Rozdział 1
Zastanawiałam jak się z tąd wydostać i pomyślałam oknem będzie najlepiej. Spojrzałam z żalem na moje rzeczy ku mojemu zdziwieniu by£y tu wszystkie. Najwyraźniej moi porywacze się o to zatroszczyli. Westchnęłam z żalem że stracę mojego laptopa do pracy no ale cóż. Wzięłam tylko moją podręczną torebkę w której miałam komórkę i różne drobiazgi. Otworzyłam okno które okazało się być ku mojemu zaskoczeniu otwarte i zaczęłam przez nie wychodzić. Drzwi w pokoju zaczęły się przekręcać kiedy się ovsunęłam na parapet po drugiej stronie. Blondyn stanął w drzwiach kiedy zobaczył co robię jego czerwone oczy otworzyły się z przerażenia a następnie z niedowierzania.- Nie!- ryknął kiedy wyskoczyłam z okna uśmiechając się szatańsko. Dopadł do mnie migiem ale było już za późno. Byłam w połowie drogi na dół. Wysokość nigdy nie była dla mnie problemem. Wystawił swoją blond głowę przez okno. W jego spojrzeniu ujrzałam czystą wściekłość ale i przerażenie.
- Mamo wracaj tu natychmiast!- rozkazał ale ja go nie posłuchałam. Wpiłam paznokcie w ścianę i obsunęłam się szybko jeszcze bardziej.- Matko!- usłyszałam rozpaczliwy krzyk blondyna i tylko przyspieszyłam jeszcze bardziej.- Matko wracaj błagam! To rozkaz!
Natychmiast zeskoczyła zwinnym ruchem najszybciej jak tylko mogłam. Kiedy byłam już na ziemi biegłam tak szybko jak tylko mogłam. Dobiegłam do ulicy tak szybko jak tylko mogłam. Złapałam taksówkę i czym prędzej musiałam się dostać na lotnisko. Kiedy już się tam znalazłam to starałam się wtopić w tłum pełen ludzi. Nie mogłam się pozwolić im znaleźć. Musiałam jak najszybciej opuścić Włochy. Przyjazd tu był błędem no ale cóż co się stało to się nie odstanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top