.
- W ogrodzie.- podchodzę do niego ostrożnie. Bo wiem że teraz jest rozjuszony. Dotykam kojąco jego ramienia.- Kajuszu nie denerwuj się. Jak chcesz to możemy porobić coś razem. Oczy Kajusza rozjaśniają się na te słowa ale nadal patrzy z zazdrością na Marka.
- Nie zmieniaj tematu!- syczy patrząc roźlony szatynowi prosto w oczy.- widziałem jak cię całował! Otwieram szerzej tęczówki z szoku. A więc to o to chodzi. Kajusz jest zwyczajnie zazdrosny! Zazdrosny o mój czas z Markiem albo kimś innym. No cóż. Bedę musiała mu jakoś pokazać że jest w takim samym stopniu dla mnie ważny jak pozostali. Podchodzę do niego odważnie. Zaskoczony spogląda na mnie z góry mróżąc groźnie oczy.
- Kajuszu.- zaczynam łogodnym tonem i dotykam dłonią jego policzka.- uspokój się. Proszę.- Kajusz łagodnieje. Pod wpływem mojego dotyku staje się nie zaprzeczalnie miękki. Jego oczy niegdyś pełne złości teraz mają czułość.
- Jesteś tak samo ważny, nie mniej. Co więcej teraz właśnie to z tobą chciałabym spędzić czas. Kajusz rozszerza oczy jakby nie mógł uwierzyć w to co słyszy. W mig chwyta mnie za dłoń.
- W takim razie chodźmy!- krzyczy podekscytowany i ciągnie mnie za sobą. Zdąże tylko pocałować Marka przelotnie w policzek. Wygląda na rozbawionego.
- Baw się dobrze z Kajuszem!- krzyczy za nami a blondyn na niego warczy. Chichoczę kiedy ciągnie mnie dalej gdzieś za rękę. W tylko sobie znanym kierunku. Po chwili dochodzimy do jakiś drzwi. Mniem za nimi że znajduje się pokój Kajusza. Blondyn otwiera je przede mną i z powrotem chwyta moją dłoń czułym gestem. Jego spojrzenie wiele mówi.
- Proszę, moja królowo.- zachęca mnie do wejścia a ja czuję ucisk w żołądku i jednocześnie podekscytowanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top