Rozdział 2

- Sandy, Eli! Dobrze, że już jesteście. El, trzeba będzie cię przedstawić, a ty, Sandy... Pilnuj porządku, ok?

- Ok. Ale czy nie powinnam także zostać przedstawiona?

- Możliwe, że albo wśród nas, albo Dark Hunters jest zdrajca. Jeśli przez godzinę do dwóch nie ujawni się, wtedy przedstawimy ciebie.

- Czyli mam patrolować i każdego sprawdzić, a dopiero potem się ujawnić. O... Zrymowało się!- krzyczę. Tak, wiem. Czasem jestem okropnie dziecinna.

- Oj, Sandy- kręci głową Red, a ja się szczerzę.

- Dobra, każdy wie co ma robić?- krzyczy Kevin głosem Alfy.

- Tak- wszyscy bez wyjątku odpowiadają. Wchodzę po schodach na górę, na dach. Widać stamtąd cały obóz i salę balową, ponieważ dach z niej można złożyć. Patrzę na zegarek, który wisi naprzeciwko mnie nad podwyższeniem w sali. Za pół godziny powinni zacząć schodzić się goście. Aula ma kształt prostokąta o wielkości 1 ha. Widzę, że została przystrojona złotymi i srebrnymi serpentynami, obrusami, kwiatami oraz dziesięcioma stołami, na których jest jedzenie.

Duuużoo jedzenia. W końcu wilkokrwiści muszą wiele jeść. Ja nie muszę, choć Red, Nathan i Kevin uważają inaczej. Mam szybszą przemianę materii niż zwykli ludzie, ale wolniejszą od pełnoprawnych wilkokrwistych. Ale... Mam moce, o które wilki mogły by się pozabijać. Dla nich moce Strażników lub czarownic znaczą bardzo dużo. Ooo... Kevin z kimś gada. To pewnie Kyle, Marissa, czyli jego mate i ich dzieci. Ten najwyższy to Raffael, Alfa. Troszkę niższy to... David, pierwszy Beta, a zarazem młodszy brat Alfy The Dark Hunters. Raffael, David i Kyle są brunetami, a Marissa szatynką. Luna i Dave mają jasny kolor skóry, a Raffe i były Alfa są latynosami. Przystojni... Raffael odwrócił się w moją stronę jakby wyczuł, że ktoś mu się przygląda. Ma... Bursztynowe oczy. Cudownee... Ooo... Ups. Zauważył mnie. Marszczę brwi. Powiedział coś, na szczęście potrafię czytać z ruchu warg. Powiedział... MOJA! Ee... Ale innej dziewczyny oprócz mnie tu nie ma. Dla pewności jeszcze okręcam się do tyłu, lecz nikogo nie widzę. To jakieś jaja?

~ Nie, maleńka. To TY jesteś moją mate- nieruchomieję w pół kroku. Eee... On... Jest moim MATE!!

---------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że dopiero teraz, ale musiałam nadrobić zaległości. Następny rozdział pojawi się w sobotę. Chyba, że będzie ze trzy gwiazdki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top