Czemu relacja Berlina i Kopenhagi wygląda tak, a nie inaczej?

Od rodziny do obcych, a potem od obcych do rodziny. Skomplikowane to trochę.
Początkowo w planach miałam zostać przy tym, że Berlin jest wujkiem Kopenhagi, a jej rodzice biologiczni mieli pozostać tajemnicą do samego końca. Siedziałam jednak pewnego popołudnia i uznałam "A gdyby tak Berlin okazał się jej ojcem?". I właśnie wtedy powstał zamysł, który został wykorzystany w książce. Przyznam, kiedy przygotowywałam fragment, w którym Kopenhaga (jak i Czytelnik) dowiaduje się prawdy, śmiałam się, że "wygląda to jak w jakimś brazylijskim komedio-dramacie".
Pisząc relację Berlina i Kopenhagi, opierałam się na Joelu i Ellie z "The Last of Us". Od nieznajomych do więzi typu "ojciec-córka", gdzie jedno oddałoby za drugie życie i na odwrót. Różnica jest taka, że w pierwszym przypadku mamy więzy krwi. Tworząc książkę, starałam się opisać jak najlepiej rozwój tej znajomości. Chciałam ukazać, jak po pewnym czasie bohaterowie się ze sobą zżywają i to, jak rozłąka może drastycznie wpłynąć na psychikę obojga (wiem, nigdy nie było powiedziane w książce, jak to wyglądało z perspektywy Berlina, ale możemy się domyślać, co czuł).
Ciekawym doświadczeniem było opisywanie Berlina jako ojca. Tutaj też inspirowałam się Joelem. Na codzień niby taki oschły, niezbyt skłonny do uczuć mężczyzna, ale kiedy ma do czynienia z kimś, na kim mu zależy, pokazuje "prawdziwego siebie". Widzimy, jak najprawdopodobniej zachowywałby się, gdyby jednak zdecydował się zająć Kopenhagą od samego początku.
A potem pojawił się piąty sezon LCDP, retrospekcje z Rafaello- znaczy Rafaelem i mój światopogląd został zaburzony, ale csiiii...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #kulisy