Praczasy
Byłam w królewskim zamku stojąc przy moich synach i zastanawiając się jak mogą być tacy okrutni. Wymierzali właśnie egzekucję na moich oczach. Kajusz do mnie podszedł z troską na twarzy.
- Dobrze się czujesz mamo? Może chcesz z tąd iść?- zapytał czułym tonem. Otoczył mnie ramieniem w talii i pocałował czule w czoło.
- Ja chcę z tąd iść.- poprosiłam więc Kajusz zabrał mnie z dziedzińca. Poszliśmy razem na spacer. Myślałam cały czas co się stało z moim ukochanym mężem.
- O czym myślisz kochana matko?- spytał mnie blondyn patrząc na mnie z troską. Mój syn był niezywkle opiekuńczy. Kajusz był najstarszy z całej trójki i wiem że to on najbardziej mnie kocha.
- Zastanawiam się co się stało z moim kochanym mężem.- popatrzyłam na swoje buty. Czułam że spojrzenie Kajusza pociemniało jak zawsze kiedy wspominałam o królu.
- Nie zaprzątaj sobie głowy czymś co noe jest warte twojej uwagi.- syknął tan nagle że przestraszona podskoczyłam.
- Przepraszam mamo.- jego ton złagodniał.- nie chciałem cię przestraszyć.- powiedział i objął mnie mocniej w pasie. Pocałował czubek mojej głowy.
- Idziemy?- spytał na co pokiwałam głową. Uśmiech pojawił się na jego pięknej twarzy i pozwoliłam mu się poprowadzić za rękę z powrotem do zamku. Natkneliśmy się na Aro w drodze powrotnej i Marka.
- Gdzie byliście?- spytał Aro.- martwiłem się.- pocałował mnie w policzek. Marek zrobił to samo.
- Poszliśmy razem na spacer a nie na wojnę.- zażartowałam.- naprawdę musisz przestać być taki nadopiekuńczy mój synu. Przytuliłam Aro a on odwzajemnił mój uścisk. Pozostali dwaj się na to uśmiechnęli i razem wróciliśmy do zamku. To trwało kilka miesięcy zanim uświadomiłam sobie prawdę. Bolesną prawdę. Moje dzieci były niewiarygodnie okrutne! Dbały tylko o siebie a jedyne co się dla nich liczyło to tylko ja! Serce mi pękało na pół kiedy patrzyłam na ich okrucieństwo. Kiedy ktoś spróbował się do mnie zbliżyć kazali go zabić i spalić ciało! Dotarło do mnie że to oni są odpowiedzialni za zamordowanie króla! Musiałam uciec! Choć wiedziałam że nie spoczną dopóki mnie nie znajdą szczególnie Kajusz. Udałam się do stolicy i tam znalazłam wiedźmę. Pomogła mi się ukryć i rzuciła na mnie czar. Stałyśmy się dobrymi przyjaciółkami więc podarowała mi drugie życie żebym wreszcie zaznała spokoju.
- Jest jednak cena. W drugim życiu nie będziesz pamiętać siebie samej ani swoich dzieci.
- Zgadzam się.- oświadczyłam bez zastanowienia.- pomóż mi uciec od tych potworów. Błagałam rozpaczliwie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top